Zaledwie kilka miesięcy temu, Donald Tusk przekonywał, że nauczyciele otrzymają podwyżki rzędu 30 proc., minimum 1500 zł brutto od każdego etatu. To wyjątkowe zobowiązanie było podkreślane w trakcie kampanii wyborczej, jednak jak zauważył portal Interia.pl, od 15 października, czyli od samego dnia wyborów parlamentarnych, kluczowa fraza zaczęła znikać z wypowiedzi polityków Koalicji Obywatelskiej.
Donald Tusk, w trakcie swoich wystąpień, zobowiązywał się do znacznego wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli, ale teraz, gdy mowa o podwyżkach, wspominana jest jedynie obietnica 30 proc., pomijając część dotyczącą minimum 1500 zł. Minister edukacji Barbara Nowacka, odnosząc się do tej kwestii, potwierdza obietnicę 30-procentowej podwyżki, unikając jednocześnie jednoznacznej odpowiedzi co do kwoty 1500 zł.
ZNP nie zamierza odpuszczać
Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zamierza rezygnować z walki o deklarowane podwyżki i oczekuje ich realizacji od stycznia 2024 roku. Choć politycy nowej większości skupiają się na obietnicy 30 proc., to ZNP przypomina, że minimum 1500 zł brutto również miało być spełnione. Warto jednak zauważyć, że obiecane podwyżki o 30 proc. nie zawsze równają się kwocie 1500 zł brutto, co w praktyce oznacza mniejsze korzyści dla nauczycieli niż pierwotnie obiecywane.
Nowy minister finansów, Andrzej Domański, sygnalizuje, że koszty podwyżek wyniosą około 13-14 miliardów złotych, jednak zapewnia, że środki te znajdą się w budżecie. Jak wpłynie to na finanse państwa i czy obietnice wyborcze zostaną spełnione, pozostaje kwestią otwartą.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl