Lubelszczyzna. Wypadek na lotnisku w Radawcu Dużym. Paralotniarz runął na ziemię. Ale komisji ds. badania wypadków lotniczych nie będzie

KS
www.pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne
Nie są znane przyczyny wypadku na trawiastym lotnisku w Radawcu Dużym pod Lublinem. W środę (15 czerwca) z nieustalonych jeszcze przyczyn 46-letni paralotniarz runął na ziemię. Z obrażeniami zagrażającymi życiu mężczyzna trafił do szpitala. Pierwotnie wypadkiem miała się zająć Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, ale jak udało nam się ustalić centrala w Warszawie nie zajmie się badaniem tego wypadku.

Do wypadku doszło około godziny 20. 46-letni paralotniarz z Lublina po upadku natychmiast stracił przytomność. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie stwierdzono obrażenia ciała, które zagrażają jego życiu.

- Mężczyzna nie był naszym członkiem, nie miał zgody na wykonywanie lotów. W chwili wypadku na lotnisku nie było już naszych pracowników – mówi w rozmowie z „Kurierem” dyrektor Aeroklubu Lubelskiego.

Zatem jak mogło dojść do tego wypadku? Jak ustaliliśmy, lotnisko jest użytku publicznego. Jeśli ktoś chce z niego skorzystać, ale nie będąc członkiem Aeroklubu Lubelskiego, taka osoba musi zaanonsować chęć skorzystania z lotniska. Warunkiem koniecznym jest uzyskanie zgody od zarządcy. Dlaczego więc 46-latek korzystał z lotniska bez wymaganej zgody? - Jestem członkiem Aeroklubu Lubelskiego od ponad 40 lat. Nie było takich wypadków na tym lotnisku. Oczywiście, zdarzały się kontuzje, ale z tego co ja wiem, to pierwszy tak poważny wypadek z tak poważnymi konsekwencjami - przyznaje dyrektor z Aeroklubu Lubelskiego.

Jak poinformował nas Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie wypadkiem miała zająć się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych i prokuratura. W tej sprawie zadzwoniliśmy do siedziby w Warszawie.

- Według zgłoszenia, które do nas trafiło wynikało, iż paralotniarz stracił panowanie nad skrzydłem. A warto podkreślić, że mężczyzna korzystał z paralotni z napędem. Ale my nie będziemy badać tego wypadku – podkreśla pracownik Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Skąd taka decyzja? Wszystko przez uwarunkowania prawne. Według przepisów, jeśli nie doszło do wypadku ze skutkiem śmiertelnym, to sprawa nie podlega pod zadania komisji. To od stanu zdrowia poszkodowanego zależy czy sprawą zajmie się centrala w Warszawie.

Jak ustaliliśmy, 46-latek jest w stanie ciężkim. Ale jego życiu nic nie zagraża (stan na 18 czerwca o godzinie 18).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka "SE". Kandydaci w bezpośrednich starciach

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl