Przed Ministerstwem Edukacji Narodowej zebrali się nie tylko demonstranci ze stolicy – w tłumie można było zobaczyć banery z Łodzi, czy Gdańska. Manifestację zainaugurował Słowmir Broniarz szef ZNP. – Dosyć takiego traktowania! Nie chcemy tak żałosnych płac i żałosnych podwyżek! – mówił. Broniarz zwrócił się również z apelem do rządzących o wycofanie się z nowego systemu oceniania nauczycieli. Stwierdził, że może on doprowadzić jedynie do konfliktów. Podczas demonstracji rozdawano petycję do szefowej MEN.
– Mamy dosyć, pensje nauczycieli są skandaliczne – mówi w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP) Anna, nauczycielka angielskiego z jednej z podstawówek w Warszawie. – Minister Zalewska jest odpowiedzialna za fatalną reformę edukacji i pogorszenie statusu społecznego nauczyciela – dodaje. Na stawki nauczycieli narzeka również Izabela, nauczycielka z jednej z mazowieckich szkół. – W ogóle nie inwestuje się w nauczycieli. Wymagania wobec wykonawców tego zawodu wciąż rosną, stawki pozostają niskie, upada też prestiż tej profesji – mówi.
Nauczyciele są także niezadowoleni z likwidacji gimnazjów i powrotu do ośmioletniej szkoły podstawowej. - Reforma edukacji wprowadziła jedynie bałagan do szkół. To nie usprawnia systemu oświaty, a jedynie powoduje, że do polskiej edukacji wkracza chaos – napomina z kolei Władysław, nauczyciel wychowania fizycznego.
Protestujący domagają się podwyżek na poziomie tysiąca złotych, dymisji minister edukacji Anny Zalewskiej, szacunku, większej autonomii i godnego traktowania. Dodatkowo, związkowcy twierdzą, że tegoroczne podwyżki od 93 zł do 168 zł brutto nie poprawią ich sytuacji finansowej i nie podniosą prestiżu zawodu nauczyciela. Nauczyciele są także niezadowoleni z reformy edukacji i twierdzą, że została ona wprowadzona bez akceptacji środowiska oświatowego.
POLECAMY: