Przypomnijmy. Pod koniec ub. tygodnia media obiegły doniesienia o tym, że Jolanta Kramarz, niewidoma kobieta podróżująca wraz ze swoim psem przewodnikiem, nie została wpuszczona do busa, jadącego do jej rodzinnego Andrychowa.
Do tej karygodnej sytuacji doszło w ub. czwartek na Małopolskim Dworcu Autobusowym w Krakowie. Kobieta chciała wejść do środka pojazdu razem ze swoją siostrą Ewą Zadrożną i jej mężem Jackiem.
Jednak kierowca firmy Bus Janiso odmówił wpuszczenia do pojazdu psa, bez którego nie jest w stanie się poruszać. Zdarzenie zarejestrowali internauci, a 22-sekundowy filmik pokazały największe polskie portale i telewizje.
Na przewoźnika i jego pracownika, który nie wykazał się minimum empatii, posypała się fala krytyki. Firma musiała zareagować i wydała w końcu krótkie oświadczenie, w którym przeprosiła za zachowanie swojego kierowcy: „Było ono skandaliczne i niedopuszczalne. Wobec kierowcy zostaną oczywiście wyciągnięte konsekwencje”. Kilka godzin później poinformowano, że mężczyzna został zwolniony z pracy.
- Nie o to chodzi, żeby niszczyć temu człowiekowi życie. Będziemy apelować do przewoźnika, by tego pana przywrócił do pracy. Zarówno on, jak i inni pracownicy, powinni być przez firmę odpowiednio przeszkoleni i pouczeni. Zresztą to nie tylko błąd ludzki a systemowy - mówi nam poszkodowana w tej sytuacji Jolanta Kramarz.
Wyjaśnia, że kierowca powołał się na regulamin firmy, w której jest zakaz wprowadzania do busów zwierząt. - A powinien być wyjątek dla psów przewodników osób niewidomych - mówi.
Wyjaśnia, że przeszkolone psy zapewniają niewidomym bezpieczeństwo i możliwość funkcjonowania, bo bez nich ludzie niewidzący czują się jeszcze bardziej niepełnosprawni.
Podkreśla, że jej labrador, który wabi się Maior, ma odpowiedni certyfikat i szczepienia.
Zgodnie z ustawą o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, psi przewodnicy mogą podróżować komunikacją zbiorową i wchodzić wszędzie tam, gdzie idą ich właściciele.
- Tylko nie każdy o tym wie - mówi pani Jolanta.
Kobieta urodziła się w Andrychowie. Tutaj chodziła do szkoły. Wzrok zaczęła tracić, gdy była nastolatką. Dziś jest dyplomowanym psychologiem i założyła fundację, która pomaga niewidomym w zapewnieniu im psa przewodnika. Sama korzysta z pomocy takiego czworonoga od 13 lat.
Ze względu na jej działalność „Życie Warszawy” zaliczyło ją w 2008 roku do „Dam wpływających na zmiany w stolicy”.
Niewidomych z psami przewodnikami w Polsce nie jest zbyt wielu: zaledwie ok. 112 osób. Wyszkolenie i utrzymanie psa- przewodnika jest kosztowne a i ludzie muszą być odpowiednio nastawieni do zwierząt.
Jolanta Kramarz przyznaje, że zdarzenie z busem to nie pierwsza taka sytuacja, gdy odmówiono jej usługi ze względu na psa.
Wcześniej problemy miała już na przykład z wejściem do hipermarketu, a także... do lekarza. Pozew do sądu w tej sprawie rok temu skierował Rzecznik Praw Obywatelskich. Wygrała proces, lekarz został ukarany.
- Sąd zasądził zadośćuczynienie i odszkodowanie na cele społeczne. Jednak według mojej wiedzy ten wyrok nie został wykonany - podkreśla.
Zaznacza,że niewidomym takie sytuacje zdarzają się nadal. Dlatego właśnie trzeba ludzi informować i edukować, jak powinni się zachować, gdy widzą niewidomego z prowadzącym go psem.
Skandaliczne zachowanie kierowcy busa. Nie zabrał niewidomej...
KONIECZNIE SPRAWDŹ: