Dziennik zwraca uwagę, że wojna na Ukrainie wywiera ogromną presję na Unię Europejską. Stawia bowiem jej miliony obywateli i firm przed egzystencjalnymi problemami. Autor artykułu porównuje Wspólnotę do betonu, który poddawany jest testowi wytrzymałości. W teście tym, jak podkreśla, w UE ujawniają się rysy. Dowodzić tego ma ostatni szczyt Rady Europejskiej.
"Nikt w Urzędzie Kanclerskim tego nie rozumie"
"Między Niemcami a częścią wschodnich Europejczyków w sprawie dostaw broni, między Niemcami i wieloma południowymi partnerami w sprawie limitu ceny gazu, między Niemcami a Francją we wszystkich możliwych sprawach" – wymienia komentator gazety. Podkreślając, że spory w Unii nie są niczym nowym, zwraca uwagę na rzeczy, które zwiększają napięcia między krajami członkowskimi w "niepotrzebny" i "niebezpieczny" sposób.
Jako przykład takich właśnie rzeczy, autor wskazuje zachowanie rządu federalnego. "W Berlinie, a może mówiąc dokładniej w Urzędzie Kanclerskim, nikt zdaje się nie rozumieć (albo nie chce rozumieć), jak wielkie szkody wyrządzają, podejmowane na własną rękę i sugerujące czasem upartość, decyzje Olafa Scholza" – czytamy.
"Niemcy robią wszystko dobrze"
Wskazując na niezwykle istotną rolę, jaką w zarządzaniu kryzysowym odgrywa komunikacja, nie tylko z obywateli własnego kraju, ale także rządami innych państw, formułuje swoje zastrzeżenia wobec kanclerza.
"Komunikacja kryzysowa Olafa Scholza na arenie europejskiej ogranicza się zaś do jednego zdania, w najlepszym razie będącego wyrazem ignorancji, a w najgorszym arogancji. A mianowicie, że Niemcy robią wszystko dobrze" – podkreśla i dodaje: "Niemcy robią wszystko dobrze dla Niemiec. Ale dla Europy? Czy to możliwe, że wszyscy unijni partnerzy, którzy nie podzielają opinii Scholza, są głupi?".
Kończąc swój tekst, komentator "Sueddeutsche Zeitung" pociesza, że wytrzymałość UE jest, mimo wszystko - wysoka. "W każdym razie wyższa, niż oczekiwał tego podżegacz wojenny Putin, który chce rozbić Europę" – ocenia.
dw.com
