Okno życia we Wrocławiu znów się otworzyło. W niedzielę pozostawiono w nim dziewczynkę

Mateusz Różański
Okno życia we Wrocławiu znów się otworzyło. W niedzielę pozostawiono w nim dziewczynkę
Okno życia we Wrocławiu znów się otworzyło. W niedzielę pozostawiono w nim dziewczynkę Piotr Wojnarowicz
Wrocławskie okno życia otworzyło się w niedzielę, tuż przed godziną 22 - informuje "Gość Wrocławski" (wroclaw.gosc.pl). W nosidełku leżała dziewczynka. Siostry natychmiast otoczyły ją opieką.

Kilkumiesięczne dziewczyna została znaleziona we wrocławskim oknie życia. Obok była torba z rzeczami i kocyk.

Jak informuje Gość Wrocławski, dziecko zostało przebadane na miejscu, a następnie przewiezione do szpitala na dokładniejsze badania. To standardowa procedura w takich sytuacjach.

Okno życia działa przy zakonie boromeuszek od 2009 roku (było to pierwsze okno życia na Dolnym Śląsku). Od tego czasu przy Rydygiera zostawiono już, łącznie z dziewczynką z niedzieli, osiemnaścioro dzieci.

W przypadku porzucenia dziecka w oknie życia policjanci nie ścigają matki, lecz sprawdzają jedynie, czy nie doszło do "czynu zabronionego", czyli np. czy dziecko nie zostało porwane i oddane do okna życia.

źródło: Gość Wrocławski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Efekt 500 plus! Dzieci na zamówienie PiSu.
G
Gość
A co z pijakiem który tam niedawno spał?
G
Gość
10 stycznia, 4:24, Adapa:

Wyobrażając sobie przyszłość tego dziecka w "rękach" klerykalnego systemu, mając pod uwagą (nie do przejścia dla większości) "golgote" procesu adopcji wolałbym aby nie żyło. Ale to tylko opinia wrażliwego, empatycznego człowieka:-)

Empatycznego człowieka?!

G
Gość
No i..? Od tego jest to okno.
G
Gość
Źle się stało, że nikt z rodziny nie pomógł tej matce. Przytoczę sytuację z mojego życia. Siostra mojej mamy była chora psychicznie. W czasie choroby urodziła dziecko - dziewczynkę. Nie chciała jej oddać nikomu z rodziny a tylko do adopcji, komuś obcemu. Urszulkę bo tak miała na imię oddała nieznanym ludziom z Kalisza. Potem ślad o niej zaginął. Gdy moja starsza siostra usamodzielniła się życiowo - odnalazła ją. Jednak oddana do adopcji nie chciała utrzymywać z nami żadnego kontaktu. Miała żal, że nikt nie przeszkodził jej matce w oddaniu jej do adopcji. Z perspektywy czasu wiem, że nawet bieda czy ubogość psychiczna jest lepsza od dostatniego życia ludzi obcych.
G
Gość
10 stycznia, 4:24, Adapa:

Wyobrażając sobie przyszłość tego dziecka w "rękach" klerykalnego systemu, mając pod uwagą (nie do przejścia dla większości) "golgote" procesu adopcji wolałbym aby nie żyło. Ale to tylko opinia wrażliwego, empatycznego człowieka:-)

W ramach empatii palnij sobie w łeb. To taki mój przejaw empatii w stosunku do twojego "wolenia"

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl