To efekt „grupowej choroby” personelu szpitala. W ubiegły poniedziałek dopracy nie przyszło 104 pracowników. Były to głównie pielęgniarki, położne, fizjoterapeuci, technicy RTG oraz ratownicy medyczni.
Wczoraj liczba nieobecnych była taka sama i prawdopodobnie utrzyma się do środy. Masowe zwolnienia lekarskie w większości przypadków są 3-dniowe.
- Mamy tutaj do czynienia z protestem hybrydowym, do którego nikt się nie przyznaje - mówi Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpac-kiego. Dodaje, że najbardziej cierpią na tym pacjenci.
W poniedziałek w szpitalu „na górce” wykonano tylko połowę zabiegów. Z powodu braku personelu Klinice Chirurgii Dziecięcej grozi zamknięcie.
- To szczególnie przykry przypadek. Mamy tutaj pewną niewydolność - nie ukrywa kłopotów marszałek województwa.
Co w sytuacji, gdy klinika chirurgii dziecięcej zostanie zamknięta? Mali pacjenci będą kierowani do Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu, który również ma oddział dziecięcy. Z takiego rozwiązania dyrekcja rzeszowskiej „dwójki” na razie nie skorzystała.
- Żaden mały pacjent ze szpitala nr 2 w Rzeszowie nie został do nas przewieziony. Jesteśmy przygotowani, że taka sytuacja może mieć miejsce - mówi Maciej Kamiński, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu.
Dramatyczna sytuacja w szpitalu „na górce”, według marszałka województwa, jest konsekwencją trwającego od kilku miesięcy sporu zbiorowego między siedmioma związkami zawodowymi a dyrekcją placówki. Związkowcy domagają się m.in. przyjęcia dodatkowych 50 pielęgniarek i wzrostu pensji dla pracowników szpitala (z wyjątkiem lekarzy) o 500 złotych, przekazanych w dwóch transzach.
Władze województwa apelują doprotestujących , by usiedli do rozmów i prowadzili negocjacje przy stole, a nie kosztem życia i zdrowia pacjentów. - Jedynym rozsądnym wyjściem z całej sytuacji jest powrót do pracy - twierdzi Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki. Jej zdaniem masowe zwolnienia lekarskie są formą „świadomego działania przeciwko zdrowiu i życiu pacjentów”.
- To działanie nieprzemyślane, zachowanie nieetyczne - mówi wojewoda Leniart i zapewnia, że państwowy system ratownictwa medycznego nie jest zagrożony.
Pełnomocnik związków zawodowych nie chce komentować sprawy. - O to, czy związkowcy protestują, trzeba zapytać lekarzy, którzy wystawili im zwolnienia - mówi Ewa Wronikowska, pełnomocnik związków zawodowych szpitala nr 2 w Rzeszowie.
Anita Drążek, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Rzeszowie, dodaje, że każdy ma prawo się rozchorować.
W szpitalu "na górce" w Rzeszowie diagnozują i leczą niepłod...