Budowa stadionu w Gniewinie zaczęła się w 1992 roku: trybuny oraz zasilanie w energię obiektu wykonywała firma Tadeusza Kundy - Elrostal. Jak mówi zainteresowany, wówczas radny gminny, był to przysłowiowy gwóźdź do trumny prężnie rozwijającego się jego biznesu. Kunda na każdy segment robót wystawiał gminie faktury, które zgodnie z umową miały być opłacone w ciągu 2 tygodni. - Na początku płacili regularnie, ale potem zaczęły się kilkumiesięczne poślizgi. To spowodowało problemy z urzędem skarbowym, bo podatek dochodowy i VAT trzeba było płacić, wszak dochód na papierze był, tylko w kasie pustki - wyjaśnia Stanisława Kunda. - Posypały się odsetki karne. Policzyliśmy z mężem, że łączna zwłoka gniewińskiego urzędu z płatnościami za faktury i rachunki związane z budową stadionu wynosiła aż 800 dni. Karne odsetki do tej pory spłacamy.
Czytaj także: Euro 2012: Hiszpanie przyjechali do centrum pobytowego w Gniewinie
Kundowie mówią, że urząd płacił im przelewami i gotówką, zapewniając, że wszystkie daty mają odnotowane. Gorzej z drugą stroną - Urzędem Gminy, bo dokumentację księgową związaną z inwestycjami urząd ma obowiązek przechowywania przez 10 lat, więc trudno im odtworzyć, kiedy regulowano zobowiązania wobec firmy Kundy.
Czytaj także: W Gniewinie przeprowadzono manewry przed Euro 2012
Dotarliśmy do pracowników, którzy nadzorowali tę inwestycję. - Nie wyglądało to tak różowo - mówi Genowefa Weltrowska z Urzędu Gminyw Gniewinie. - Pamiętam to zadanie, bo było wykonywane niesolidnie, być może stąd te kłopoty z płatnością.
Hiszpanie przyjadą dokładnie za 3 tygodnie
5 czerwca do Gniewina przyjadą piłkarze z Hiszpanii. Jednak centrum pobytowo-treningowe to nie tylko stadion i trybuny, stawiane przez T. Kundę.
Piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego urzekł przede wszystkim spokój, jaki zapewnia obiekt oddalony o ponad 50 km od Gdańska oraz fakt, że wszystkie jego elementy są położone blisko siebie: goście po wyjściu z 4-gwiazdkowego hotelu Mistral, gdzie będą nocować, przejdą 200 metrów i już będą na stadionie, obok jest hala widowiskowo-sportowa, basen oraz Gminne Centrum Kultury, w którym znajduje się m.in. sala kinowa z możliwością transmisji meczów czy bowling. A w samym hotelu mają do dyspozycji 105 pokoi dwuosobowych oraz 8 apartamentów, które łącznie mogą pomieścić blisko 250 gości. Budynek posiada także sale konferencyjne oraz wydzielone zaplecze gastronomiczne i rekreacyjne, m.in. basen, siłownię i salę fitness.
Odsetki karne płacę do dziś
Tadeusz Kunda
- We wszystkich mediach czytam o pięknych obiektach sportowych w Gniewinie, na których już lada tydzień będą trenowali hiszpańscy piłkarze, postanowiłem więc, że pokażę także drugą stronę medalu: krzywdę, jakiej doznałem przy budowie stadionu w Gniewinie. Wójt zaproponował mi, jako właścicielowi lokalnej firmy, żebym zajął się tą inwestycją: zbudowałem stację trafo, pociągnąłem zasilanie w energię, postawiłem trybuny. Za każdy etap prac: wykop i wywóz ziemi, wykonanie konstrukcji nośnych, montaż herbu gminy itp., wystawiałem osobno rachunki, które gmina miała płacić w ciągu 14 dni. Wiele z nich było regulowane z wielotygodniowym opóźnieniem. Wójt cały czas zapewniał, że niebawem będzie miał pieniądze, że Gniewino to miejscowość z wielkimi perspektywami rozwoju, więc kontynuowałem roboty, licząc na zapłatę. Teraz gmina nie jest mi dłużna ani grosza, ale łączne 800 dni zwłoki spowodowało, że pogrążyła mnie skarbówka. Karne odsetki płacę do dziś. Nawet zabójca wychodzi po 20 latach z więzienia, a ja za tę inwestycję płacę do dziś.
To potwarz dla naszej gminy
Zbigniew Walczak, wójt gm. Gniewino
Jestem zszokowany takimi zarzutami w stosunku do mnie i gminy, którą zarządzam od ponad 22 lat. Pan Kunda nie przyszedł do urzędu, nie powiedział o swoich żalach, krzywdach, tylko poszedł z tym bezpośrednio do mediów. O tym, że czuje się pokrzywdzony dowiaduję się dopiero od waszego reportera. W gminie Gniewino wykonaliśmy przez te 20 lat setki inwestycji i za wszystkie zapłaciliśmy wykonawcom. Nie przypominam sobie, byśmy mieli zaległości z płatnościami w stosunku do robót wykonanych przez pana Kundę, ale to było już 20 lat temu, więc minął szmat czasu. Skoro jednak on twierdzi, że takowe były, czemu nie skierował sprawy od razu do sądu? To najprostsze wyjście, a nie wyciąganie sprawy po blisko dekadzie. Między nami nie ma żadnego konfliktu, pan Kunda mieszka w Gniewinie od wielu lat i teraz napada na mnie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Jego słowa to ogromna potwarz i próba dyskredytacji naszej gminy. Zapowiadam więc podjęcie radykalnych kroków w tej sprawie.