ME piłkarek ręcznych. Polki grają dalej. "Awans się nam należał"

Zbigniew Czyż
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Polskie piłkarki ręczne po raz pierwszy od 2014 roku awansowały do dalszej fazy mistrzostw Europy. "Warunkami, jakie postawiłyśmy rywalkom i złością za ostatni turniej pokazałyśmy, że to nam należał się awans" - powiedziała Aleksandra Olek po wygranej z Hiszpanią 26:23.

Obrotowa nawiązała do grupowego zwycięstwa 22:21 sprzed dwóch lat. Wygrana w końcowym rachunku nic nie dała, gdyż to Hiszpanki w ostatnim meczu kontrolowały rozmiary wygranej nad Niemkami, eliminując biało-czerwone z turnieju.

Polki po dziesięciu latach ponownie wystąpią w drugiej rundzie mistrzostw Europy i znów zagrają w Debreczynie.

"Cała drużyna pokazała, że wygryziemy ten parkiet. Na Węgry nie tylko chcemy pojechać, ale pokazać tam naszą siłę. Każda z nas nakręcała w czasie meczu pozostałe zawodniczki. Jeżeli jest jakiś gorszy moment, potrafimy też się wzajemnie uspokoić lub odwrotnie - wnieść dużo energii. Jestem bardzo dumna z drużyny" - oceniła.

Karolina Kochaniak-Sala przyznała, że w trakcie meczu było dużo radości, walki, szarpania, ale też sporo... błędów.

"To było bardzo trudne spotkanie. Zaskoczyłyśmy Hiszpanki grą 7-6. Wydaje mi się, że one w ogóle nie były na to przygotowane. Sądzę, że to było nasze najlepsze spotkanie w obronie na turnieju. Wiem jak każdemu z naszego zespołu bardzo zależało, aby wyjść z grupy. Długo na to wszyscy pracowaliśmy" - skwitowała rozgrywająca.

Piłkarka mistrza Polski Zagłębia Lubin zapowiedziała, że w drugiej rundzie kibice zobaczą reprezentację Polski walczącą, grającą z sercem i nie poddająca się do końca.

Daria Michalak, którą zaraz po meczu norweski trener Arne Senstad długo trzymał w ramionach, coś do niej mówiąc, przyznała, że awans jest spełnieniem jej marzeń.

"Tyle lat gry. W końcu to zrobiłyśmy. Teraz, jak nabrałyśmy rozpędu, to już nie zwolnimy. Jeszcze dużo, dużo gry przed nami" - powiedziała.

Z kolei Sylwia Matuszczyk stwierdziła, że miarą determinacji w obronie była liczba ośmiu dwuminutowych kar.

"Każda, która wchodziła do gry, na sekundy czy na dłużej, zostawiała to coś na boisku. Dzisiaj była ta iskra. To był ten zespół, który chcę oglądać. Wierzę, że skoro weszłyśmy na ten poziom, to już z niego nie zejdziemy" - zaznaczyła obrotowa.

(PAP)

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl