- Utwór powstał jako komentarz do tego, co dzieje się teraz w naszym kraju. Przez 4 minuty punktujemy i wyśmiewamy rządy "dobrej zmiany" - mówią panowie.
- Oto kawał tekstu, który od dłuższego czasu chcieliśmy z siebie wykrzyczeć. Jesteśmy Polakami, inwestujemy w ten kraj nasz czas, nasze pieniądze, naszą młodość i energię. Tu tworzymy nasz dom i nie potrafimy stać bezczynnie, patrząc na to, co się dzieje. W mediach oglądamy zdjęcia, na których policja bije ludzi na ulicach i przecieramy oczy ze zdumienia, że to się dzieje naprawdę. Nie bądźmy obojętni. Oni nie mogą nas zmęczyć w walce o wolny kraj. To jest nasz cholerny obowiązek przeciwstawić się kłamstwu i złu. Ten utwór to nasz manifest! – mówią zakochani.
Para śpiewa o tym, że zanurzamy się w komunię, a Konstytucja zastępowana jest powoli przez Biblię. – Z sąsiadami wieczne kłótnie i dramaty, czy wy chcecie znów od wszystkich dostać baty - słyszymy dalej.
Na koniec panowie podkreślają, że wcale nie zależy im na powrocie do władzy Platformy Obywatelskiej. Sugerują za to, że stery w kraju mógłby przejąć „ktoś ze Słupska", co jest ewidentnym nawiązaniem do Roberta Biedronia.