Cud pierwszy i drugi
Pierwszy cud, to że Kamil w ogóle się urodził. Lekarze nie dawali nadziei jego rodzicom, którzy długo starali się o to dziecko. Gdy jednak przyszedł na świat, specjaliści od razu oznajmili: nie łudźcie się, w takim stanie jak on przeżywa jeden dzieciak na tysiąc. Kamil był bardzo słabym niemowlakiem, nie mógł samodzielnie oddychać.
Ale przeżył: to drugi cud. Chłopiec spędził w szpitalu 11 miesięcy. Nadal jednak był podpięty do rurki intubacyjnej. Dopiero po trzech miesiącach po wyjściu ze szpitala lekarze zdecydowali się wyjąć ją z ciała Kamila. Pierwsza noc, doba, tydzień: rodzice nie mieli ani sekundy na sen. Liczyli oddechy na minutę. Jeżeli było więcej niż przewiduje norma, musieli natychmiast reagować, by Kamil się nie udusił.
- Syn miał tyle różnych poważnych dolegliwości, które zagrażały jego życiu, że wada ucha zeszła na drugi plan - opowiada pan Jacek, tata Kamila.
Zwłaszcza że i tak na rekonstrukcję ucha musieli czekać. U dziecka można ją wykonać dopiero wtedy, gdy chrząstka żebrowa jest wystarczająco duża i mocna. - A Kamil był drobny, szczupły, chrząstka też. Nie było mowy o pośpiechu - wspomina pan Jacek.
Układanie małżowiny
Rekonstrukcję ucha zaczęto w kwietniu br. od... dokładnego przyjrzenia się zdrowej małżowinie. Najpierw lekarze przygotowują bowiem jej model, który im się przyda w rekonstrukcji chorego ucha.
- Baliśmy się pierwszej operacji, tego czy wszystko się uda, ale dr Anna Chrapusta, która koordynuje leczenie syna, uspokoiła nas - mówią rodzice.
Kilkugodzinny zabieg zakończył się dokładnie tak, jak planowała go dr Chrapusta. - Najpierw pobraliśmy chrząstkę z żebra dziecka. Robimy to tak, by później klatka piersiowa nie była zdeformowana - wyjaśnia.
Na osobnym stoliku w sali operacyjnej dr Chrapusta z chrząstek układa i modeluje małżowinę. Poszczególne elementy zszywa. Praca wyczerpująca, bo żmudna i skrupulatna. Przecież "nowe" lewe ucho musi być identyczne jak prawe.
- W tym samym czasie przygotowywana jest kieszonka w skórze do wszczepienia wymodelowanej chrząstki żebrowej - tłumaczy Anna Chrapusta. - Zakładamy też drenaż ssący, który zapewnia odpowiednie modelowanie skóry na chrząstce - zaznacza.
Lepiej słyszeć
Kamil jest już po drugim etapie rekonstrukcji ucha. Dobrze się czuje, czeka na kolejne.
- Chcemy jeszcze poprawić górny skrawek małżowiny i przetorować drogę do środkowego ucha, by Kamil mógł dobrze słyszeć. Na pewno poprawi to jego komfort życia. A o to nam chodzi - kwituje dr Chrapusta.
Wszystkie zabiegi są sfinansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, czyli rodzice za nie nie płacą.
- To dopiero początek. Zależy nam na rozwoju chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej w szpitalu. Liczymy też, że NFZ doceni nasze starania. Im więcej dostaniemy pieniędzy, tym więcej pacjentów wyleczymy. Udowodnimy, że potrafimy to robić najlepiej w regionie - mówi Bożena Kozanecka, wicedyrektorka Szpitala im. L. Rydygiera.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!