Love story z pieniędzmi w tle

Dorota Kowalska
Tomasz Kammel
Tomasz Kammel Marcin Wasilewski/POLSKA
Nazwiska Tomasza Kammela i Katarzyny Niezgody do niedawna wymieniane były z pełną podziwu zazdrością. Teraz z potępieniem maskującym radość, że wreszcie im się noga powinęła. Ale karta może się jeszcze odwrócić - pisze Dorota Kowalska

Ta historia mogłaby stać się kanwą dobrego romansu. Ona: młoda, zdolna, bogata, chociaż wymykająca się kanonom piękna. On: bożyszcze tłumów, u szczytu telewizyjnej kariery. U niego to była miłość od pierwszego wejrzenia. "W Ojcu Chrzestnym jest taka scena, gdy Michael Corleone staje jak wryty, bo widzi kobietę, w której się zakochuje. Ochroniarz tłumaczy mu, że na Sycylii to się nazywa trafienie pioruna. Mnie ten sycylijski piorun trafił w samym środku Warszawy, w jednym z biurowców, gdzie spotkaliśmy się przed konferencją, w której oboje braliśmy udział, ja byłem prowadzącym, Katarzyna prelegentką" - opowiadał w jednym z wywiadów. Ona, wtedy jeszcze mężatka, nie odrzuciła jego zaproszenia na kolację.

Przez pięć lat Katarzyna Niezgoda, wiceprezes dużego banku, i Tomasz Kammel, prezenter telewizyjny, błyszczeli na salonach i plotkarskich stronach. Kilka dni temu zniknęli, a media rozpisują się o "Kammelgate", aferze z kochankami w roli głównej. Zaczęło się od suchego komunikatu: "Zarząd Banku Pekao informuje, że Rada Nadzorcza w dniu 17 kwietnia 2009 r. odwołała Panią Katarzynę Niezgodę-Walczak, Wiceprezesa Zarządu Banku z pełnionej funkcji".

Trzy dni później dziennikarze "Pulsu Biznesu" opisali interesy, jakie Katarzyna Niezgoda, jako wiceprezes banku, robiła ze swoim partnerem. Sparrow to mało znana firma założona w 2001 r. przez Tomasza Kammela i jego bliską znajomą. Spółka zajmowała się przede wszystkim usługami szkoleniowymi. Roczne obroty firmy wzrosły gwałtownie po 2005 roku, kiedy wśród jej głównych usługobiorców znalazł się Bank BPH, w którym za szkolenie personelu odpowiadała właśnie pani Katarzyna. Została dziewczyną Kammela rok wcześniej.

W ubiegłym roku głównym klientem Sparrow był już Bank Pekao SA, do którego po fuzji trafiła wiceprezes Niezgoda. W 2008 Pekao przelało na rachunek firmy 10 mln zł, choć wcześniej nie korzystało z usług Sparrow. Sprawa wyszła po wewnętrznym audycie banku.

"Kammel i Niezgoda wyciągali z banku 10 mln rocznie", "Grozi jej 10 lat więzienia", "Przegrała życie" - pisały te same serwisy, które wcześniej z zachwytem śledziły wspólne spacery Kasi i Tomka, ich wakacje, całusy, wizyty na warszawskich salonach. Kiedy w ubiegłym tygodniu pracę w telewizji stracił Tomasz Kammel, obwieściły koniec złotej pary show-biznesu. Dla Niezgody oznacza to kres błyskotliwej kariery w bankowości, w której osiągnęła dużo więcej niż inne kobiety.

Kammel, który w ostatnim czasie tracił popularność i nie pomógł mu nawet występ w "Tańcu z gwiazdami", gdzie odpadł już po pierwszym odcinku, też może mieć kłopoty ze znalezieniem pracy.

Tym bardziej, że po wybuchu afery "Kammelgate" to widzowie słali do telewizji pełne oburzenia mejle, w których domagali się wyrzucenia z pracy swojego ulubionego niegdyś prezentera. Sami zainteresowani nie udzielają wywiadów i nie odpowiadają na telefony. Żadnych komentarzy. Bez odpowiedzi zostają więc pytania: Czy to była prawdziwa miłość, czy układ towarzysko-biznesowy?

Czy Kammel kocha pulchną Niezgodę, czy tylko ją wykorzystał? A może to ona, kobieta biznesu, wykorzystała chłopaka z prowincji, który marzył o pieniądzach i wielkim świecie.

Kammel przyjechał do Warszawy z Jeleniej Góry. Matka, Anna Hetmanek-Kamel, wychowywała go sama, ojciec Tomka wyjechał zaraz po jego narodzinach do RFN i już nie wrócił. Gdy Tomek podrósł, Bronisław (dziś Christian) Kammel sprowadził go do siebie i pomógł znaleźć pracę w radio. Matka mieszka sama w małej wiosce pod Jelenią Górą, syn nie utrzymuje z nią kontaktów i jak ognia unika rozmów na ten temat. Trzyma się z ojcem, którego zrobił swoim menedżerem.
- Poznałem go w muzycznym radio "Jelenia Góra" - opowiada Marcin Jędrasiewicz, dawny kolega Kammela, dziś zastępca szefa w TVP info. - Nigdy nie mógł usiedzieć w jednym miejscu: ruchliwy, szukał nowych wyzwań. Ale przy okazji bardzo konkretny, dobrze się z nim pracowało.

