"Paciorki jednego różańca" wieńczyły śląską trylogię Kazimierza Kutza. Po "Soli ziemi czarnej" i "Perle w koronie", wiosną 1980 roku reżyser przedstawił film, w którym portretował wycinany jak stary las pejzaż katowickiego Giszowca. "Paciorki" objechały kawał świata - na festiwalu w Portugalii Kutz dostał za nie srebrny medal, w Brazylii - nagrodę publiczności, w Czechach - nagrodę specjalną.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Filmy, bez których nie można zrozumieć Śląska
Filmowy szlak Kutza: My też byliśmy paciorkami tego różańca [FILM]
W Ameryce czekało na niego dobre słowo. "Superbohaterowie, których oglądaliśmy całe lato w końcu wrócili na planety, z których przybyli, więc możemy wreszcie skupić się na bardziej treściwych filmach" - tak dziennik "The New York Times" zapowiadał premierę dzieła Kutza w Nowym Jorku.
Urok, urok, dużo uroku
Fakt, w tamtych czasach amerykańska publiczność wolała karmić się historiami o herosach, którzy posiedli umiejętność latania i umykania śmierci. Rok 1980 należał za Oceanem do "Gwiezdnych wojen", kolejny - do Indiany Jonesa i Supermana. Co oczywiste, "Paciorki" nie konkurowały z Hollywood, były tam egzotyką nie tylko ze względu na tematykę, ale i obrazki, z których się składały. "To portret starszej pary w jej mikrokosmosie" - pisał Vincent Canby przed premierą filmu Kutza w słynnym nowojorskim Alice Tully Hall.
"Głównym motywem tej opowieści jest urok: starszego pana, jego żony, syna, wnuka, jego psa i królika. Tego uroku jest tyle, że wystarczyłoby, by wypełnić parę godzin w telewizyjnym primetime" - czytamy w recenzji.
Precz, wszystko kłamstwo!
Kilka miesięcy wcześniej, zanim "Paciorki" trafiły do kin, na specjalnym pokazie oglądali go w Polsce partyjni działacze. Uroku nie dostrzegli. "To fałszywy obraz Śląska. Film jest nieprawdziwy, bo po pierwsze: bohaterowie jedzą na śniadanie jajka, gdy w sklepach jest mięso, a po drugie: starzy ludzie nie wyglądają tak okropnie. Okropnie - bez zębów, w szarych ubraniach, tędzy" - irytowali się towarzysze. Podczas projekcji któryś z radykałów krzyczał nawet: "Precz, to wszystko kłamstwo!". Gdy film Kutza zdobył Złote Lwy w Gdańsku, reżyserowi winszował Lech Wałęsa. Napisał list gratulacyjny.
W Nowym Jorku zachwycano się kreacjami aktorskimi Augustyna Halotty i Marty Strasznej, którzy zagrali Habryków.
Amerykanie nie wiedzieli i pewnie nie uwierzyliby, że Kutz zaangażował do tych ról filmowych amatorów. "Aktorzy są wyjątkowo dobrzy, a do najlepszych momentów scenariusza należą ich sarkastyczne dialogi: »Niedługo spotkasz się z Bogiem«; »W końcu ktoś ciekawy, z kim można pogadać«". Recenzent z "NY Times" charakteryzuje Habrykę jako bogatą, głęboką osobowość z ciętą ripostą. "Przypomina mi pan wielkiego człowieka z brodą, którego idee kiedyś oświeciły Europę" - gazeta cytuje dialog Habryki z jednym z oficjałów, który odwiedził jego dom. "Myli pan Karola Marksa z Karolem Mayem. I ja nie jestem Indianinem" - odparował emerytowany górnik.
"Paciorki to delikatny film o ciężkiej sytuacji. Film, który sentymentalizuje wszystko, łącznie ze śmiercią i polityką" - puentował "NY Times". Nie przypominamy sobie, by później zachwycał się jeszcze którymkolwiek śląskim filmem.
*Kutz: Autonomia okazała się oszustwem. Ślązakom należy się status mniejszości etnicznej [WYWIAD RZEKA]
*TYLKO W DZ: Niesamowite zdjęcia górników i kopalń z XIX w. Maxa Steckla
*Cygańskie wesele w Rudzie Śl. On - 21 lat, ona 16 lat. ZOBACZ ZDJĘCIA Z ZABAWY
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]