Maja Włoszczowska: W głowie siedzą mi mistrzostwa świata i walka o tęczową koszulkę

Tomasz Biliński
Maja Włoszczowska ma na koncie dwa srebrne medale olimpijskie. Zdobyła je w 2008 r. w Pekinie i w 2016 r. w Rio de Janeiro.
Maja Włoszczowska ma na koncie dwa srebrne medale olimpijskie. Zdobyła je w 2008 r. w Pekinie i w 2016 r. w Rio de Janeiro. Andrzej Szkocki/Polska Press
Prawdopodobieństwo, że pojadę na igrzyska olimpijskie do Tokio i będę tam walczyć o podium jest spore - przyznała dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim Maja Włoszczowska. Zawodniczka Kross Racing Team jest już po pierwszym wyścigu Pucharu Świata. Obecnie możemy ją też oglądać w telewizyjnym reality-show "Agent - Gwiazdy", nagranym wcześniej.

Po pierwszych zawodach Pucharu Świata mówiła Pani, że nie była w najwyższej formie przez choroby i w ich skutku lżejsze treningi. Wróciła Pani do „normalności”?
Już teraz czuję się bardzo dobrze i żałuję, że kolejne zawody odbędą się dopiero w drugiej połowie maja. Natomiast jeżeli progres, który zaliczyłam w ostatnich tygodniach będzie postępował, to powinno być bardzo dobrze. Choć i tak piąte miejsce w Stellenbosch na inaugurację było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, jak na obecną formę.

Pani celem na sezon jest wygranie Pucharu Świata MTB?
Bardziej siedzą mi w głowie mistrzostwa świata i walka o tęczową koszulkę. Ale absolutnie nie odpuszczam Pucharu Świata. Planuję być w dobrej dyspozycji przez cały sezon. Jeżeli będę miała szansę na zwycięstwo w cyklu, to podejmę rękawicę. Na pewno z Kross Racing Team będzie nam zależało, aby ponownie wygrać klasyfikację drużynową. Już w pierwszych zawodach w RPA z Jolandą Neff byłyśmy najlepsze w klasyfikacji drużynowej. To fantastyczna sprawa dla całej ekipy.

Mistrzostwa świata odbędą się na początku września w Lenzerheide w Szwajcarii.
Będzie ciekawe, bo moją główną rywalką do zwycięstwa będzie moja koleżanka z drużyny, czyli Jolanda. Ona też chce wygrać, bo pojedzie u siebie. Żadnej z nas jeszcze nie udało się tam wygrać. Zwykle byłam w okolicach szóstego, siódmego miejsca. Jednak wierzę, że Kross mi pomoże, przygotuje nowy rower tak, by walka o złoto była realna.

Z Kross Racing Team podpisała Pani trzyletnią umowę, czyli igrzyska olimpijskie w Tokio w 2020 r. ma Pani w planach?
Nie układam sobie tak tego w głowie, bo to powoduje niepotrzebną presję. Wolę skupiać się na tych najbliższych imprezach i czerpać z nich jak największą frajdę. Natomiast do Tokio zostało dwa i pół roku, więc, że tam pojadę i będę walczyła o podium jest spore.

To chyba też istotne, bo nie widać, żeby ktoś w Polsce deptał Pani po piętach.
Ale jestem przekonana, że kogoś takiego doczekamy. W kolarstwie szosowym kiedyś mieliśmy wielkich mistrzów, jak Ryszarda Szurkowskiego, Czesława Langa, Leszka Piaseckiego, a później długo nikogo nie było. Dziś jest Michał Kwiatkowski, Rafał Majka i inni, którzy walczą na największych tourach. Wśród kobiet mamy walczącą o zwycięstwa w wyścigach Kasię Niewiadomą. Dlatego wierzę, że i w kolarstwie górskim pojawi się ktoś, kto będzie kontynuował moje sukcesy.

Po co Pani udział w telewizyjnym reality-show TVN „Agent - Gwiazdy”?
Przede wszystkim dla przygody. Na co dzień funkcjonuję w bardzo zamkniętym gronie, ludzi związanych z kolarstwem. Kiedyś znajomy powiedział mi, że prowadzimy trochę klasztorne życie i rzadko mamy okazję poznać kogoś z innej branży. „Agent - Gwiazdy” mi to umożliwił. Poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi. Każdy wydaje się z innej bajki, ale świetnie się dogadywaliśmy. Do tego lubię podróżować, więc perspektywa odwiedzenia Bali i Hongkongu dla każdego byłaby kusząca. Program idealnie wpisał się w przerwę między sezonami, więc miałam fajne wakacje od roweru.

Jak program wygląda od środka?
Niestety, w telewizji widać tylko fragment tego, co działo się naprawdę. A działo się dużo. Niesamowite jest to, w jaki sposób wszystkie zadania zostały przygotowane i jak te rozgrywki odbywały się między uczestnikami. To świetna socjologiczna i psychologiczna gra. Tego nie widać tak dobrze, ale wszyscy kombinowali, mieli swoje taktyki...

Pani też?
Jasne, że tak. W jakiejkolwiek rywalizacji biorę udział, to z myślą o wygraniu. „Agent - Gwiazdy” jest bardzo trudną grą. Nie tylko ze względu na zadania. Całość opiera się też na tym, by odgadnąć kto jest tytułowym agentem. Do tego trzeba go obserwować, a to czasem nie jest łatwe, bo byliśmy dzieleni na grupy. Trzeba nawiązywać sojusze, wyprowadzać konkurentów w pole, a dodatkowo osoba, która jest agentem, musi dobrze się ukrywać, bo jednak byliśmy ze sobą 24 godziny na dobę. Niezła wkrętka.

Coś Panią zaskoczyło?
Nie zrobiłam nic, czego normalnie bym nie zrobiła. Z góry było wiadomo, że trzeba oszukiwać innych uczestników. Gra jest grą i nikt na nikogo się nie obrażał. Relacje między nami były i są OK. Liczyłam na więcej ekstremalnych zadań. Jednak jak takie było, to trafiałam do grupy, która go nie musiała wykonywać.

Notował Tomasz Biliński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl