Nie było oględzin tamy w Stroniu Śląskim. Śledztwo wszczęto dopiero po 11 dniach od tragicznej powodzi

Adrianna Szurman
Wideo
od 7 lat
Dzisiaj (27 września) mija 12 dzień od tragicznej powodzi spowodowanej pęknięciem tamy na rzece Morawce w Stroniu Śląskim. Według oficjalnych komunikatów, na Dolnym Śląsku zginęło 5 osób, a na Opolszczyźnie 4. Do dzisiaj nie wszczęto w tej sprawie śledztwa, ani nie przeprowadzono oględzin tamy. Może tam wejść każdy. Czy Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, która zapowiedziała, że śledztwo jednak będzie, nie boi się utraty dowodów?

Spis treści

Kolejne ofiary powodzi na Dolnym Śląsku. Zginęło 9 osób

Od dramatycznej niedzieli (15 września), kiedy podczas ulewnych deszczy pękła tama na rzece Morawce w Stroniu Śląskim, minęło 12 dni. 1,3 mln metrów sześciennych wody ruszyło z impetem w dół rzeką Białą Lądecką, pustosząc Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój i Kłodzko oraz okoliczne miejscowości. Według oficjalnych szacunków, w powodzi na Dolnym Śląsku zginęło pięć osób, a na Opolszczyźnie 4. Dwie ofiary odnaleziono dopiero w czwartek (26 września).

- Na terenie powiatu kłodzkiego oraz na terenie powiatu nyskiego, podczas sprzątania okolicy po powodzi, ujawniono dwa ciała - przekazała w czwartek wieczorem (26 września) policja w serwisie X. "Okoliczności śmierci wskazują, że może to być 8. i 9. ofiara". Ich śmierć nastąpiła na terenach dotkniętych powodzią - dodano w informacji.

Jak potwierdził nam dzisiaj (27 września) Tobiasz Fąfara z policji w Kłodzku, ciało znaleziono w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Znajdowało się na zewnątrz. To kobieta o nieustalonej tożsamości. Nie wiadomo, czy to poszukiwana od ponad tygodnia 77-latka. Trwa identyfikacja zwłok.

- Wszystkie to ofiary to osoby starsze. Urodzone w latach 40. i 50. ub. wieku - przyznaje Mariusz Pindera z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

W powodzi na oczach żony zginał jej mąż. Uciekali uliczkami Stronia Śląskiego przed nadciągającą falą powodziową z przerwanej tamy na rzece Morawka. Kobiecie udało się uniknąć śmierci, ale jej męża porwała woda. Nie wiadomo czy zginął od razu, ciało znalazło się po drugiej stronie miasta.

Kolejną ofiarę woda zastała w mieszkaniu. Starsza pani mieszkająca na parterze odmówiła ewakuacji. Nie miała świadomości, z jakim żywiołem przyjdzie jej się zmierzyć. - Kiedy fala przeszła, sąsiedzi pobiegli do jej mieszkania, ale okazało się, że kobieta nie żyje - mówią śledczy.

W Lądku-Zdroju fala zabrała samochód, którym podróżowali mąż z żoną. Woda porwała auto, wypłukując z wnętrza kobietę. Ciało mężczyzny zostało znalezione w środku. Nie wiadomo, czy zwłoki znalezione w Ołdrzychowicach Kłodzkich to ciało poszukiwanej 77-latki.

Ostatnią ofiarą jest bezdomny z Ołdrzychowic Kłodzkich, który pomagał w jednym z gospodarstw w Krosnowicach. Wieczorem pożegnał się z właścicielami, którzy poszli na piętro, a on został na dole. Rano znaleźli go leżącego w wodzie.

W powiecie kłodzkim, w lokalnych i ogólnopolskich mediach, trwają spekulacje na temat liczby ofiar powodzi. Padają oskarżenia, że służby nie informują o prawdziwej skali tragedii. Trwa sprzątanie i porządkowanie zniszczonych miast. Z mapy zniknęły całe budynki.

Nie zabezpieczono dowodów na tamie w Stroniu Śląskim. Po katastrofie, woda zalała kilka miejscowości i spustoszyła je, zginęło kilka osób.
Nie zabezpieczono dowodów na tamie w Stroniu Śląskim. Po katastrofie, woda zalała kilka miejscowości i spustoszyła je, zginęło kilka osób. Paweł Relikowski/Polska Press

Słynny film Remigiusza Sławika i apel: "uciekajcie, jeśli tylko możecie"

Mieszkańcy zniszczonych miejscowości są zbulwersowani, że nikt nie ostrzegł ich właściwie o nadciągającej fali po przerwaniu tamy w Stroniu Śląskim. Choć w mediach społecznościowych radny ze Stronia Śląskiego Remigiusz Sławik opublikował moment przerwania tamy, Wody Polskie potwierdziły ten fakt dopiero 2,5 godziny później.

- Dostałam ten film od radnego Sławika, który alarmował żeby ostrzec ludzi, publikować. Byłam wtedy w starostwie w sztabie kryzysowym i pokazałam film szefowi sztabu Janowi Kalfasowi. To doświadczony, mądry człowiek, były żołnierz, który natychmiast zadzwonił do Wód Polskich, aby potwierdzić, że doszło do takiego zdarzenia. Ale powiedzieli, że nie mają tam człowieka i nie mogą potwierdzić - mówi nam Joanna Żabska, dziennikarka lokalnego portalu 24klodzko.pl.

Wody Polskie potwierdziły przerwanie tamy w Stroniu Śląskim dopiero 2,5 godziny po tym, jak doszło do katastrofy. Ludzie zostali zaskoczeni przez wodę, której nie można byłoby zatrzymać, ale można było się przed nią uchronić, a także uchronić dobytek, albo jego część, przenosząc np. na wyższe kondygnacje.

Do dzisiaj nie było oględzin tamy w Stroniu Śląskim, gdzie doszło do katastrofy

Mieszkańcy powiatu kłodzkiego zadają pytania, czy ktoś jest odpowiedzialny za katastrofę tamy w Stroniu Śląskim. Czy była właściwie nadzorowana? Czy można było przewidzieć, że nie wytrzyma? Aż w końcu, czy można było szybciej ostrzec ludzi o tym, że tama nie wytrzymała naporu wody?

Do dzisiaj (27 września) nikt nie przeprowadził oględzin tamy w Stroniu Śląskim. Śledztwo w sprawie katastrofy wszczęto dopiero w czwartek po południu (26 września). Toczyło się postępowanie sprawdzające. Prokuratura usiłuje ustalić, czy istnieje podejrzenie spowodowania katastrofy na tamie w Stroniu Śląskim "w sposób zawiniony, w skutek działań czy zaniechań ze strony człowieka". Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Świdnicy.

- Na tym etapie gromadzimy dokumentację dotyczącą tamy m.in. od Wód Polski, a także od samorządów czy organów nadzoru budowlanego - mówi nam Mariusz Pindera, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Zapewnia też, że Prokuratura Okręgowa w Świdnicy zdecydowała się na wszczęcie śledztwa w tej sprawie. W przyszłym tygodniu zaczną się przesłuchania świadków, a nie było takiej konieczności na etapie gromadzenia dokumentów.

Dlaczego dotąd nie przeprowadzono oględzin tamy w Stroniu Śląskim i czy śledczy nie boją się zadeptania i zniszczenia dowodów?

- Nie wiemy, czy można bezpiecznie się tam poruszać, choćby przez błoto i muł. Ustalamy względy techniczne w tym temacie, poza tym potrzebny jest zespół biegłych fachowców, a nie ma ich zbyt wielu. Zbieramy zespół, który przeprowadzi oględziny, myślę że to się uda w przyszłym tygodniu. Będzie nas interesować konstrukcja tamy - zaznacza Mariusz Pindera.

Na przerwaną tamę może dzisiaj wejść każdy. Byliśmy tam z kolegą i przed przerwaniem tamy i dzień po nim, chodziliśmy, robiliśmy zdjęcia, jak wielu innych ludzi - mówi na Joanna Żabska.

Czy dzisiaj to miejsce jest zabezpieczone w jakikolwiek sposób?

- Nie, ale w Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju jest 100 policjantów, którzy sprawdzają, po co ktoś tu przyjechał, staramy się ograniczyć turystykę powodziową, ludzie przyjeżdżają tu robić sobie zdjęcia z tragedią ludzką w tle, to utrudnia akcję sprzątania i porządkowania terenu - zaznaczają policjantci.

Prokurator Pindera dodaje także, że śledczy zajmą się również komunikacją między samorządowcami, sztabem kryzysowym i Wodami Polskimi. Czy można było ostrzec ludzi o przerwaniu tamy w Stroniu Śląskim?

Wody Polskie winą za sytuację obarczają brak łączności w regionie i zbyt dużą ilością wody na możliwości zbiornika

Wody Polskie nie mają sobie nic do zarzucenia. Opublikowały oświadczenie, w którym zaznaczają, że w regionie nie było łączności telefonicznej.

"Nadzór wodny w Kłodzku otrzymał nieoficjalne informacje, że nastąpiło przebicie zapory ziemnej zbiornika w Stroniu Śląskim około godziny 11:45. Niestety nie można było potwierdzić tych informacji z powodu braku łączności. Dopiero o godzinie 13:05 potwierdzono te informacje. Do czasu utraty łączności operatorzy zbiornika informowali co godzinę centrum zarządzania kryzysowego w Stroniu Śląskim o sytuacji na zbiorniku. Ponadto kierownik nadzoru wodnego w Kłodzku poinformował Burmistrza Stronia Śląskiego o koniecznej ewakuacji już w sobotę 14 września o godzinie 22:52. Informację o koniecznej ewakuacji ludności przekazał również operator zapory Stronie Śląskie w niedzielę 15 września, tuż po godzinie 7:00".

Jeśli chodzi o nadzór nad tamą:

"Zespół Budowli Hydrotechnicznych Stronie Śląskie przeszedł ostatnią kontrolę pięcioletnią w 2022 roku, natomiast ostatnią kontrolę roczną w listopadzie 2023 roku. Na podstawie ogólnej oceny stanu technicznego i bezpieczeństwa w 2022 roku stwierdzono, że obiekt jest w dobrym stanie. Stan bezpieczeństwa oceniono na niezagrażający bezpieczeństwu".

Zdaniem Wód Polskich, fala którą musiał przyjąć zbiornik w Stroniu Była za duża na jego możliwości.

"W piątek 13 września o godzinie 23:00 zbiornik Stronie Śląski rozpoczął piętrzenie. W sobotę 14 września o godzinie 21:13, z uwagi na przekroczenie maksymalnego poziomu piętrzenia, na zbiorniku Stronie Śląskie zaczął działać przelew powierzchniowy. Obsługa zbiornika utraciła możliwość bezpiecznego sterowania urządzeniami zapory. Pracownicy pracujący na zbiorniku ewakuowali się z miejsca jako ostatni. W niedzielę, 15 września około godziny 10:35, ze względu na ciągły napór wody na konstrukcję zbiornika, doszło do rozmycia zapory ziemnej i woda przelała się przez obiekt w całkowicie niekontrolowany sposób. Zbiornik w Stroniu Śląskim był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m3/s, a przyjął falę powodziową 320 m3/s, czyli czterokrotnie większą".

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl