Biało-czerwoni poprzedni awans do Elity wywalczyli w 2001 roku we Francji. Jednym z autorów tego sukcesu był Różański, który w reprezentacji rozegrał 119 spotkań i był uczestnikiem wielu mistrzowskich turniejów.
"Przede wszystkim trzeba pogratulować chłopakom i całemu sztabowi szkoleniowemu. Cieszę się, że po tylu latach w końcu się udało. Pamiętam nasz ostatni awans, grałem wtedy na turnieju we Francji, potem także na mistrzostwach grupy A w Szwecji. Spadliśmy, bo Japończycy, których wyprzedziliśmy mieli "fory", jako mistrzowie Azji. Czy spodziewałem się, że tak długo przyjdzie czekać na ponowny awans? W trakcie mojej kariery mieliśmy kilka szans, czasem decydował jeden mecz. Nie chcę umniejszać obecnego sukcesu, ale pamiętajmy, że z rywalizacji w Elicie wykluczone zostały Rosja i Białoruś. Gdyby nie to, musielibyśmy rywalizować z innymi mocnymi drużynami, jak choćby Słowenia, Węgry albo Austria. Wtedy byłoby zdecydowanie trudniej" – zauważył.
Różański podkreślił świetną atmosferę w obecnej reprezentacji.
"Fajnie oglądało się naszą drużynę na tym turnieju. Widać było, że jak jednym nie szło, to inna formacja "ciągnęła" grę. Dobrze się uzupełniali. Dla doświadczonych zawodników, jak Grzegorz Pasiut, Maciej Kruczek, Marcin Kolusz czy nawet Krystian Dziubiński to była ostatnia szansa, aby zagrać w Elicie. Kluczowe okazało się zwycięstwo z Włochami. Teraz należy się cieszyć i liczyć, że dzięki temu awansowi coś się ruszy w polskim hokeju. Kołem zamachowym każdej dyscypliny jest reprezentacja" – nie ma wątpliwości Różański.
(PAP)
