Nazwiska, etaty, powiązania. Lubuska układanka`2022

Robert Bagiński
„Tłuste koty” Lubuskiego. Cała rzesza polityków i działaczy opozycji w marszałkowskiej administracji i samorządowych spółkach. Nie brakuje też najbliższych marszałek Elżbiety Polak oraz innych ważnych polityków.   

Taki obraz wyłania się również z przygotowanej przez GL listy pt. „Lubuski układ zamknięty”. Są na niej byli posłowie, radni wojewódzcy i miejscy, działacze partyjni oraz niektórzy członkowie ich rodzin. Gołym okiem widać, że polityków rządzącej w regionie koalicji, żaden z dotychczasowych kryzysów nie dotyczy. Przez lata marszałkowska administracja puchła jak na drożdżach, a w Lubuskiem trwa bezpardonowe zawłaszczanie samorządu przez polityków, którzy tworzą regionalny układ zamknięty. Taki, do którego przepustkę można otrzymać tylko dzięki polityce.   

Po utracie władzy w kraju, samorząd województwa stał się cennym łupem dla polityków partii opozycyjnych w Lubuskiem. Dla Platformy Obywatelskiej i Polskiego stronnictwa Ludowego oraz Nowej Lewicy. Bez tych etatów w Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu jednostkach, ciężko byłoby utrzymać stan liczebny w tych partiach.   
 

Urzędy i spółki  

Na stronach Urzędu Marszałkowskiego można przeczytać, że jego struktura składa się z 15 departamentów. Do tego należy doliczyć gabinet zarządu i sześć biur m.in. Spraw Zagranicznych, Lubuskiego Centrum Informacji, Projektów Własnych i Społeczeństwa Informacyjnego. Każda z tych komórek zarządzana jest przez dyrektora, a ci posiadają swoich zastępców. Razem z Sekretarzem i Skarbnikiem to 56 osób. W niektórych komórkach dyrektor zarządza 4-5 urzędnikami.    
 
Kilka lat temu Portal Samorządowy wyliczył, że koszt utrzymania lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego jest najwyższy spośród wszystkich 16 województw. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Symbolem rozrostu lubuskiej administracji są plany budowy nowej siedziby urzędu. Marszałek Polak chce na ten cel przeznaczyć blisko 100 milionów złotych.   
 
Atrakcyjnych stanowisk jest oczywiście mniej niż chętnych do ich objęcia. Jeden z platformerskich rozmówców GL, odpowiadający w partii za kwestie rozprowadzania poszczególnych kandydatów, skarży się nieoficjalnie, że chętnych do bycia dyrektorami, prezesami lub członkami rad nadzorczych spółek jest tak wielu, że trzeba się dogadywać z samorządami. Przykładem jest Izabela Piotrowicz, była radna PO, która dzisiaj jest dyrektorem wydziału zamiejscowego Urzędu Marszałkowskiego w Gorzowie.    
 

Mało jej posady w urzędzie, to poseł Sibińska załatwiła jej radę w miejskiej spółce. Teraz poszła jako przedstawiciel małej gminy do PiS-owskiej rady Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej – mówi rozmówca GL. 

  
 

Układ zamknięty   

Przez 14 lat rządów Platformy Obywatelskiej w Lubuskiem, powstał układ personalny, który skutecznie blokuje awans kogokolwiek, kto nie należy do PO, albo nie reprezentuje jednego z koalicjantów. Jednych się dopieszcza, innych otocza opieką i obsypuje dowodami uznania, a innych neutralizuje, skłóca albo straszy zwolnieniem. Działacze partyjni dostają stanowiska nie tylko w Urzędzie Marszałkowskim, ale również w WORD-ach, muzeach, a nawet w przychodniach i szpitalach podległych samorządowi województwa. Formalne kwalifikacje najczęściej posiadają, ale gorzej z doświadczeniem i konkretną wiedzą. Urzędnicze posady bywają również zapłatą za przychylność prasy, a pracę w podległej marszałek Polak administracji, otrzymują dzieci ważnych dziennikarzy, albo sami dziennikarze.   
 
Aleksandra Mrozek to radna sejmikowego klubu Samorządowe Lubuskie. Wcześniej należała do klubu Koalicji Obywatelskiej, ale nie chciała żyrować działań polityków PO, które polegały na upartyjnianiu administracji i samorządu.     
 

Nas okrzyknięto wtedy „Kałużami”, bo chcieliśmy jawności i odpolitycznienia samorządu, ale sami upolitycznili wszystko do granic możliwości – mówi GL. Kiedy pokazujemy jej „Lubuski układ zamknięty”, komentuje krótko: - To wierchuszka, a więc wierzchołek góry lodowej. Tych partyjnych nominacji jest dużo więcej.  

 
 
Kiedy wszyscy są z układu, spada jakość elit, które nie są weryfikowane przez swoje dokonania, ale przez powiązania. Zanika też system kontroli, ponieważ wszyscy są skądś, od kogoś i wzajemnie od siebie zależą.   
 

