Siatkarze z Bełchatowa chcieli szybko poprawić sobie humory po ostatniej porażce z AZS w Olsztynie 1:3. Do drużyny trenera Joela Banksa powrócił już Filippo Lanza, którego zabrakło w stolicy Warmii i Mazur. Ten brak okazał się kluczowy. Przed własną publicznością, grająca w najsilniejszym składzie PGE Skra była innym zespołem. Choć rywalem była rewelacja tego sezonu PlusLigi, to jednak nie miała szans, by przeciwstawić się bełchatowianom.
W pierwszym secie PGE Skra robiła co chciała na parkiecie. Goście dotrzymywali kroku naszej drużynie do stanu 8:6 dla bełchatowian. Wówczas na zagrywkę wszedł Mateusz Bieniek i bełchatowianie zdobyli sześć punktów z rzędu. Pokazali, kto rządzi tutaj, w Bełchatowie. Wygrali seta do piętnastu.
W drugiej partii gra była bardziej wyrównana. Bełchatowianie prowadzili 19:15, ale goście potrafili zmniejszyć straty do 1 punktu (19:18). Końcówka seta należała do gospodarzy, którzy wygrali do 22.
Przewaga bełchatowskich siatkarzy była zdecydowana także w trzecim secie. Dick Kooy wyprowadził zespół na prowadzenie 12:10. Dobry blok Karola Kłosa i błąd rywali dał nam prowadzenie 14:10. Po asie serwisowym Aleksandara Atanasijevicia PGE Skra prowadziła 16:10. To był teatr jednego aktora. PGE Skra zmiażdżyła rywala, który do tej pory był klasyfikowany także w czołówce tabeli.
Po meczu za rozegrany 400 mecz sponsor drużyny Tomasz Liedmann uhonorował Karola Kłosa. Środkowy z naszej drużyny został uznany za MVP spotkania z LUK Lublin.
Bełchatowianie wygrali siódmy mecz w sezonie PlusLigi i gonią czołówkę.
14 grudnia o godz. 17 PGE Skra rozegra w Bełchatowie rewanż 1/8 finału Pucharu CEV z Narbonne Volley. Pierwszy mecz wygrał nasz zespół 3:0. Niespodzianki nie będzie, warto wybrać się na ten mecz, by zobaczyć, jak PGE Skra awansuje do czołowej ósemki Pucharu CEV.
PGE Skra Bełchatów – LUK Lublin 3:0 (25:15, 25:22, 25:17)
PGE Skra Bełchatów: Mateusz Bieniek 8, Aleksandar Atanasijević 11, Dick Kooy 9, Karol Kłos 11, Grzegorz Łomacz 1, Filippo Lanza 6, Kacper Piechocki (l) oraz Jakub Rybicki. Trener: Joel Banks.
