
Śledztwo w sprawie morderstwa 27-letniej Anastazji prowadzą dwie prokuratury: grecka i polska. Śledczy muszą wyjaśnić, co dokładnie wydarzyło się w nocy z 12 na 13 czerwca na greckiej wyspie Kos. To wtedy zgłoszono zaginięcie młodej Polki. Jak informuje "Fakt" na zlecenie rodziny na Kos pracowali też prywatni detektywi. W rozmowie z gazetą ujawnili, co udało im się ustalić.
- Wszystkie nasze ustalenia zostały przekazane pełnomocnikowi rodziny w Grecji i polskiemu pełnomocnikowi. Są one zbieżne z ustaleniami greckich śledczych. Zebrany materiał dowodowy, a także ustalenia greckiej policji, wskazują na jednego sprawcę i przypadkową ofiarę, jaką stała się Anastazja - powiedział "Faktowi" szef zespołu polskich detektywów Dawid Burzacki.
Jak dodaje detektyw, nie może mówić o szczegółach śledztwa, ale podkreśla, że zebrany w sprawie materiał dowodowy, obciążający zatrzymanego 32-latka z Bangladeszu, jest bardzo mocny. Mówi też o faktach, które rzucają nowe światło na spotkanie Anastazji i podejrzanego o jej zamordowanie Banglijczyka.
Nie umówiła się z nim na randkę. Nieznane nagranie z monitoringu
Jak podkreśla "Fakt", z ustaleń detektywów wynika, że Anastazja — tuż przed tym, jak spotkała 32-letniego Banglijczyka — wybrała się po zakupy. Około godz. 20.30, widziana była w jednym z minimarketów. Z nieznanego dotychczas nagrania monitoringu wynika, że Polka kupowała w sklepie artykuły codziennego użytku, takie jak papier toaletowy i chipsy, co według detektywów wskazuje na to, że planowała ona po zakupach wrócić do domu.
To właśnie w sklepie Anastazja miała spotkać Salahuddina S. Kamery monitoringu nagrały, jak jakiś czas później Polka i Banglijczyk odjeżdżają sprzed sklepu jego motocyklem i udają się w kierunku jego domu.
— Nie jest prawdą, że Anastazja wcześniej się z nim umówiła, że była to randka czy inne spotkanie. Wszystkie dowody wskazują na to, że spotkanie nie było w żaden sposób wcześniej zainicjowane i zaplanowane przez Anastazję — ujawnia Dawid Burzacki.
Mężczyźnie przedstawiono już zarzuty uprowadzenia Anastazji, zabójstwa i zgwałcenia. Nie przyznaje się jednak do winy.
Źródło: Fakt