Porucznik Łukasz Kurowski zginął 14 sierpnia 2007 roku, kiedy jego konwój został ostrzelany. Miał 28 lat.
- Kiedy słyszę w wiadomościach o śmierci polskiego żołnierza, czuję się tak jakbym słyszała o Łukaszu - mówi Aneta Kurowska, wdowa po poruczniku. - Myślę o żonie tego żołnierza, o jego rodzinie. O tym, co będą musieli przejść.
- Czas może uleczyć rany, ale blizny i tak zostają - mówi Marzena Zielke, prezes Stowarzyszenia Rodzin Poległych Żołnierzy.
Jej mąż, Andrzej Zielke, zginął w 2004 roku w Iraku. Miał 26 lat.
W sobotę przyjechała do Lusowa, żeby położyć wiązankę kwiatów na grobie porucznika Kurowskiego. Było więcej takich wiązanek. Złożyli je między innymi żołnierze z 10. Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, 17. 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej i Żandarmerii Wojskowej. Przyjechała także 10-osobowa delegacja Legii Akademickiej z Lublina.
Organizatorem marszu było Wielkopolskie Stowarzyszenie Aktywnych Rezerwistów.
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL