W czwartek ok. godz. 16 policjanci z łódzkiej drogówki zatrzymali na skrzyżowaniu Piłsudskiego-Sienkiewicza kierowcę, który rozmawiał przez telefon komórkowy. Okazało się, że zatrzymanym jest Stefan B., ksiądz z jednej z łódzkich parafii.
W czasie rozmowy z duchownym policjant poczuł od mężczyzny woń alkoholu. Badanie alkomatem wykazało, że ksiądz jest pod wpływem alkoholu. Przeprowadzono powtórne badanie, które również dało wynik pozytywny. Ksiądz został zatrzymany i przewieziony na komisariat, gdzie przeprowadzono kolejne badanie, tym razem na alkomacie stacjonarnym.
Badania wykazały kolejno: 1,85, 2,08 i 1,8 promila alkoholu w organizmie. Wskazuje to, że duchowny pił alkohol niecałe dwie godziny wcześniej zanim wsiadł za kierownicę. Na komisariacie zostało zatrzymane mu prawo jazdy. Potem został zwolniony, prokuratura zdecydowała, że ksiądz nie zostanie aresztowany. Przesłuchanie ks. Stefana odbędzie się w poniedziałek
Jak komentuje zachowanie księdza kuria? - Każdy jest zobowiązany do przestrzegania elementarnych zasad prawa. Tym bardziej jeśli mówimy o księdzu, który powołany jest do dawania przykładu innym - mówi ks. Rafał Leśniczak, rzecznik łódzkiej kurii. - Jeśli potwierdzi się, że ksiądz prowadził samochód po spożyciu alkoholu, to bardzo bolesna sprawa.
Poza konsekwencjami karnymi, zatrzymanemu duchownemu może grozić również odwołanie z parafii. - Gdy ksiądz arcybiskup wróci z pielgrzymki do Ziemi Świętej na pewno zajmie w tej sprawie stanowisko po rozmowie z księdzem - dodaje ks. Rafał Leśniczak.