Założenie akcji ma być proste – niech osoby odpowiedzialne za podnoszenie cen paliw odczują, że kierowcy mogą w ciągu jednego dnia dać im odczuć, że są niezadowoleni z takiej polityki i że to niezadowolenie może przynieść wyraźne mniejsze wpływy. Stargardzki Klub Motoryzacyjny, który zastrzega: „nie jesteśmy organizatorem tego protestu, wrzuciliśmy post do nas na stronie, udostępniliśmy”, informuje - „przyłączyliśmy się do akcji, ponieważ każdy protest przeciwko niższemu podatku za paliwo jest przez nas popierany, jeśli paliwo tanieje to usługi, produkty tez tanieją, lecz nie wszyscy chyba o tym wiedzą. (…) To jest sukces, ze Polacy mogli coś zrobić nie wychodząc z domu, dzwoniły do nas stacje tv z czołówki, prasa. Chcielibyśmy żeby protest (...) przyniósł oczekiwane rezultaty. Zaskakuje nas fakt, ze jest tak duże grono osób, którym cena za litr paliwa POW. 5zł odpowiada, możliwe iż jest to efekt bogacącego się społeczeństwa”.
Czytaj więcej: Nie tankuj w poniedziałek. 26 listopada protest kierowców przeciwko rosnącym cenom benzyny
Akcja na razie trwa, ale sprawdzając przed południem sytuację na poznańskich stacjach benzynowych, nie nie zauważyliśmy wyraźnie mniejszego ruchu. Tylko na jednej stacji – w sieci BP – sprzedawcy przyznali, że chyba jest mniej tankujących niż zwykle, ale nie jest to wyraźna różnica – raczej niewielka.
Tymczasem portal Cinkciarz.pl zapewnia, że ceny paliw na stacja spadają, ale dzieje się to za wolno – i w tym kontekście „pokojowe protesty związane z wysokimi cenami diesla, czy benzyny mogą być uzasadnione”. Po prostu, mimo że notowania benzyny PB95 są na europejskim rynku najniższe od półtora roku, to w Polsce nie można tego wcale odczuć. Główny analityk serwisu mówi wprost - „różnica pomiędzy ceną rynkową i detaliczną paliw w Polsce jest obecnie największa w historii”...
Co ciekawe akcja ma charakter międzynarodowy – protestowali kierowcy we Francji i w Bułgarii, niezadowoleni są Niemcy, Belgowie i Polacy.
Krajobraz jak po apokalipsie. Wielkie sprzątanie po protestach przeciwko podwyżkom cen paliw w Paryżu - zobacz wideo:
źródło: RUPTLY/x-news.pl.
- Pomijając różnice w podatkach w poszczególnych krajach, warto zwrócić uwagę, że mimo załamania się hurtowych cen benzyny, czy oleju napędowego ceny detaliczne obniżają się wyjątkowo wolno lub wcale – informuje cinkciarz.pl. - Litr benzyny na europejskim rynku ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) kosztuje jedynie 1,41 zł, czyli najmniej od lipca 2017 r. Wartości z holenderskich, czy belgijskich rafinerii wyznaczają ceny na Starym Kontynencie w tym oczywiście w Polsce. Notowania ARA nie zawierają podatków i marży detalicznej oraz hurtowej, ale przez ostatnie niecałe dwa miesiące spadły już o 70 gr na litrze. Cena detaliczna w Polsce obniżyła się natomiast zaledwie o 8 gr i według danych Komisji Europejskiej litr benzyny w naszym kraju kosztuje 5,04 zł.
Ważnym parametrem sugerującym zbyt wolne spadki na stacjach jest różnica pomiędzy ceną detaliczną i rynkową. Zwykle ona waha się w okolicach 3,00-3,20 zł za litr i zawiera marże oraz podatki, teraz sięga poziomu 3,63 zł i jest największa od przynajmniej 10 lat.
Bardzo podobnie sytuacja wygląda z cenami diesla. Olej napędowy na europejskim rynku ARA jest oferowany za 1,9 zł za litr, podczas gdy w Polsce na stacjach kosztuje przeciętnie 5,27 zł, według danych Komisji Europejskiej. Różnica pomiędzy detaliczną i hurtową cena diesla jest obecnie największa w Polsce przynajmniej od 2004 r., czyli od początku publikowania danych przez KE.
Serwis zapewnia jednak, że jeżeli sytuacja na hurtowym rynku paliw nie zmieni się i utrzymają się niskie ceny, to „za 2-3 tygodnie średnio powinniśmy płacić za benzynę w granicach 4,50-4,60 zł/litr. Diesel także powinien względnie szybko zmierzać do granicy 5,00 zł za litr. W przypadku braku spadków cen w okolice tych poziomów, będzie można mówić o bardzo poważnym problemie na detalicznym rynku paliw w Polsce”...
Zobacz też:
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta przeprowadził kontrol...
POLECAMY: