Nie obniżamy poziomu, dostosowujemy go do potrzeb. Dyrektor CKE o zmianach na egzaminach

Magdalena Konczal
O ewentualnych zmianach w egzaminach, pracy na stanowisku dyrektora CKE, maturze i egzaminie ósmoklasisty porozmawialiśmy z dr. hab. Robertem Zakrzewskim.
O ewentualnych zmianach w egzaminach, pracy na stanowisku dyrektora CKE, maturze i egzaminie ósmoklasisty porozmawialiśmy z dr. hab. Robertem Zakrzewskim. Adam Jankowski
„Zarówno egzamin ósmoklasisty, jak i matura, jako niezależne egzaminy zewnętrzne, powinny być stabilne i przewidywalne. Uczniowie i uczennice przystępujący do egzaminów muszą mieć zapewnioną jasność co do ich kształtu z dużym wyprzedzeniem” – zapewnia dr hab. Robert Zakrzewski. Z dyrektorem CKE porozmawialiśmy o ewentualnych zmianach na egzaminach, rezygnacji z progu 30% na maturze rozszerzonej i konieczności diagnozy w przypadku przedmiotów przyrodniczych na etapie szkoły podstawowej.

Spis treści

Intensywne prace w CKE: przygotowywanie arkuszy na maj

Już kilka ładnych miesięcy jest pan na tym stanowisku. Od września, tak?

Tak, dokładnie od 16 września.

Patrząc w kontekście roku szkolnego można powiedzieć, że kończy pan już pierwsze półrocze (śmiech). Jak się pan czuje w tej roli?

Rzeczywiście, minęło już pół roku, a pierwszy semestr upłynął naprawdę szybko, a nawet błyskawicznie. W tym czasie wszedłem w codzienną pracę Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

To zupełnie inny rytm pracy niż wówczas, gdy pełniłem funkcję prorektora. Na uczelni rok akademicki ma swój ustalony cykl – zaczyna się we wrześniu, kończy w czerwcu. Tutaj, w Centralnej Komisji Egzaminacyjne, prace nakładają się na siebie, nie ma wyraźnego początku i końca. Zaczynając swoją kadencję, spotkałem się z dużą liczbą wyzwań – musiałem zrozumieć specyfikę pracy, skoordynować wiele działań i przede wszystkim poukładać sobie to wszystko w głowie.

Wciąż jest dużo pracy?

O tak, zdecydowanie. Jesteśmy właśnie po etapie diagnozy, a teraz intensywnie pracujemy nad przygotowaniem arkuszy egzaminacyjnych na maj – zarówno na egzamin ósmoklasisty, jak i maturę. W tej chwili kończymy ostatnie poprawki i za moment oddajemy arkusze do druku.

Egzaminy zewnętrzne powinny być stabilne i przewidywalne

Zapowiedzianego progu 30% na maturze rozszerzonej w tym roku oraz w kolejnych latach, (aż do 2027 roku) nie będzie. Poza tym egzamin dojrzałości oparty jest na nowej, okrojonej podstawie programowej. Czy w 2025 roku możemy się spodziewać jeszcze jakichś zmian?

Absolutnie nie. Uważam, że zarówno egzamin ósmoklasisty, jak i matura, jako niezależne egzaminy zewnętrzne, powinny być stabilne i przewidywalne. Uczniowie i uczennice przystępujący do egzaminów muszą mieć zapewnioną jasność co do ich kształtu z dużym wyprzedzeniem.

Dzięki temu mogą skupić się na rozwijaniu swoich umiejętności, a nie na analizowaniu, jak te umiejętności zaprezentować czy jak dostosować się do zmian. Kluczowe jest, by forma egzaminu była maksymalnie powtarzalna, a wymagania jasno wynikające z podstawy programowej. Dlatego, jak najmniej zmian – to moja zasada. Skupiamy się na umiejętnościach, które uczniowie powinni nabywać, a egzaminy mają te umiejętności rzetelnie weryfikować.

Pytam o to, dlatego że przez ostatnie lata takie nagłe zmiany się zdarzały. Na przykład na maturze 2023, niespełna dwa miesiące przed egzaminem wprowadzono ułatwienia – zmniejszono liczbę pytań jawnych, a także nieco złagodzono kryteria oceniania. Teraz, dopiero w grudniu, uczniowie dowiedzieli się, że nie będą musieli obowiązkowo napisać matury rozszerzonej na 30%, by zdać egzamin dojrzałości.

Nauczyciele mówią wprost, że jest bałagan. Kiedy prowadzą zajęcia, na przykład w drugiej klasie szkoły średniej, przygotowują uczniów do matury, ale nie są pewni, czy robią to we właściwy sposób, bo nie wiedzą, czy nie pojawią się kolejne zmiany. Ma pan jakiś pomysł, jak ten bałagan wokół egzaminów posprzątać?

Jeśli mówimy o nauczycielach i egzaminach zewnętrznych, to chciałbym podkreślić, że obie strony – nauczyciele i my, jako odpowiedzialni za egzaminy – opieramy się na tym samym dokumencie, czyli podstawie programowej. Nauczyciele, oczywiście, dostosowują treści do swoich programów nauczania, starając się być jak najbliżej swoich uczniów, ale wciąż działają w ramach podstawy programowej. Podobnie jest z egzaminami zewnętrznymi – wszystkie narzędzia diagnostyczne, które wykorzystujemy, również wynikają z tego samego dokumentu. Dlatego w tym zakresie nie powinno być żadnych niespodzianek.

Jestem przekonany, że nauczyciele dobrze wykonują swoją pracę i powinni czuć się pewni w tym, co robią. Jeśli natomiast chodzi o sytuacje organizacyjne, takie jak decyzja o zniesieniu progu 30%, która zapadła dopiero pod koniec grudnia w wyniku procesów legislacyjnych – to są okoliczności, na które my, jako CKE, nie mamy bezpośredniego wpływu. Rozumiem, że mogą one wywoływać poczucie chaosu, ale staramy się, by takich sytuacji było jak najmniej i żeby zarówno uczniowie, jak i nauczyciele mieli zapewnioną stabilność i przewidywalność.

Informatory maturalne poznaliśmy stosunkowo późno, bo dopiero w sierpniu.

Poznaliśmy je zgodnie z prawem.

Tak, zgodnie z prawem, ale powtarzam tutaj głosy, które usłyszałam od nauczycieli. Wielu z nich uważa, że mieli mało czasu, aby się odpowiednio przygotować do zmian.

Podstawa programowa określa wymagania ogólne w sposób bardzo precyzyjny, a nauczyciele mają dostęp do narzędzi, które pozwalają im ćwiczyć te umiejętności z uczniami. Przykładowe zadania, które opublikowaliśmy w informatorach, miały na celu jedynie zilustrowanie tego, co może pojawić się na egzaminach – to tylko przykłady.

Przygotowanie do egzaminu to również poznanie jego struktury i aspektów technicznych, takich jak miejsce wpisywania numeru PESEL, naklejanie kodów czy sposób przenoszenia odpowiedzi na kartę. W sierpniu udostępniliśmy informatory i przykładowe arkusze. To był wystarczający czas, aby uczniowie zrozumieli te techniczne aspekty związane z przeprowadzanie egzaminu.

Natomiast jeśli chodzi o same umiejętności, te są określone w podstawie programowej, która jest znana nauczycielom od dawna – właściwie już od początku nauki w szkole średniej. Zatem uczniowie pracują nad nimi od pierwszej klasy, a my staramy się zapewniać, by nic nie zaskakiwało ich podczas egzaminu.

No tak, ale podstawa programowa została w międzyczasie zmieniona.  

To prawda, ale zmiany te polegały głównie na wykreśleniu pewnych treści, a nie ich poszerzeniu. Można powiedzieć, że została uproszczona, a nie skomplikowana.

Nauczyciele, nawet jeśli wcześniej realizowali szerszy zakres materiału, to i tak koncentrowali się na rozwijaniu kluczowych umiejętności zapisanych w wymaganiach ogólnych. A te wymagania ogólne, które stanowią fundament podstawy programowej, praktycznie się nie zmieniły.

Co więcej, zakres treści, które wykorzystuje się do ćwiczenia tych umiejętności, został zmniejszony, co oznacza, że nauczyciele mają mniej materiału do realizacji, ale te same priorytety do osiągnięcia.

Rezygnacja z 30% na maturze rozszerzonej to ukłon w stronę zdających

Za czasów ministra Czarnka wprowadzono ułatwienia i wymagania egzaminacyjne, powodem miała być pandemia i nauczanie zdalne. Teraz, za kadencji minister Nowackiej, mamy na przykład przesunięcie progu 30% na rozszerzeniu czy rezygnację z trudniejszej matury rozszerzonej z polskiego. Czy nie jest tak, że te decyzje dotyczące egzaminów są motywowane decyzjami politycznymi, a ułatwienia wprowadza się po to, żeby móc powiedzieć w lipcu podczas ogłaszania wyników: „Zobaczcie, w tym roku egzaminy poszły lepiej? To nasza zasługa”?

