Białoruski rząd zebrał się w czwartek w celu omówienia sytuacji gospodarczej kraju. Jak informuje BiełTA, podczas posiedzenia poruszono najbardziej palące kwestie związane z inflacją i podwyżkami cen.
Według białoruskiej agencji państwowej, Aleksandr Łukaszenka miał ostro skrytykować "niewystarczającą kontrolę" i "brak działań w celu zapewnienia uczciwych cen we wszystkich segmentach rynku". "Sytuacja ostatecznie wymagała interwencji głowy państwa" – czytamy.
"Nie daj Boże, żeby ktoś podniósł ceny"
Po posiedzeniu rządu białoruski prezydent ogłosił decyzję o zamrożeniu cen towarów i usług w całym kraju. – Od 6 października wszelkie podwyżki cen są zabronione. Zakazane! Od dziś. Nie od jutra, ale od dziś. Nie wolno zawyżać cen w ciągu dnia. Od dziś podwyżki cen są zabronione – oświadczył Łukaszenka i ostrzegł: "Nie daj Boże, żeby ktoś zdecydował się podnieść ceny lub dokonać indeksacji z mocą wsteczną". Zagroził też pociągnięciem do odpowiedzialności właścicielom sklepów, którzy zdecydują się na zamknięcie swoich biznesów bądź będą próbowali opuścić rynek.
Dyktator polecił prokuratorowi generalnemu i przewodniczącemu Komisji Kontroli Państwowej nadzorowanie przestrzegania nałożonego przez niego zakazu.
Wyjątek od reguły
Od nałożonego przez Łukaszenkę zakazu są jednak wyjątki. Ceny niektórych towarów będą mogły być regulowane na poziomie centralnym lub samorządowym. Decyzję o och podwyżce będą mogli podjąć minister antymonopolowych regulacji i handlu, gubernatorzy i mer Mińska. – Bez ich zgody żadna cena nie może wzrosnąć ponad dzisiejszy poziom – podkreślił białoruski prezydent.
BiełTA
