Rebelo de Sousa wspomniał o potrzebie reparacji w zeszłym tygodniu podczas rozmowy z dziennikarzami zagranicznych mediów. Zapytano go, czy reparacje należą się potomkom ludzi, którzy niegdyś zostali wywiezieni z Afryki, głównie do Brazylii, przez Portugalczyków i wykorzystywani jako niewolnicy na plantacjach.
Odpowiadając na pytanie, prezydent nie mówił wprost o niewolnictwie, ale powiedział, że Portugalia musi „w pełni przyjąć odpowiedzialność” za zbrodnie z przeszłości, w tym masakry i grabieże podczas kolonizacji. Jednocześnie Rebelo de Sousa zauważył, że jego kraj może „za to zapłacić”. Później wyjaśnił, że wierzy, iż Portugalia może zrekompensować zbrodnie kolonialne poprzez umorzenie długów i zapewnienie pomocy rozwojowej dotkniętym narodom. W ten sposób, powiedział Rebelo de Souza, Portugalia mogłaby uniknąć losu „innych krajów, które... straciły zdolność do dialogu i zrozumienia ze swoimi byłymi koloniami”.
Rząd: nie będziemy płacić
W odpowiedzi centroprawicowy rząd Portugalii (zdominowany przez partię, której lider był wcześniej prezydentem) stwierdził, że nie ma takich planów i „podąża tą samą linią”, co jego poprzednicy w kwestii reparacji. „Nie było i nie ma żadnych procesów ani programów dotyczących jakichkolwiek konkretnych działań w tej kwestii” - oświadczył rząd.
Wcześniej brazylijska minister ds. równości rasowej, Anielle Franco, zażądała od Portugalii „konkretnych działań” w celu poparcia słów jej prezydenta. Ale 25 kwietnia, podczas obchodów 50. rocznicy portugalskiego przewrotu wojskowego znanego jako Rewolucja Goździków, Rebelo de Sousa nie powiedział nic o ewentualnych reparacjach. W uroczystości wzięli jednak udział prezydenci krajów, które były koloniami Portugalii i uzyskały niepodległość po zakończeniu dyktatury. W swoich przemówieniach mówili o rewolucji jako symbolu wolności, ale żaden z nich nie wspomniał o reparacjach.
źr. BBC Russian
