Maciej Piotr Prus: Z Krakowa trudno jest uciec, nawet jak się jest na wyspie

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Ta powieść rzeczywiście miała być ucieczką z Krakowa - mówi o swojej nowej książce Maciej Piotr Prus
Ta powieść rzeczywiście miała być ucieczką z Krakowa - mówi o swojej nowej książce Maciej Piotr Prus Andrzej Banas / Polska Press
Kiedy na oddalonej od świata małej wysepce, której mieszkańcy leniwie popijają białe wino i rakiję pojawia się "coś", co niszczy zbiory, sieje niepokój i wyrywa z letargu całą społeczność, w mieszkańcach odzywają się tłumione dotąd lęki. Nowa powieść krakowskiego dziennikarza i literata Macieja Piotra Prusa "Wyspa i inni ludzie" to zaskakujący kryminał w wakacyjnej scenerii, historia o nas, Polakach, a jak pokazują pierwsze czytelnicze relacje, także opowieść o pandemii.

Twoja poprzednia książka "Przyducha" pokazywała zamknięty i duszny Kraków, w najnowszej powieści "Wyspa i inni ludzie" wprawdzie zamiast Krakowa jest wyspa, ale i na niej, mimo morskiej bryzy, czuje się tę krakowską "przyduchę" i zamknięcie.
Ta powieść rzeczywiście miała być ucieczką z Krakowa. Chciałem napisać coś innego, gdzie nie będzie ani Krakowa, ani klubu Piękny Pies, knajp, ludzi na ulicach i wydawało mi się, że wyspa będzie dobrą odskocznią, ale okazuje się, że z Krakowa trudno jest uciec, nawet jak się jest na wyspie.

Geograficznie rzeczywiście udało się uciec, ale atmosfera została.
Zamknięcie wynika bardzo często z tego, co jest w nas i tego, co ze sobą niesiemy. Na wyspie jest trochę inny klimat, wino, knajpka, otwarte przestrzenie, ale przecież przywieźliśmy tam siebie z tym, co mamy w głowie. Ludzie wszędzie, gdzie są przynoszą swoje historie. Dodatkowo wyspa oznacza małą i zamkniętą społeczność, nie tylko geograficznie. Wszystko, co się tam dzieje, wydarza się w mikroskali, co jeszcze potęguje to wrażenie zamknięcia i duszności.

"Wyspa i inni ludzie" ma swój początek w historii, która wydarzyła się na wyspie Molat w Północnej Dalmacji, a którą usłyszałeś od Roberta Makłowicza. Który z wątków powieści to wyraz tej inspiracji?
Robert Makłowicz opowiedział kiedyś historię, która był ziarnem. Na chorwacką wyspę, oddaloną o kilka czy kilkanaście kilometrów od lądu, przypłynął dzik i zaczął niszczyć plony. Ludzie przez dłuższy czas nie wiedzieli co to jest, ponieważ nie zdawali sobie sprawy, że dzik może przepłynąć taką odległość. Ja sobie tę historię opowiedzianą przez Roberta rozwinąłem w zupełnie innym kierunku.

Rzeczywiście, w twojej powieści pojawiają się i zniszczone plony, i pomysł, że to może być dzik, ale to tylko punkt wyjścia dla kryminału przeprawionego elementem baśniowości, którą zaznaczasz już w tytule "Wyspa i inni ludzie".
Wyspa czuje i decyduje, wybiera sobie mieszkańców, jest czującym bohaterem - trochę baśniowo, ale miejsca, w których się znajdujemy też mają swoją energię i też na nas oddziałują. W związku z tym, że ta wyspa była zawsze na uboczu, miała swoją tajemnicę i swoją historię więc w taki magiczny sposób ją ukształtowałem jak równoprawnego bohatera ze wszystkimi innymi osobami, które na niej zamieszkują.

Zabierając się za czytanie "Wyspy" pomyślałam, że będzie to opowieść, która zabierze mnie na chorwackie wakacje, poczuję słońce, morze, wino. Już po pierwszych stronach zamiast tego poczułam, że fenomenalnie udało ci się oddać grozę, niepewność, zacieśniający się krąg i nieskoordynowane działania w pierwszych tygodniach pandemii.
Książka powstała przed pandemią, ale te mechanizmy działania, kiedy pojawia się nieokreślone zło i nie wiemy do końca co to jest i jak z tym walczyć, są zawsze takie same, są uniwersalne. W powieści mamy małą społeczność mieszkańców wyspy więc te sposoby działania są bardziej widoczne, są niejako skupione jak w soczewce. Kiedy więc na wyspie pojawia się to coś, co budzi strach mieszkańców i nie wiadomo, co to jest, w związku z tym też nie wiadomo jak z tym walczyć, to ujawniają się te same mechanizmy społeczne, które mogliśmy obserwować, kiedy pojawiła się pandemia, które pojawiają się zawsze, kiedy mamy do czynienia z niezidentyfikowanym zagrożeniem. Manipulacja, strach i sposoby zarządzania tym strachem - to są mechanizmy uniwersalne.

Rozwiązanie tajemnicy w zestawieniu z krokami jakie zostały podjęte i z tym, jaką cenę społeczność wyspy zapłaciła za nie okazuje się banalne.
Zło z reguły okazuje się banalne.

Wiedziałeś od początku pracy nad książką, że tak ją zakończysz?
Nie, ta opowieść mnie niosła. Kiedy ją pisałem, sam nie wiedziałem, jak sytuacja się rozwinie. Zaskakiwała mnie jak kryminał, który się tam wydarza. Cały czas podczas powstawania powieści ta historia budowała się w mojej głowie, ja ją tylko zapisywałem.

Zgromadziłeś na wyspie niezwykłych bohaterów - to plejada dziwaków, innych, z których każdy w jakiś sposób został naznaczony przez historię tego miejsca.
Trzeba mieć jakieś powody, żeby zdecydować się na zamieszkanie na takiej oddalonej wyspie, która jest poza szlakami turystycznymi, a na lądzie ludzie nawet nie wiedzą, jak ona się nazywa. Najczęstszym powodem, dla którego mieszkańcy wyspy wybrali ją do zamieszkania jest ucieczka - jedni starają się uciec przed światem, inni są bardzo wycofani i to też okazuje się być jakimś rodzajem ucieczki. Niby ci, którzy się tam urodzili, chcą stamtąd uciec, ale nie do końca im się to udaje, może, tak naprawdę, tego nie chcą. Zdecydowanie, żeby zamieszkać w takich warunkach trzeba być trochę dziwakiem.

Wspominaliśmy o duszności, jej wyrazem jest także niechęć do tego, by wyspę odwiedzali obcy.
Poczucie zamknięcia i strachu przed otwarciem się na innych, obcych - tu akurat na turystów jest bardzo charakterystyczna dla tej grupy. Wprawdzie wspomniana jest wojna, przed którą na wyspę przyjeżdżali turyści, ale oni byli zaprzyjaźnieni, w jakiś sposób byli swoi. Bardzo wyczuwalny jest w tej społeczności strach przed światem. Ta wyspa trochę trzyma swoich mieszkańców jak w kleszczach.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że jeśli literatura ma mieć sens to musi reagować na bieżące wydarzenia. Jak odnieść te słowa do "Wyspy"?
Można tę książkę odczytywać na płaszczyźnie politycznej, ponieważ wszystkie zachowania i reakcje na to, co się dzieje wytwarzają pewne mechanizmy, które znamy z polityki - mamy tu prowokację, kłamstwo i oskarżenia. Z drugiej strony mamy społeczność, która w trudnych chwilach potrafi się skonsolidować i mimo że każdy z nich jest dziwakiem, potrafią w tych trudnych dla wszystkich okolicznościach działać razem. Pisałem tę książkę, chcąc odpocząć od polskich spraw i problemów, od tej naszej polskiej przyduchy, ale literatura przede wszystkim polega na opowiadanie jakiejś historii, które przecież też różnie możemy odczytywać.

A jak jest odczytywana "Wyspa"?
Najczęściej słyszę to, co od ciebie, że ludzie zaczynają czytać z myślą, że będą mieli wakacyjny oddech. Potem się jednak okazuje, że ciemna strona wyspy tak przeważa, że ta lektura staje się coraz mniej wakacyjna. Na to, jak jest odbierana ma wpływ czas, w jakim żyjemy, wydarzenia bieżące. Zawsze literaturę odbieramy przez nasze emocje, które wynikają z dnia dzisiejszego. Pewnie, gdybym ją napisał dziesięć lat temu byłaby powieścią o historii kryminalnej na chorwackiej, ciepłej wyspie, gdzie jest dobre wino, rakija i zupełnie inna rzeczywistość. Mam nadzieję, że za jakiś czas tak będzie odczytywana.

Maciej Piotr Prus krakowski dziennikarz, literat, współwłaściciel klubu Piękny Pies. Był m.in. redaktorem naczelnym „Przekroju” i magazynu „Max”. Jest autorem zbioru opowiadań „Błędnik”, powieści „Kukły” i „Przyducha” oraz tomu „Wyznania właściciela klubu Piękny Pies”. Niedawno nakładem wydawnictwa Ha!art ukazała się jego najnowsza książka „Wyspa i inni ludzie”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Maciej Piotr Prus: Z Krakowa trudno jest uciec, nawet jak się jest na wyspie - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl