Ziemniaki, kompoty i... schron. Czyli piwnica
Najlepiej zacząć od własnej piwnicy. Zwłaszcza jeśli mieszka się na osiedlu wybudowanym w latach 50. ubiegłego wieku. Wówczas, we wczesnej fazie "zimnej wojny", umieszczanie "budowli ochronnych" w piwnicach domów mieszkalnych było normą.
- To były obiekty przygotowane na wojnę konwencjonalną, a nie atomową - rozwiewa jeden z popularnych mitów na ten temat Ryszard Koszela z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Katowicach. Jak dodaje, w stolicy województwa najwięcej takich schronień znajduje się pod budynkami w Ligocie, Koszutce, Szopienicach i Nikiszowcu (w sumie w Katowicach jest ich niemal 300). Nie ma ich jednak ani na osiedlu "Gwiazd", ani na "Tysiącleciu". Powód jest prosty - schron powinien mieć wyjście ewakuacyjne umożliwiające opuszczenie go przez ludzi w razie zawalenia się budynku, pod którym został ulokowany. W przypadku wieżowców taki tunel ewakuacyjny musiałby być bardzo długi. - Zawalenie wysokiego budynku powoduje bowiem zagruzowanie bardzo dużego obszaru - wyjaśnia Koszela.
GDZIE SIĘ UKRYĆ NA WYPADEK WOJNY. ZOBACZ ZDJĘCIA SCHRONÓW
- Budowle ochronne posiada też większość "tysiąclatek" (czyli szkół wybudowanych na przełomie lat 50. i 60.) - dodaje Szymon Hrebenda ze Stowarzyszenia "Pro Fortalicium", które opiekuje się dwoma schronami (sztabowym i cywilnym), znajdującymi się pod III Liceum Ogólnokształcącym w Będzinie. Te akurat obiekty wyposażone były w osobne źródła zasilania, wentylacji, a także tzw. komory dekontaminacyjne (miejsca, gdzie usuwane są np. chemikalia i materiały radioaktywne), co świadczy o tym, że przygotowano je zarówno na ewentualny atak chemiczny, jak i nuklearny.
Po wojnie atomowej nie będzie już polonistów
Cień szansy na przetrwanie armagedonu mają też studenci polonistyki Uniwersytetu Śląskiego. Siedziba wydziału filologicznego mieści się bowiem w budynku dawnego Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Jak głosi "miejska legenda", w jego podziemiach miał znajdować się schron przeciwatomowy, przygotowany dla kierownictwa Komitetu na wypadek atomowego uderzenia.
- Nie mamy takiego obiektu w ewidencji - kategorycznie stwierdza Ryszard Koszela.
- Natomiast faktem jest, że ten budynek ma mocny strop, więc bomba burząca nie powinna zaszkodzić ludziom, którzy szukaliby schronienia w jego podziemiach - dodaje Koszela.
Być może wyjaśnieniem dla powstania tej legendy jest nieczynne już dziś przejście, jakie łączyło obecny gmach Wydziału Filologii z Urzędem Wojewódzkim. W siedzibie wojewody faktycznie, do dziś, zachował się schron.
Hutnicy i górnicy mieli blisko. Komitet Miejski też
Sporo przeciwatomowych schronów do dziś znajduje się na terenie dużych zakładów przemysłowych. Gigantyczny obiekt - podobno może pomieścić kilkaset osób - mieści się pod dawną kopalnią Andaluzja w Piekarach Śląskich (wejścia do niego już jednak nie ma). Niedawno rozpoczęto likwidację dużego schronu ulokowanego pod Hutą Zgoda w Świętochłowicach.
- W podziemiach było miejsce na centrum zarządzania kryzysowego. Zachowała się sala konferencyjna, a także resztki prycz i stołów z telefonami - opowiada Szymon Hrebenda. Jak dodaje, schron był ulokowany niedaleko dawnego budynku Komitetu Miejskiego.
- Specjalnego przejścia nie znaleźliśmy. Ale taka lokalizacja to raczej nie był przypadek - ocenia Hrebenda.
Przypadek ze Świętochłowic nie jest odosobniony. Po zakończeniu "zimnej wojny" lista "obiektów ochronnych" stale się kurczy, a stan tych, które jeszcze istnieją często kwalifikuje je bardziej do remontu aniżeli do oferowania schronienia ludności cywilnej. Jak przyznaje Andrzej Szczeponek, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego, o "być albo nie być" takich obiektów decydują wyłącznie ich właściciele.
- Jeśli ktoś występuje o zgodę na likwidację takiego obiektu, nie możemy odmówić. Nam bezpośrednio podlega tylko schron w Urzędzie Wojewódzkim - mówi.
Kraj schronów
Prawdziwą potęgą pod względem liczby schronów atomowych jest Szwajcaria - kraj, który w 1815 r. ogłosił neutralność i który uniknął obu wojen światowych. Mi-mo tego żaden budynek mieszkalny, liczący sobie więcej niż 8 pokoi, nie mógł stanąć, o ile jego piwnica nie zawierałaby schronu, chroniącego mieszkańców przed skutkami ataku nuklearnego. W sumie takich, różnej wielkości, obiektów ma być w Szwajcarii ok. 300 tysięcy i mogą one pomieścić więcej osób aniżeli mieszka w tym kraju.
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI