Magdalena Stępień o życiu po śmierci dziecka
W najnowszym wpisie na Instagramie Magdalena Stępień wróciła wspomnieniami do syna Oliwiera. Przyznała, że nie potrafi odnaleźć sensu po jego śmierci, ale stara się jakoś przetrwać każdy kolejny dzień bez synka. Wyznała, że bardzo brakuje jej matczynej rutyny.
"Ta mamusiowa "rutyna" którą miałam przez rok życia mojego synka była najpiękniejsza >>rutyną<< jakiej mogłam doświadczyć. Tą miłość i brak dziecka obok ciężko czymkolwiek zastąpić. Po prostu się nie da" [pisownia oryginalna - red.] - przyznała.
"Niby żyjesz, funkcjonujesz ale jednak wszystko traci sens. Myślę, że żadna matka nie chciałaby być na moim miejscu, żadna nie chciałaby czuć tej pustki którą ja odczuwam na co dzień w swoim życiu" - dodała, podkreślając, że oddałaby wszystko, żeby mieć obok siebie swojego synka.
Stępień tłumaczy się z aktywności na Instagramie
Magdalena Stępień odniosła się również do swojej wzmożonej aktywności na Instagramie. Zarzucono jej, że promuje się na śmierci dziecka, tymczasem modelka traktuje media społecznościowe jako formę terapii.
"Często osoby po stracie, tak teraz już wiem jak to jest, na siłę znajdują sobie zajęcia tylko po to aby nie wpaść w depresję, nie załamać się, tak też jest w moim przypadku, próbuje żyć, funkcjonować ale uwierzcie mi tęsknota za obecnością Olisia obok, nocnym wstawaniem, karmieniem, czy zmianą pieluszki jest tak ogromna aż sama się zastanawiam chwilami jak daję rade dalej żyć" - napisała.
"Obecnie traktuje Instagram jako formę pamiętnika, wspomnień, chwil z mojego obecnego życie oraz życia z czasów gdy miałam synka obok siebie" - wyjaśniła.
"Chciałabym, aby osoby które zmagają się lub będą zmagały się ze stratą swojego dziecka mogły szukać nadziei, że nie są same a zarazem wiary w to że jakoś uda nam się to wszystko wspólnie przetrwać. Dlatego zanim ocenisz, przemyśl…" - zaapelowała.
W nocy z 26 na 27 lipca 2022 roku, w klinice w Izraelu, zmarł syn Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka. Oliwier był ciężko chory. U chłopca kilka miesięcy wcześniej wykryto rzadkiego guza wątroby.
"Choroba Oliwierka niestety szybko rozprzestrzeniła się i zabrała naszego Aniołka tutaj na Ziemi Świętej, w Izraelu. Czujemy niewyobrażalny ból, ale i ogromną wdzięczność, za każdy dzień jego życia. Było tych dni dokładnie 376" - napisali wówczas rodzice dziecka we wspólnym oświadczeniu.

dś