Dramat w londyńskiej dzielnicy Sutton, w pożarze zginęła czwórka dzieci.
Strażacy, którzy przybyli bardzo szybko na miejsce, wynieśli z płonącego domu czwórkę dzieci. Niestety, mimo podjętych działań na miejscu i potem w szpitalu, stwierdzono ich zgon.
W akcji gaśniczej uczestniczyło osiem wozów strażackich i około 60 strażaków. Płomienie objęły jeden z budynków przy Collingwood Road.
Komisarz ds. pożarów w Londynie, Andy Roe: To incydent, który wprawił wszystkich w głęboki smutek. Moje myśli są z rodziną i przyjaciółmi dzieci, całą lokalną społecznością i wszystkimi, których ten pożar dotknie.
Policjanci mówili, że czworo dzieci, które zginęły po pożarze domu w Sutton, były ze sobą spokrewnione.
Graham Norton, zastępca dyrektora operacyjnego w londyńskim pogotowiu ratunkowym: Wysłaliśmy szereg zastępów na miejsce zdarzenia, w tym załogi karetek pogotowia. Wysłaliśmy również zespoły urazowe z londyńskiego Air Ambulance i Air Ambulance Kent Surrey Sussex.
Ratownicy podjęli akcje ratownicza dzieci jeszcze na miejscu, potem zawieziono je do szpitala. Nasze myśli są z rodziną i przyjaciółmi czwórki małych dzieci oraz wszystkimi dotkniętymi tą niszczącą tragedią - dodał.
Jak na razie nie jest znana przyczyną powstania ognia. Sprawą zajmują się funkcjonariusze Scotland Yardu.
