Lotto Ekstraklasa. Remis w meczu kolejki. Legia szybko straciła, późno odrobiła. Z Jagiellonią uratował Kulenović

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 1:1
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 1:1 Wojciech Wojtkielewicz
Lotto Ekstraklasa. Aktualny wicemistrz na remis z mistrzem Polski. W najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu 13. kolejki Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie z Legią Warszawa (1:1). W 49 sekundzie po rzucie rożnym trafił stoper Ivan Runje, ale krótko przed doliczonym czasie wyrównał Sandro Kulenović. Na trybunach zasiadło przeszło 16 tys. widzów w tym grupa przyjezdnych, którzy spalili flagi gospodarzy.

- Moim zdaniem obecnie zespół z Warszawy znajduje się na zupełnie innym pułapie niż wcześniej, zarówno taktycznym, jak i fizycznym - zachwalał przeciwnika Ireneusz Mamrot podczas przedmeczowej konferencji prasowej. Trudno nie było przyznać mu racji. Pod wodzą Ricardo Sa Pinto legioniści zaczęli biegać więcej, Cafu czy Carlitos wrócili do formy z poprzednich klubów i w konsekwencji gra Legii rzeczywiście wyglądała lepiej. Choć nie zawsze przekładało się to na zwycięstwa, to nawet w swoich największych kryzysach na wyjazdach Wojskowi nie zwykli przegrywać. Po raz ostatni z delegacji punktów nie przywieźli w marcu ubiegłego roku, kiedy to ulegli 0:1 gdyńskiej Arce. Wcześniej słabsi okazali się także od Jagiellonii. Stadion przy ulicy Słonecznej w poprzednich sezonach wyraźnie im nie leżał. Kompletu oczek nie potrafili zdobyć tutaj od listopada 2016. Wówczas zwyciężyli 4:1, a gole strzelali m.in. Aleksandar Prijović czy Vadis Odidja - Ofoe.

W piątkowy wieczór przyjechali na Podlasie w podobnym celu, lecz już zupełnie innym składem. Przedłużająca się przymusowa pauza Radosława Cierzniaka sprawiła, że w bramce ponownie stanął krytykowany za poprzednie występy Arkadiusz Malarz. Przed nim nie mogło zabraknąć Mateusza Wieteski, który ma najwięcej rozegranych minut wśród zawodników Wojskowych. Razem mieli stawić czoło Karolowi Świderskiemu. Reprezentant Polski do lat 21 nieco nieoczekiwania znalazł się w wyjściowej jedenastce. To jednak nie on, a Ivan Runje już w pierwszej akcji otworzył wynik tego spotkania. Dośrodkowanie z prawej strony od Bartosza Kwietnia i stoper głową wpakował piłkę do siatki.

Strata gola wraz z rozpoczęciem spotkania zbiła Legię z pantałyku. Warszawianie prezentowali się słabiej od swoich rywali i stworzyli sobie większych argumentów do wyrównania. Najlepszą i właściwie jedyną okazję ku temu miał Sebastian Szymański, który mocnym strzałem uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego. Próbę młodego pomocnika wyjął Marian Kelemen. Pół roku starszy od swojego bezpośredniego rywala, miał znacznie mniej pracy niż Legionista. Malarz nawet na moment nie mógł zgubić koncentracji. Na skrzydle brylował Arvydas Novikovas, kolejne ataki konstruowali Martin Pospisil oraz Przemysław Frankowski. Białostoczanie byli stroną przeważającą...

Przynajmniej dopóki grę obserwowali kibice gości. Zgodnie z zarządzeniem Jagiellonii na trybunę wpuszczani byli bez jakichkolwiek elementów oprawy. Część z nich nie weszła jednak na obiekt w Białymstoku, dlatego też w pewnym momencie zdecydowali się demonstracyjnie opuścić na moment widowisko. Gdy wrócili w ofensywie walczyli już ich ulubieńcy. Warszawianie najgroźniejsi byli jednak ze stałych fragmentów. Z gry nie potrafili poważniej zagrozić Kelemenowi, nie zmienił tego wpuszczony już w przerwie Jose Kante. Swoją przygodę dosyć szybko zakończył więc Domagoj Antolić, dla którego był to powrót na boisko po prawie miesiącu przerwy. Chorwat przez ten czas siedział na ławce rezerwowych.

Wpuszczenie Kante i Michała Kucharczyka nie miało większego przełożenia na ataki Legii. Najlepszym w ofensywie okazał się Szymański, który również po przerwie próbował z większego dystansu. Znacznie bliżej bramki rywala podchodziła Jagiellonia. Mimo dobrych sytuacji Romana Bezjaka czy Novikovasa nie zdołała podwyższyć prowadzenia. W konsekwencji nie zdobyła w tym meczu kompletu punktów. Oczko dla warszawian uratował Sandro Kulenović. Chorwat najlepiej odnalazł się po minimalnie niecelnym uderzeniu z rzutu wolnego jednego z legionistów, dzięki czemu z bliska zdołał umieścić futbolówkę w siatce. To jego debiutanckie trafienie w Lotto Ekstraklasie.

Niezwykle ważne, bo nie pozwoliło uciec białostoczanom na cztery punkty. Po piątkowym wieczorze w tabeli pozostaje status quo. Jagiellonia nadal jest pierwsza z oczkiem przewagi. Z takiego rezultatu najbardziej cieszy się Lechia Gdańsk, która mecz w ramach trzynastej kolejki ma jeszcze przed sobą.

Piłkarz meczu: Sandro Kulenović
Atrakcyjność meczu: 6/10

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gracz

Stracona bramka wplątuje się w cykl wydarzeń, jako kolejna i podobna sytuacja, czyli w najmniej oczekiwanym momencie - podobnie jak w meczach z GEENT, Miedzią. Końcówka meczu. To nie może trwać wiecznie. 

J
JAGIIELOŃCZYK

Co do piątkowego meczu, to oglądałem ten mecz jeszcze dwukrotnie i śledziłem program Liga plus extra. Po to, aby upewnić się co do pracy sędziego w tych zawodach. Może większych błędów nie popełnił, ale w swych decyzjach nie był pewny i powodował dużą nerwowość, a najlepszy sędzia to taki, którego nie widać. Błędy nie były "olbrzymie" jak wspomniałem, ale grosik do grosika i w decydującym momencie, dwuznacznej sytuacji gwizdek na korzyść gości. Można powiedzieć, że większość polskich sędziów ma syndrom LEGII. Wszyscy, może oprócz  MARCINIAKA i STEFAŃSKIEGO, którzy cenieni są w Europie. Legia jak gra, zawsze przez arbitrów jest w pozycji uprzywilejowanej i to są fakty, czy gra u siebie czy na wyjazdach, zawsze sędziowie maja "trzęsawkę" i syndrom potentata ze Stolicy. Nie ma co się nad tym rozwodzić. Może władze ekstraklasy powinny sięgnąć w tak trudnych meczach, na szczycie po arbitrów z zewnątrz.  Renomowanych i uznanych na arenie międzynarodowej, bezstronnych. Ekstraklasa jest bogata, odnotowuje zyski więc można wydać na ten cel środki. Może warto spróbować. Poza tym Sa Pinto nie powinien wychwalać swoich 70 procent posiadania piłki, bo co Legia miała grać skoro od drugiej minuty przegrywała. Tylko może rozgrywanie było fajne, ale w środku boiska i żadne zagrożenia z tego tytułu dla Jagi nie wynikało. Trochę skromności trenerze. Dla Jagi to mecz do fajnej analizy, zwłaszcza zachowań zawodników przy stracie bramki. Ten mecz niemal cały zespół zagrał na wysokim poziomie, ale wygranymi na pewno są BURLIGA, obaj stoperzy, KWIECIEŃ (chociaż znowu w 30 minucie podał w szerz boiska i mogła wyjść kontra). Ponadto nalezy odnotować, że już drugi mecz NOVIKOVAS swoja grę podporządkowuje pod drużynę. Brawo trener. Jeszcze żeby POSPISIL ustabilizował swoja formę to byłoby OK. Nie ma co wracać do historii z piątku. Forma jest, teraz puchar i Zagłębie Sosnowiec! Trzeba walczyć!

 

j
jano
Zweryfikowane Kobitki z Twojej okolicy szukają towrzystwa.

www.kontakty.1K.pl

Zupełna anonimowość
Darmowy dostęp, Setki ofert z całego kraju.
B
Bubu

Słaby Mecz Frankowskiego. W drugiej połowie zamiast podać do Świderskiego sam chciał strzelić bramkę i to jest jeden z powodów przegranej.

k
kibic
podobno pomógł Chorwat ? to Złotek jest Chorwatem ? nie wiedziałem !!! niebawem okaże się też że na honorowe obywatelstwo Warszawy ; w sumie wcale by nie zdziwiło
Wróć na i.pl Portal i.pl