Chodzi o ustawę z 14 grudnia ub. r., „zmieniającą niektóre ustawy w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych zwierząt" - chodzi o afrykański pomór świń. Wprowadziła ona także zmiany przepisy korzystne dla myśliwych. Najbardziej kontrowersyjny dotyczy możliwości nałożenia grzywny na każdego, kto "umyślnie utrudnia lub uniemożliwia wykonywanie polowania".
Zdaniem aktywistów oznacza to, że myśliwy będzie mógł wyrzucić z lasu każdego, kogo tylko zechce.
- Dlatego żądamy powrotu do poprzedniego stanu prawnego - tak, żeby wszyscy mieli dostęp do lasów, nie tylko myśliwi - podkreślała Iza Gawęcka z inicjatywy „Lublin przeciw myśliwym".
Andrzej Łacic, przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego przekonywał na zorganizowanej w czasie pikiety konferencji prasowej, że o wypraszaniu z lasu grzybiarzy czy spacerowiczów z lasu nie ma mowy. - Nie widzę zagrożenia nadużywania tego zapisu. Chociaż oczywiście społeczność myśliwych w całej Polsce to 120 tys. osób, w tak dużej grupie mogą się zdarzyć różne sytuacje - mówił Łacic. - Jeśli myśliwi spotkają w lesie spacerujących ludzi, mogą ich poprosić, żeby poczekali, aż przejdzie naganka. Jeśli nie zechcą, polowanie powinno być przerwane. Kluczowa jest tu kwestia umyślności - o takiej możemy mówić w czasie blokady polowania np. w czasie ostatniego Hubertusa Lubartowskiego - tłumaczył.
Łacic podkreślał też, że Związek Łowiecki nie jest adresatem protestujących. - Jest nim raczej rząd lub Sejm, który zdecydował o zmianie przepisów - mówił.
Podobne protesty odbywają się w ostatnich dniach w wielu miastach w całej Polsce.