Nie żyje aktor Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze. Paweł Gabor miał zaledwie 26 lat

(sndr)
Opracowanie:
Zmarł Paweł Gabor. Aktor miał 26 lat
Zmarł Paweł Gabor. Aktor miał 26 lat mat. Teatru Lubuskiego
W sobotę 4 stycznia dotarła do nas smutna wiadomość - zmarł Paweł Gabor, aktor Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze.

Kochał sztukę, miał wielki talent

- Z ogromnym smutkiem informujemy o śmierci Pawła Gabora, aktora Lubuskiego Teatru. Jeszcze w grudniu zachwycił nas wszystkich rolą Grabca w "Balladynie", a dziś pozostawia po sobie pustkę, której trudno będzie sprostać - czytamy na facebookowym profilu teatru.

Paweł Gabor miał 26 lat. W 1998 roku urodził się w Bielsku-Białej, w 2024 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi.

Dopiero co widzieliśmy go na deskach teatru

W sobotę 14 grudnia dał się poznać zielonogórskiej publiczności jako odtwórca roli Grabca w premierze głośnej sztuki "Balladyna":

- Wydaje mi się, że to, co robię w "Balladynie" to jedna z najtrudniejszych ról, z jakimi przyszło mi się mierzyć kiedykolwiek. Nawet w szkole chyba nie grałem rzeczy trudniejszych, dlatego, że ten Grabiec nasz ma szaloną rozpiętość emocjonalną. Zaczyna jako taki bardzo nieświadomy chłopak ze wsi, który jest tam królem. Ma wszystko, jest przeszczęśliwy i zachodzi w nim taka przemiana, która niestety ściąga go na ziemię, ściąga go na samo dno. Wchodzi w świat trudny, magiczny, inny i ten świat go zmienia niestety na gorsze. Dla mnie osobiście była to bardzo trudna rola do ugryzienia i jednocześnie najtrudniejsza w moim dotychczasowym życiu - mówił w ostatnim wywiadzie dla nas Paweł Gabor.

Był niezwykle utalentowany

- Był niezwykle utalentowanym aktorem, który jeszcze w czasie studiów zagrał w trzech spektaklach dyplomowych (...). Jego debiut w Lubuskim Teatrze w roli Sancho Pansy w "Przygodach Don Kichota" i późniejsza rola w "Jestem ziarnkiem maku" sprawiły, że polubili go nasi najmłodsi widzowie, jednak to rola w "Balladynie" pozwoliła wielu z nas odkryć pełnię jego talentu - piszą pracownicy teatru, koledzy i koleżanki zmarłego aktora.

Jak zdradzają, był on osobą życzliwą z ogromną pasją do sztuki. Uwielbiał śpiewać, kochał muzykę. - Zespół Pink Floyd zajmował w jego sercu szczególne miejsce, choć potrafił również zaskoczyć swoją sympatią do N.W.A. Jego ulubionym aktorem był Robert De Niro, którego podziwiał od chwili, gdy zobaczył Ojca chrzestnego II. Miał wyjątkowy gust filmowy i serialowy – polecał takie tytuły jak Breaking Bad, The Wire i The Sopranos - czytamy w pożegnalnym wpisie.

Dowiadujemy się z niego także, że w swojej pracy artystycznej kierował się słowami Stelli Adler:

"Życie bije i miażdży duszę, a sztuka przypomina ci, że w ogóle ​​ją masz."

Publiczność go uwielbiała

Zielonogórzanie, widzowie, stali bywalcy zielonogórskiego teatru są poruszeni tą informacją. Podkreślają, że jego rola w "Balladynie" była fantastyczna. - Miałam okazję zamienić kilka słów po spektaklu Balladyna z tym młodym i bardzo utalentowanym aktorem. Ta bardzo smutna wiadomość (...) - komentuje pani Ewelina. - Był genialnym aktorem już na starcie. Będzie go nam brakowało - dodaje pani Agata. - Wspaniały utalentowany aktor - napisała pani Danuta.

- Łączymy się w bólu z jego rodziną, przyjaciółmi i wszystkimi, którzy mieli szczęście go poznać. Będzie nam go bardzo brakowało - pisze ekipa Lubuskiego Teatru.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

U
USS wojtuś
a ja polecam "Due south"
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl