Sytuację na linii MEN - nauczyciele usiłował dzisiaj załagodzić premier Mateusz Morawiecki. - Bardzo proszę, żeby nastąpiło powstrzymanie, bo ucierpią dzieci i rodzice - mówił szef rządu na antenie Polskiego Radia. Podkreślił, że rząd „przyspieszył podwyżki” dla pracowników oświaty i „będzie o tym myśleć w kolejnych latach”. Przy okazji zwrócił uwagę, że „wypłata dodatków motywacyjnych, funkcyjnych, za trudne warunki pracy” leży w gestii samorządów. - One czasami oszczędzają na nauczycielach - stwierdził.
Ale już w znacznie ostrzejszym tonie o ewentualnym strajku mówiła na antenie TVN24 minister edukacji Anna Zalewska. Oznajmiła, że to związki zawodowe nauczycieli „wezmą odpowiedzialność za to, co się może wydarzyć”. Zapewniła jednocześnie, że egzamin ósmoklasisty i egzamin gimnazjalny przewidziane od 10 kwietnia, odbędą się zgodnie z planem. - Centralna Komisja Egzaminacyjna ma tak skonstruowany system, że egzaminy będą sprawnie przeprowadzone - stwierdziła minister Zalewska.
Szef ZNP Sławomir Broniarz podkreślił w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press, że związek powiadomił stronę rządową o strajku dużo wcześniej, po to, by ta mogła podjąć odpowiednie działania i rozmowy, aby do „tego wydarzenia nie dopuścić”. - Ale patrząc na poziom irytacji nauczycieli, to obecne propozycje MEN absolutnie nie korespondują z tym, czego oni oczekują - podkreślił.
Do zaognienia konfliktu przyczynił się także szef kancelarii prezydenta Krzysztof Szczerski, który stwierdził, że mało zarabiający nauczyciele „nie mają obowiązku żyć w celibacie” i mogą skorzystać z dodatku 500 Plus. Dziś „przeprosił” za swoje słowa. - Jest mi niezmiernie przykro, że moje słowa, wypowiedziane w ostatnią sobotę w Programie 3 Polskiego Radia, które uległy następnie zniekształceniom i celowej instrumentalizacji, mogły u odbiorców wywołać negatywne oceny co do moich intencji - mówi w rozmowie z PAP.
Działania rządu w kwestii niedopuszczenia do strajku krytykuje opozycja. Liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer napisała na Twitterze, że „nikt nie chce strajku nauczycieli w okresie egzaminów, ale rząd sobie pilnie na taką sytuację zapracował”.
Z kolei posłanka PO i była minister edukacji Krystyna Szumilas oznajmiła w mediach społecznościowych, że „cała wina za strajk nauczycieli i zagrożenie dla egzaminów spada na rządzących i minister Zalewską”. - A minister Szczerski przypadkiem ujawnił, co PiS myśli o nauczycielach: mają pracować i rodzić dzieci. Za pracę dostaną grosze, a na otarcie łez 500 zł na dziecko - skwitowała.