Przestępcy weszli do domu pisarki w nocy z 25 na 26 stycznia. Tuż przed północą policjanci dostali zgłoszenie. Natychmiast na miejscu pojawiła się grupa dochodzeniowo – śledcza. Według naszych informacji zginęła gotówka oraz biżuteria.
Niestety policji nie udało się - póki co – trafić na jakikolwiek ślad złodziei. Nie ma wizerunków, choćby portretów pamięciowych. Przeanalizowano zapisy kamer monitoringów z różnych miejsc w pobliżu okradzionego domu, ale nic to nie dało. Jak się dowiadujemy, śledczy dysponują rysunkami skradzionej biżuterii. Jednak nie ma tam nic tak wyjątkowego, żeby była szansa na odnalezienie skradzionych rzeczy na przykład w lombardach.
Dlatego śledztwo trzeba było umorzyć. Co teraz? Policja kryminalna nad sprawą pracuje cały czas. I umorzenie niczego tu nie zmienia. Może włamywacze zostaną złapani przy okazji kolejnej kradzieży? Może policji uda się znaleźć informatora, który wskaże sprawców?