Dobrze wtedy w radio zarabiali. Jędrasiewicz opowiada, że był czas, kiedy przynosił do domu więcej pieniędzy niż jego ojciec, który na rynku pracy funkcjonował już od ćwierćwiecza.

- Tomek był zawsze najlepiej ubrany, jeździł dobrym samochodem. Przystojny, wzbudzał zainteresowanie kobiet i błyszczał w telewizji - wspomina Marcin Jędrasiewicz. Kammel pracował wtedy jako prezenter muzyczny, ale dorabiał przy sprzedaży reklam, więc nie narzekał na brak gotówki.

- Był też bardzo ambitny. Któregoś dnia, nie pamiętam roku, kilka osób w naszym radio postanowiło zmienić swoje życie. Tomek ze swoją koleżanką Moniką wsiedli do samochodu i pojechali do Warszawy. Ona na początku pracowała w CKM-ie, a Tomek poszedł na casting na prezentera telewizyjnego - opowiada Jędrasiewicz. No i w telewizji już został.

Przygotowywał i współpro-wadził z Karoliną Korwin-Piotrowską magazyn filmowy "Filmidło", był gospodarzem kilku show TVP1 i Teleexpressu, z Magdaleną Olszewską prowadził pierwszy reality show w TVP "Miasto marzeń" i liczne festiwale, między innymi w Sopocie i Opolu. Hołubiony przez szefów i doceniany przez widzów. Ale we wrześniu 2007 roku TVP poinformowała o rozwiązaniu umowy z Kammelem, bo ten "złamał zapisy kontraktu" i wystąpił u konkurencji w VI edycji "Tańca z gwiazdami" i programie Kuby Wojewódzkiego. Rok później wrócił na wizję i poprowadził w duecie z Beatą Sadowską program "Pytanie na śniadanie", a w TVP2 teleturniej "Dzieciaki górą!"

Prywatnie także błyszczał: markowe ciuchy, drogie samochody, dobre knajpy , wyborowe towarzystwo. Do nazwiska Kamel dodał jedno "m", pewnie, żeby brzmiało mniej banalnie.

Na jednej z konferencji prasowych, którą prowadził w 2004 roku, poznał Niezgodę. Cztery lata później to oni otwierali wywiadem rzeką cykl "Pary Roku" miesięcznika "Pani". Opowiadali o swoich trudnych początkach: ona pracowała od rana do wieczora, on od południa do późnych godzin nocnych. "Ja zaczynam pracę wcześnie - on niekoniecznie. Ja jestem skowronkiem - on typową sową.

Najchętniej siedziałby do późnej nocy, skutkiem czego chodziłam w tamtym okresie chronicznie niewyspana, bo chciałam, żebyśmy jak najwięcej czasu spędzali razem - opowiadała Kasia. "Zdarzało się, że wracałem z TVP po północy i mogłem tylko otulić ją kołdrą. Kiedy ja się budziłem, jej już nie było" - wtórował jej Tomek.

Bo Katarzyna Niezgoda była już wtedy wielką bizneswoman, kobietą sukcesu. Po ukończeniu prawa na Uniwersytecie Warszawskim zaczęła pracę w kancelarii adwokackiej, potem w kadrach firmy Johnson & Johnson. W 1997 roku została dyrektorem Pionu Zasobów Ludzkich i członkiem Zarządu Nestlé Polska. W 2001 roku trafiła do BPH, od razu do zarządu, a w sierpniu 2004 roku powołano ją na stanowisko Wiceprezesa Zarządu Banku. - Jest na pewno specjalistą i profesjonalistą - mówi nam osoba z jej otoczenia. - Zna się na rzeczy, wie, czego chce, a przy okazji jest niezwykle ciepła i otwarta na ludzi.

W BPH ludzie ją kochali, ale jak dorzuca inny pracownik banku, zwłaszcza ci, którzy należeli do jej dworu. - Miała swoich ulubieńców, swoją świtę, której wybaczała więcej niż tym, którzy do niej nie należeli. Potem, po fuzji BPH i Pekao SA, zabrała ze sobą do Pekao swoich ludzi - opowiada nasz rozmówca.

W banku huczało od plotek na temat Kammela i Niezgody. Czy zarząd wiedział o interesach, które także łączyły tą parę? - Powszechną wiedzą była kwestia ich związku, ale zarząd nie był powiadomiony o tym, że firma Sparrow jest w jakikolwiek sposób powiązana z panem Kammelem - mówi Małgorzata Dłubak, rzecznik prasowy BPH. I dodaje, że firma Sparrow wygrała przetarg na świadczenie usług szkoleniowych, w którym startowało kilka firm. A prezes Katarzyna Niezgoda nie zasiadła w komisji wyłaniającej zwycięzcę.
Tyle oficjalnie. Ale poza protokołem pracownicy banku mówią, że w firmie tajemnicą poliszynela był fakt, iż Kammel zarabia na szkoleniu bankowców. Miał wiedzieć o tym także zarząd, ale robił ukłon w stronę Niezgody, w końcu była jedną z najbardziej wpływowych kobiet w Polsce.

- To mało prawdopodobne, aby Niezgoda nie powiadomiła o takiej sytuacji zarządu - uważa jeden z bankowców. - Jeżeli jednak tak by było, zachowała się wielce nieostrożnie. Inna rzecz, że jeśli wierzyć doniesieniom mediów, zbyt dużo dała mu zarobić, bo zbił na tym układzie grube miliony.

Kammel postanowił zadbać o pozory dopiero dwa lata po tym, jak zaczął zarabiać pieniądze dzięki Niezgodzie. Jesienią 2007 r. oficjalnie rozstał się ze Sparrowem, choć sytuacja finansowa firmy nigdy nie była lepsza. Jego udziały przejął Jerzy Kokorudz, jeleniogórski diler Skody, znajomy prezentera. A firmę wciąż prowadzi Ewa Wróbel, bliska przyjaciółka Kammela. - Był czas, kiedy mieszkali razem, byli nawet parą, ale potem, kiedy Tomek poznał Kaśkę, rozstali się ze sobą - mówi nam jeden ze znajomych pary.

Czyżby Kammel był z Niezgodą tylko dla pieniędzy? - Zależało mu na niej - ciągnie nasz rozmówca. - Wiem, co pisały media: on playboy, ona z lekką nadwagą, ale Tomek lubi właśnie takie dziewczyny. Ewa, szefowa Sparrowa i jego wcześniejsza partnerka, jest tej samej budowy co Niezgoda i też nosi rozmiar 46.

Inny znajomy Tomka i Kasi opowiada, że Niezgoda bardzo przeżywała to, co pisały tabloidy, a pisały, że Kammel jest z nią dla pieniędzy, był też czas, kiedy nawet zrobiły z niego geja. - Kasia popłakiwała po kątach. Bardzo ją te wszystkie oskarżenia bolały. Chciała sobie z Tomkiem ułożyć życie, urodzić mu dziecko - zdradza nasz rozmówca.

Miała już właściwie wszystko: BMW, willę na Mokotowie, etat wart ponad 200 tys. miesięcznie. Brakowało tylko ślubu, o którym plotkarskie media spekulowały już od 2007 roku. Jeden z tabloidów ogłosił wtedy, że złota para show-biznesu już powiedziała sobie sakramentalne "Tak" w sekrecie, a dowodem na to miała być obrączka, którą Kammel skrywa na zdjęciu pod połami płaszcza. Kiedy okazało się, że obrączki nie ma, pojawiły się plotki, że para się rozstaje. Potem, że wybudowała 250-metrowy dom na Sadybie, a potem, że wesele szykowane jest na wiosnę 2008 roku. Jest lato 2009, ale ślubu nie było.

Po aferze "Kammelage" otoczenie zestawia fakty i snuje domysły. Pierwsza możliwość: para mogła mieć układ - Kammel pomógł się Niezgodzie wypromować na salonach, ona pomogła mu zdobyć to, co najbardziej lubi: pieniądze. Mogło być też tak, że prezenter wciąż kocha swoją byłą dziewczynę Ewę Wróbel, z którą dogadał się, że wyssie z byłej wiceprezes banku jak najwięcej gotówki, a potem znowu będą razem. Hipotezy mnożą się z każdym dniem, ale trudno znaleźć w nich tę, która zakłada, że Niezgoda z Kammelem naprawdę się kochają.

- Kaśka nie wchodziła z nim w żaden układ - mówi jeden ze znajomych pary. - Pytanie, dlaczego tak głupio postąpiła. Albo zupełnie straciła dla niego rozum, albo czuła się już tak pewnie, że stała się nieostrożna.

Kammel nawet wśród znajomych nie chce rozmawiać o sprawie. Wypowiedzenie z TVP przyjął z pokorą, jakby się go spodziewał. Jakie zakończenie przyniesie życie dla jednego z najbardziej tajemniczych romansów ostatnich lat? I jaki układ tak naprawdę łączy tych dwoje? Odpowiedzi na te pytanie przyniesie z pewnością życie, bo złota para show-biznesu któregoś dnia wyjdzie z ukrycia. Na luksusy, które oboje tak bardzo lubili, będą przecież musieli zapracować: razem albo osobno. Chyba że pieniędzy starczy do końca życia.

Jedna z osób z otoczenia pary zdradza, że Katarzyna zastanawia się nad pozwaniem banku do sądu pracy. I ponoć ma spore szanse wygrać nie tylko odprawę, ale i spore odszkodowanie. Bo co innego etyka bankowa, a co innego prawo.

W wywiadzie dla "Pani" Katarzyna Niezgoda mówiła: "Myślę, że siła naszego związku polega na tym, że będąc razem, zachowaliśmy odrębność i wolność. A Kammel wtórował: "Łączy nas przekonanie, że każdy ma prawo do prywatności. Ona tak samo jak ja ceni sobie wolność".

Wróć na i.pl Portal i.pl