Nie jest tak, ponieważ egzamin maturalny pełni przede wszystkim funkcję diagnostyczną, szczególnie w przypadku przedmiotów na poziomie podstawowym. Jeśli chodzi o poziom rozszerzony, ma on znaczenie rekrutacyjne na studia wyższe, a tu uczelnie samodzielnie określają swoje progi i wymagania wobec kandydatów.

My, jako Centralna Komisja Egzaminacyjna, dostarczamy narzędzia diagnostyczne i wyniki, które wspierają proces rekrutacji, ale to uczelnie decydują o tym, kogo i na jakich zasadach przyjmują. Zniesienie progu zdawalności (jak na przykład wspomniane 30% z przedmiotu na poziomie rozszerzonym) w mojej opinii jest ukłonem w stronę zdających.

W centrum uwagi powinien być zawsze uczeń, czyli osoba zdająca egzamin. To właśnie dla niej tworzymy narzędzia egzaminacyjne, niezależnie od tego, kto sprawuje władzę czy jak kształtuje się system egzaminów zewnętrznych. Naszym priorytetem jest, aby każdy zdający miał równe szanse i żeby narzędzia egzaminacyjne służyły przede wszystkim obiektywnemu ocenianiu jego umiejętności i wiedzy.

Rozmawiałam z ekspertami na temat poziomu trudności obecnej matury i jeden z nich stwierdził, że już od wielu lat obserwujemy zjawisko „festiwalu obniżania wymagań”. Nie on jeden mówił zresztą, że progi zdawalności, szczególnie na maturze, powinny być wyższe, bo obniżanie ich wpływa negatywnie na poziom nauczania. Pan się z tym zgadza?

Trzeba podkreśli, że egzamin maturalny nie jest egzaminem obowiązkowym. To uczniowie i uczennice sami decydują, czy chcą do niego przystąpić, i podejmują się weryfikacji swojej wiedzy i umiejętności w określony, jasno opisany sposób.

Obniżenie progów zdawalności bywa dostosowane do okoliczności, takich jak pandemia, wojna czy inne trudne sytuacje losowe, które wpływają na uczniów. Musimy pamiętać, że wydarzenia te mają ogromny wpływ na życie młodych ludzi. Weźmy choćby pod uwagę niedawną powódź – dla osób dotkniętych taką tragedią odbudowanie domu czy stabilizacja życiowa będą znacznie ważniejsze niż zdanie matury. W takich sytuacjach elastyczność w wymaganiach egzaminacyjnych jest po prostu konieczna.

Jednak nie powiedziałbym, że następuje obniżenie wymagań w sensie jakościowym. W dalszym ciągu chcemy, by egzamin maturalny promował logiczne myślenie, zdolności abstrakcyjne i naukowe, a także umiejętności takie jak praca z tekstem czy formułowanie argumentów. To kompetencje, które mają kluczowe znaczenie w dorosłym życiu. Niezależnie od tego, czy nauczymy ich poprzez piętnaście czy dziesięć treści, celem pozostaje rozwinięcie umiejętności, które pozwolą absolwentom, np. napisać podanie, poprawnie je uzasadnić i skutecznie komunikować się w codziennym życiu.

Właśnie dlatego w arkuszach maturalnych znajdziemy pytania wymagające analizy, uzasadnienia czy logicznego argumentowania. To nie obniżenie poziomu, lecz dostosowanie egzaminu do rzeczywistych potrzeb i okoliczności.

Myśli pan, że wszystkie te umiejętności, o który pan wspomniał, są rzeczywiście sprawdzane na maturze i egzaminie ósmoklasisty?

Tak, i będę pilnował, aby tak pozostało. Może dzisiaj uczniowie nie zawsze dostrzegają wartość tych umiejętności, ale w przyszłości – za kilka czy kilkanaście lat – będą mogli je wykorzystać. Chodzi o to, aby byli wyposażeni w narzędzia, które pomogą im podejmować świadome decyzje w życiu prywatnym czy zawodowym. Matura również pełni tę funkcję – to nie tylko sprawdzian wiedzy, ale także umiejętności, które przydają się w dorosłym życiu.

Wydłużenie czasu na egzaminie ósmoklasisty to wyrównanie szans

Czas trwania egzaminu ósmoklasisty ma zostać wydłużony, w przypadku języka polskiego o 30 minut, z matematyki o 25 minut, a z języka obcego – o 20 minut. Ta zmiana jest już pewna?

Na razie mówimy o projekcie. Trzeba poczekać, aż pani minister złoży podpis pod tym dokumentem.

Ale ona miałaby wejść w życie już od 2025 roku, tak?

Tak, od tego roku.

A skąd w ogóle pomysł na wydłużenie czasu egzaminu? Spotykałam się z opiniami, że egzamin ósmoklasisty, szczególnie z języka obcego, jest stosunkowo łatwy. Czy rzeczywiście zasadne jest wprowadzenie takiej zmiany?

Wydłużenie czasu egzaminu ma na celu przede wszystkim wyrównanie szans i dostosowanie warunków do potrzeb zdających. Jeśli uczeń ma specjalne potrzeby (zdrowotne czy też inne) i posiada odpowiednią dokumentację, to czas trwania egzaminu może być dla niego wydłużony.

Ale czasami zdarzają się sytuacje nieprzewidziane. Na przykład na kilkanaście minut przed rozpoczęciem egzaminu, uczeń może poczuć się źle – być może z powodu stresu lub innych okoliczności. W takich momentach dodatkowy czas może być kluczowy, aby opanować emocje, skupić się i podejść do egzaminu z pełną koncentracją. Chcemy zapewnić wszystkim zdającym sprawiedliwe warunki.

Czyli można powiedzieć, że znów jest to ukłon w stronę uczniów?

Dokładnie tak. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że organizacyjnie może to być pewnym wyzwaniem, ale przede wszystkim jest to rozwiązanie z myślą o uczniach. W sytuacji, gdy w ostatniej chwili zdający poczuje, że potrzebuje więcej czasu – na przykład z powodu stresu czy trudności w koncentracji – ma możliwość z niego skorzystać. To ważne, bo taki uczeń nie musi, ale może sięgnąć po tę pomoc, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Najważniejsze jest, aby zdający mieli szansę zaprezentować swoje umiejętności. Egzamin nie ma na celu sprawdzenia sprytu czy wyłapywania pomyłek, tylko umożliwienie uczniom wykazania się tym, czego nauczyli się przez lata ciężkiej pracy. Chodzi o to, aby stworzyć warunki, w których mogą w pełni wykorzystać swój potencjał.

Potrzeba diagnozy w innych obszarach na egzaminie ósmoklasisty

W 2023 roku planowano wprowadzenie na egzaminie ósmoklasisty czwartego przedmiotu do wyboru spośród: fizyki, chemii, geografii, biologii i historii. Jest potrzeba, aby ten dodatkowy przedmiot został wprowadzony?

Egzamin ósmoklasisty pełni przede wszystkim funkcję rekrutacyjną dla zdających, bo to na jego podstawie dostają się do szkół średnich. Z kolei dla szkół, kuratoriów i polityki edukacyjnej państwa jest to narzędzie diagnostyczne, które pozwala ocenić, jak funkcjonują podstawy programowe i programy nauczania.

Obecnie diagnoza obejmuje język polski, matematykę i język obcy, te trzy kluczowe obszary. Istnieje potrzeba lepszego zrozumienia, co dzieje się w przypadku innych przedmiotów – zarówno humanistycznych, jak i przyrodniczych. Stąd pierwotny pomysł wprowadzenia czwartego przedmiotu.

Na chwilę obecną nie ma jednak projektów, które zmierzałyby do wprowadzenia takiego dodatkowego egzaminu. Co prawda potrzeba diagnozy w innych obszarach pozostaje, ale są różne narzędzia, które można wykorzystać, niekoniecznie musi być to egzamin.

Czyli na razie nie ma planów wprowadzenia czwartego przedmiotu na egzaminie ósmoklasisty?

Obecnie nie prowadzimy żadnych prac w tym zakresie w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

To pierwsza część rozmowy z dyrektorem CKE. Druga zostanie wkrótce opublikowana w Strefie Edukacji.

Dr hab. prof. UŁ Robert Zakrzewski ukończył studia w Uniwersytecie Łódzkim w 1994 roku na kierunku chemia. We wrześniu 1997 roku obronił pracę doktorską a w 2010 roku Rada Wydziału Chemii UŁ nadała mu stopień doktora habilitowanego nauk chemicznych.

Zawodowo związał się z Uniwersytetem Łódzkim. W latach 2011-2024 został kierownikiem Zakładu Dydaktyki Chemii i Popularyzacji Nauki w Katedrze Chemii Środowiska na Wydziale Chemii. W latach 2016–2020 pełnił funkcję prodziekana Wydziału Chemii do spraw studenckich i jakości kształcenia. W 2020 został prorektorem UŁ do spraw studentów i jakości kształcenia w kadencji 2020–2024.

Od 1995 jest członkiem Polskiego Towarzystwa Chemicznego, a w latach 2015-2021 pełni funkcję przewodniczącego Sekcji Dydaktyki Chemii Polskiego Towarzystwa Chemicznego. W kadencji 2019-2023 oraz 2023-2028 jest członkiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Diagnostyki Edukacyjnej.

Od wielu lat współpracuje z systemem egzaminów zewnętrznych. Od września 2024 pełni funkcję dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl