Jak poinformowała w środę 31 stycznia Elwira Jurasz, oficer prasowy bielskiej policji, dyżurny Komisariatu Policji w Szczyrku otrzymał informację, z której wynikało, że pijany instruktor, przez ponad 2 godziny, uczył małe dziecko jazdy na nartach. Do zdarzenia doszło na stoku w Szczyrku.
- Z relacji świadków wynikało, że instruktor w czasie zjazdu wyrzucał do lasu puste butelki. Za nim jechał mały kursant. Podejrzane zachowanie mężczyzny i jego niebezpieczna jazda wzbudziły zainteresowanie innych narciarzy, którzy natychmiast zareagowali -
relacjonuje policjantka.
Narciarka, która jako pierwsza zauważyła pijanego instruktora, zwróciła mu uwagę. Wówczas mężczyzna zaczął... uciekać. Kobieta zajęła się 5-latkiem. Chwilę później dziecko zostało przekazane pod opiekę matki.
W pościg za pijanym instruktorem narciarskim ruszył snowboardzista. Złapał mężczyznę i przekazał go w ręce wezwanego na miejsce patrolu narciarskiego, który na stokach pełnia policjanci z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Bielsku-Białej.
Badanie alkomatem wykazało, że 30-letni instruktor miał w organizmie ponad 3,6 promila alkoholu. Podczas interwencji zachowywał się agresywnie i wulgarnie wobec stróżów prawa. Szybko go obezwładniono i zakuto w kajdanki. Mężczyzna został przewieziony do izby wytrzeźwień.
Teraz śledczy z komisariatu w Szczyrku prowadzą postępowanie w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
- Przestępstwo to zagrożone jest karą 3 lat więzienia - przypomina Elwira Jurasz. Dodatkowo 30-letni instruktor odpowie za naruszenie zapisów ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich, która zabrania jazdy na nartach i snowboardzie w stanie nietrzeźwości. Jednocześnie odpowie za złamanie obowiązku zachowania trzeźwości podczas pełnienia czynności zawodowych.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego tyDZień