568 cywilów ukryło się w zakładzie chemicznym Azot w Siewierodoniecku, ostatnim bastionie Ukrańców w mieście – poinformował Haidai.
– To katastrofa – mówił agencji Associated Press. – Ostrzeliwują nas z haubic, wyrzutni rakietowych, artylerii dużego kalibru. Pod ciężkim ostrzałem znajduje się też sąsiadujący Łysychańsk – dodał.
Według pułkownika sił specjalnych Ołeksandra Kutsepalenko rakieta trafiła komisariat policji, raniąc 20 funkcjonariuszy, a otaczająca komendę dzielnica mieszkalna jest naznaczona kraterami po ostrzale i nalotach.
Najgorzej jest jednak w Siewierodoniecku. Obrońcy ostrzegają, że jeśli dojdzie do wybuchu chemikaliów w zakładach Azot, miasto przestanie istnieć. – Oznaczałoby to również katastrofę ekologiczną – mówił Petro Kuzyk, dowódca batalionu broniącego Siewierodoniecka.
Zakłady Azot to jedna z największych takich fabryk w Europie. Produkuje nawozy, metanol i chemię gospodarczą. Według Kuzyka to jedno z najgorszych miejsc, w których mogli się ukryć cywile.
– Są w najbardziej wrażliwym miejscu, bo prędzej czy później fabryka będzie zniszczona. To będzie katastrofa, bo jest tam dużo chemikaliów. Jeśli nastąpi nieoczekiwana eksplozja, miasta nie będzie – ani jego obrońców, ani atakujących. Zniszczy wszystko – dodał Kuzyk.
