Dostęp do pracowni diagnostyki obrazowej sprawdziła Fundacja Onkologiczna Alivia. Zebrane przez nią dane pokazują, że pacjenci wymagający badania rezonansem magnetycznym czy tomografem komputerowym nadal są ustawiani w długich kolejkach. W ich ominięciu nie pomaga nawet skierowanie z adnotacją „pilne”.
W Małopolsce chorzy, u których diagnostyka powinna być wykonana natychmiast, na rezonans średnio czekają blisko trzy miesiące. Terminy oferowane w najbardziej zatłoczonych placówkach są jeszcze bardziej odległe. W krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. L. Rydygiera pilni pacjenci mogą liczyć na przyjęcie dopiero pod koniec lipca, w Szpitalu Specjalistycznym im. J. Dietla, jeszcze później, bo w połowie sierpnia.
Oblężone są również pracownie tomografii komputerowej. Przed tego typu badaniem chorzy wymagający pilnej diagnozy muszą spędzić w kolejce średnio 41 dni. Dłużej stoją tylko mieszkańcy Mazowsza.
– To złamanie obietnicy złożonej przez ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który zadeklarował, że jego resort do końca ubiegłego roku skróci kolejki i pacjenci w pilnych przypadkach nie będą czekać na diagnostykę obrazową dłużej niż trzydzieści dni – komentuje Magdalena Sulikowska z Fundacji Onkologicznej Alivia. – A czas ma tutaj kluczowe znaczenie, bo tego typu badania decydują nie tylko o szybkim rozpoznaniu choroby, ale są też potrzebne do kontrolowania postępów i skuteczności terapii – dodaje.
Dlaczego chorzy, u których lekarze podejrzewają bardzo groźne schorzenia, ciągle trafiają do kolejek po diagnozę? Dzięki dodatkowym pieniądzom na badania obrazowe dostęp do gabinetów radiologów wprawdzie regularnie się poprawia, ale pieniądze wydawane na ten cel ciągle są za małe, by można było szybką pomoc zapewnić wszystkim potrzebującym.
A tych wciąż przybywa, bo lekarze przy rozpoznawaniu chorób coraz częściej korzystają ze wsparcia rezonansu czy tomografu.
Dwa lata w kolejce do specjalisty! Pacjenci coraz dłużej cze...
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Autor: Joanna Urbaniec