
Matt Damon popadł w depresję
Matt Damon to uzdolniony, a przede wszystkim bardzo płodny aktor. W 1998 roku otrzymał Oscara za film "Buntownik z wyboru" i cały czas regularnie pojawia się na wielkim ekranie. Tylko w tym roku ukażą się trzy filmy z jego udziałem, a najbliższy "Oppenheimer" w Polsce będzie miał premierę 21 lipca.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
To właśnie przy okazji premiery filmu, w którym wciela się w rolę generała Lesile Grovesa, aktor wyznał, że popadł w problemy ze zdrowiem psychicznym.
Na szczere wyznanie zdecydował się w programie "Jake's Takes", gdzie pojawił się wraz z Emily Blunt.
"Myślę, nie wymieniając konkretnych filmów, że czasami znajdujesz się w filmie, o którym wiesz, że może nie być tym, czego się spodziewałeś, i nadal go kręcisz" - powiedział.
Dodał, że było to "w połowie produkcji".
"A ty masz jeszcze miesiące do końca i zabrałeś gdzieś swoją rodzinę i sprawiłeś im niedogodności. Pamiętam, jak moja żona mnie podniosła, bo wpadłem w depresję. Mówiłem, na przykład: „co ja zrobiłem?”. A ona po prostu powiedziała: „jesteśmy tutaj”" - wspomina.
Żona pomogła przetrwać trudne chwile
Damon ma trzy córki z żoną Lucianą Barroso i pasierbicę. Wcześniej powiedział, że jego rodzina ma zasadę, by nie rozstawać się na dłużej niż dwa tygodnie. To właśnie partnerka okazała się być dla niego niezastąpionym wsparciem.
"Bycie profesjonalnym aktorem oznacza, że idziesz i robisz 15-godzinny dzień i dajesz z siebie absolutnie wszystko, nawet jeśli wiesz, że będzie to przegrany wysiłek" – tłumaczył Damon.
By był w stanie podejść do zawodu i kręcenia w taki sposób, zmotywowała go właśnie żona.
"A jeśli potrafisz to zrobić z najlepszym możliwym nastawieniem, to jesteś zawodowcem, a ona naprawdę mi w tym pomogła" — dodał.
lena