„Naszym celem jest pokój – dla ludzi na Ukrainie, dla nas samych i dla naszych dzieci” – powiedziała w wywiadzie. W jej ocenie dzisiaj „chodzi o coś więcej niż brak wojny, chodzi o bezpieczeństwo życia w wolności”. „Jednak porządek pokojowy, jaki znaliśmy w Europie, został nieodwracalnie zburzony przez Putina. Choćbyśmy bardzo chcieli, nie ma możliwości powrotu do czasów sprzed 24 lutego. Nigdy więcej nie możemy polegać wyłącznie na obietnicach Putina” – mówiła.
Niemiecka minister spraw zagranicznych pytana, czy na Ukrainie wystarczy zawieszenie broni, czy też warunkiem pokoju jest całkowite wycofanie wojsk rosyjskich z Ukrainy, Baerbock odpowiedziała: „Zawieszenie broni może być tylko pierwszym krokiem. Dla nas jest jasne, że sankcje mogą zostać zniesione tylko wtedy, gdy Rosja wycofa swoje wojska. Pokój na warunkach dyktowanych przez Rosję nie przyniósłby ani Ukrainie, ani nam w Europie bezpieczeństwa, którego pragniemy. W najgorszym wypadku byłoby to zaproszenie do kolejnej wojny - jeszcze bliżej naszych granic”.
Wcześniej Ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk domagał się dalszych niemieckich dostaw broni. Jak twierdzi, obietnica rządu federalnego nie idzie wystarczająco daleko. „Zwycięstwo Rosji na Ukrainie byłoby najgorszą rzeczą, jaka mogłaby przydarzyć się Niemcom” – ostrzegł. Ocenił też, że „Olaf Scholz działa jak Angela Merkel: najpierw poczekać, popatrzeć i może kiedyś później podjąć decyzję – a może i nie”. „Brakuje wyobraźni i odwagi" – powiedział w gazecie „Bild am Sonntag”. Politykę prowadzoną przez kanclerza Niemiec nazwał „opieszałą”.
- Dowód na kłamstwa Ławrowa. Jeszcze kilka lat temu mówił co innego o Ukrainie w NATO
- Niepokojące informacje o „krwawych zamachach”. Rosyjskie prowokacje w Naddniestrzu?
- Żołnierze NATO szkolą się w Polsce. Międzynarodowe ćwiczenia już trwają
- Najmłodsze ofiary wojny. Setki ukraińskich dzieci straciły życie