Rodzina na swoim   

Nasza lista nie jest cenzurką kompetencji, ani moralności. Bardziej ilustracją tego, że układ jest pojemny, domknięty i zorientowany na swoich. Nie ma w tym niczego niezgodnego z prawem, ale nie każdemu pewne rzeczy przychodzą z łatwością, mimo podobnych predyspozycji oraz kompetencji. Gdyby było inaczej, nie umieścilibyśmy na liście Pauliny Gabrysiak, radcy prawnego oraz pracownika UMWL, a na co dzień bliską osobę syna marszałek Elżbiety Polak. Znalazła miejsce w radzie nadzorczej Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie. Z kolei syn marszałek Polak pracuje w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze, gdzie UMWL posiada 50 procent udziałów. Zajmuje się obsługą serwisów informatycznych.   
 
W pierwszym ze szpitali przepisy antykorupcyjne złamał z kolei wiceprzewodniczący sejmiku, Jerzy Wierchowicz z Koalicji Obywatelskiej. Przyjmując jako adwokat płatne zlecenia ze szpitala, który jest częścią majątku województwa, złamał prawo. 9 sierpnia br. wojewoda Władysław Dajczak, nieprawomocnie wygasił mu mandat. Radny odwołał się do sądu, choć sprawa wydaje się oczywista i nie chodzi tu o kwoty, lecz zasady.   
 
Wielu osób nie umieściliśmy na liście, choć były wszelkie podstawy, aby to zrobić. Wielu z nich to szeregowi pracownicy, chociaż posady zawdzięczają nie temu, że byli w czymś najlepsi, ale dlatego, że kogoś znali, byli z kimś spokrewnieni lub należą do właściwej organizacji.   
 
Z pewnością szeregowym pracownikiem nie jest prezes Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze Marek Działoszyński. To były szef polskiej Policji w randze generała, ale na liście go nie ma, bo nikt nie chce się przyznać do tego, że udzielił mu rekomendacji do marszałkowskiej spółki. Kandydował z list PSL do Sejmu, ale kiedy otrzymał posadę w Zielonej Górze, liderzy partii wydali oświadczenie, że nigdy go nie popierali, a poza tym, takie stanowiska powinny być obsadzane w drodze konkursów.   
 
Inną chorobą związaną z układem jest outsourcing niektórych usług, który pozwala na przekazywanie zleceń na wysokie kwoty do zaprzyjaźnionych osób oraz firm. Przykłady można mnożyć. I tak na liście znalazł się wpływowy radny PO z Zielonej Góry, Adam Urbaniak. Jest cenionym prawnikiem, ale ma też szczęście do zleceń z miejsc, gdzie przez lata niepodzielnie rządzi partia Donalda Tuska. Spółka Kancelaria Radców Prawnych Skorecka-Szajek-Urbaniak w latach 2019-2022 otrzymała z Urzędu Marszałkowskiego zlecenia na kwotę 1 454 118 zł.    
 
Nie inaczej jest z usługami byłego sztabowca i wicestarosty krosnieńskiego, Radosława Sujaka z PO. W czerwcu 2020 roku ogłosił rezygnację z życia publicznego, aby sprawdzić się w biznesie. Chyba się udało, ponieważ dwa tygodnie później nawiązał współpracę z Urzędem Marszałkowskim na obsługę portali społecznościowych. Do dzisiaj podpisał umowy na kwotę 285 300 zł. Kilka dni temu posadę dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w rządzonym przez PO powiecie krośnieńskim, otrzymał jego ojciec Rafał Sujak.   
 
Nie umieściliśmy na liście wpływowego w środowisku PO, prof. Marka Chmaja. W ostatnich miesiącach miał w Lubuskiem kilka gościnnych i dobrze płatnych występów. Urząd Marszałkowski oraz podległe mu spółki (WSzW w Gorzowie) zleciły dla jego kancelarii usługi prawne na kwotę 136 805 zł. Teoretycznie bez zarzutu i zgodnie z literą prawa.   
 

Prezydent Kubicki: Platformo zacznij od siebie   

Wciąż nie wiadomo, jak zarząd wojewódzki podzieli unijne środki. Czy przeznaczy je na Zintegrowane Inwestycje Terytorialne, czy raczej zostawi w swojej dyspozycji, aby przed wyborami obdzielać przychylnych w ramach konkursów.   
 
Jak na jedno województwo i niecały milion mieszkańców, liczba osób umieszczonych na liście „Lubuski układ zamknięty” robi wrażenie. Podział posad nie jest prostą sprawą. Rzadko kiedy decyduje o tym sama marszałek Polak, albo koalicyjni wicemarszałkowie. W praktyce wynika to z zawieranych kompromisów, które mają zadowolić wszystkie strony.   
 

Skala zjawiska jest ogromna i przerażająca. Obraz jaki się wyłania, pokazuje układ wielu nieformalnych powiązań, taką lubuską ośmiornicę – mówi prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. Jego zdaniem, Lubuskie to papierek lakmusowy szczerości intencji lidera PO. – Chcą zmian, to niech zaczną od siebie. A może tylko o zmianach mówią?  – dodaje prezydent.  

 

Listę powiązań, oświadczeń majątkowych i koneksji opublikujemy na stronie GL o 12.00.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nazwiska, etaty, powiązania. Lubuska układanka`2022 - Gazeta Lubuska

Wróć na i.pl Portal i.pl