Spis treści
Założyciel Lubaszki zaczynał w Warszawie od pomocy powstańcom
"Decyzję Czesława Lubaszki uznano za szaleństwo". Od tych słów zaczyna się pierwszy rozdział książki napisanej przez Wacława Gluth-Nowowiejskiego pt. "Nie umieraj do jutra". I chociaż w świadomości wielu mieszkańców Warszawy jest sieć piekarni "Lubaszka", to nie jest to historia powszechnie znana. Czesław Lubaszka jest tzw. warszawskim Robinsonem. Jedną z osób, która nie opuściła miasta po klęsce Powstania Warszawskiego i przeżyła aż do wyzwolenia miasta przez Armię Czerwoną 17 stycznia 1945 roku. Około tysiąca osób ukrywało się w gruzach, przeżyło kilkaset.
Lubaszka w czasie powstania pomagał, przez to co potrafił najlepiej - aprowizacje w pieczywo żołnierzy i cywilów. Po upadku zrywu sierpniowego w Warszawie ukrywali się i próbowali przeżyć we trzech i może dlatego udało im się przeżyć. Czesław Lubaszka, Kazimierz Jaworski, trzydziestoletni zrzutek spadochronowy, a także Wania, żołnierz Armii Czerwonej, który dostał się do niewoli niemieckiej po oblężeniu Kijowa, ale udało mu się uciec i został przerzucony do Warszawy. Ukryli się w piwnicach domu przy ul. Twardej 40. Kryjówkę trzeba było dobrze przygotować, żeby nie została wykryta przez Niemców, ale też dobrze zaopatrzona, żeby przeżyć.
Piekł chleby dla powstańców, ukrywał się w ruinach Warszawy....
Warszawscy Robinsonowie
Historia Lubaszki nie jest tak głośna jak losy innego warszawskiego Robinsona - Władysława Szpilmana. Na kanwie jego historii powstał Oscarowy "Pianista" Romana Polańskiego. Ale te historie są podobne, równie dramatyczne. Szukanie jedzenia pośród patroli niemieckich, mróz, wiatr, brakuje wszystkiego: lekarstw, wody, jedzenia, ubrań. Chorobę Kazimierza Jaworskiego przełamują lekarstwem własnej roboty. Nie było nawet aspiryny, po prostu gotują ciągle wodę na maszynce spirytusowej i dodają trochę cukru, który im został. Szczęśliwie, gdy tworzyli kryjówkę znaleźli 150 kg mąki. Z 50 kg Lubaszka wypiekał chleb na zapas, ale część potem spleśniała.
Natrafili też na inną grupę "Robinsonów". Wśród nich był powstaniec Jakub Wiśnia, żydowskiego pochodzenia, uratowany z Gęsiówki. Ukrywał się z grupą 7 mężczyzn i 2 kobiet pochodzenia żydowskiego. Grupa Lubaszki wspomogła ich 5 bochenkami i wykupując 20-letnią Marysię. Ona miała im pomóc w pracach kulinarnych, a tamta grupa miała jedną osobę mniej do wykarmienia. Ale pozostali rozdzieleni, żeby nie psuć dotychczasowych skutecznych schematów. Tak walczyło się o przetrwanie w ówczesnej Warszawie.
Po wojnie z pierwszą oficjalną swoją piekarnią
Pierwszą piekarnię Czesław Lubaszka otwiera już w lutym 1945 roku przy ul. Śniadeckich. Warszawa już jest wyzwolona z niemieckiego jarzma, ale wciąż trwa II wojna światowa. W 1976 roku otwarto piekarnię na ul. Duracza to tam uczył się syn i wnuk Czesława: Krzysztof i Piotr. Wszyscy trzej Lubaszkowie, który zarządzali rodzinną firmą są piekarzami. Znana nam dzisiaj firma "Galeria Wypieków Lubaszka" powstała z kolei w 1997 roku, założona przez Piotra Lubaszkę i mieści się przy ul. Owsianej. Obecnie siedziba firmy od 2010 roku mieści się przy ul. Szlacheckiej i tam też mieści się piekarnia, a wkrótce będzie salon firmowy.
Co ciekawe w logotypie "Galerii Wypieków Lubaszka" znajduje się kształt pieca do pieczywa, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Warto też nadmienić, że póki co sieć nie planuje ekspansji poza aglomeracje warszawską, z którą czuje się bardzo mocno związana. Pieczywo nie jest odgrzewane na miejscu - rozwożone jest w ciągu dnia cztery razy, przed otwarciem ok. 5/6 rano, następnie o 9:00, 12:00 i 15:00. W najbardziej angażujący dla piekarzy w roku dzień, Tłusty Czwartek, Lubaszka do swoich lokali przygotowuje aż 200 tysięcy pączków.
Tradycja trwa do dziś
Wielopokoleniowe tradycje piekarnicze, a także szacunek do wiedzy i rzemiosła trwają w firmie do dziś. Ich znaczenie podkreśla jedyny na świecie pomnik piekarza stojący przed siedzibą firmy przy ulicy Szlacheckiej. Widać na nim piekarza i małego chłopca z koszami bułek. Pomnik nosi nazwę Sztafeta pokoleń. Bohaterem pomnika jest Antoni Anioł – piekarz, który fachu uczył się w latach 70. od Czesława Lubaszki, a w Galerii Wypieków Lubaszka pracował aż do emerytury, odpowiadając za firmowy młyn. Do dziś jest z nią mocno związany. Umieszczenie go na pomniku było formą podziękowania za lata pracy. Do wyrzeźbienia drugiej postaci pozował Karol Lubaszka, przedstawiciel czwartego pokolenia rodziny.

