Czytaj także:
27 sądeczan, prócz handlu narkotykami, miało trudnić się włamaniami i pożyczaniem pieniędzy na wysoki procent. Tak wynika z aktu oskarżenia. Zdaniem prokuratury, działali w grupie Marcina M. (ps. Zulus) od 2004 roku w Nowym Sączu i okolicach. Policja rozbiła gang w latach 2008-2010. Śledczy mieli ułatwione zadanie dzięki zeznaniom Roberta P. - oskarżyciela posiłkowego, który poszedł na współpracę z policją i obciążył zeznaniami byłych kolegów.
Proces rozpoczął się we wtorek pod czujnym okiem uzbrojonych antyterrorystów. Wczoraj sędzia Bogusław Bajan rozpoczął przesłuchania. Na początek Marcin M. wystąpił z długą przemową, w której zarzucał prokuraturze tendencyjność. Zeznania Roberta P. określił jako oszczerstwa człowieka, który sam jest przestępcą. Opowiadał, jak pożyczył mu pieniądze na bardzo wysoki procent ("z 40 tysięcy po dwóch tygodniach miał 44"). Później miał nawet pożyczyć 200 tys. Robertowi P. Znajomy poradził mu jednak, aby odzyskać kasę, bo Robert P. miał inwestować ją w piramidę finansową Moniki B.-B. z Ujanowic, przeciw której toczy się teraz sprawa o wielomilionowe oszustwa.
- Siedzę za to, że pożyczyłem pieniądze, których nie odzyskałem - żalił się sędziemu Marcin M.
Inny oskarżony bagatelizował fakt znalezienia w mieszkaniu 20 doniczek z konopiami indyjskimi. - To miały być rośliny kolekcjonerskie. Każda miała wyrosnąć w innym kolorze. Grupa? Jaka grupa? Przecież obecni na sali oskarżenia znają się niemal tylko z widzenia, albo wcale się nie znają - przekonywał ze współoskarżonymi.
Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail