W jedną noc życie pani Marty i jej dzieci wywróciło się do góry nogami. Mieszkanie, w którym mieszkali spłonęło doszczętnie. Awaria instalacji elektrycznej sprawiła, że rodzina straciła dach nad głową. Pożar wybuchł w nocy ze środy na czwartek przy ul. Floriana Szarego w Podjuchach.
- Nasz czarny kot uratował nam życie - opowiada pani Marta. - Myślałam, że bawi się w nocy i dlatego się obudziłam. Gdy wstałam z łóżka wiedziałam już że to nie zabawa, a pożar.
Z płonącego mieszkania wybiegli w piżamach. Nie zabrali niczego. Straż pożarna na miejsce przyjechała bardzo szybko. Ogień udało się ugasić, ale do mieszkania nie można już wrócić.
Potrzebne mieszkanie
Pani Marta od kilku dni przegląda oferty i szuka mieszkania, w którym mogłaby zamieszkać ze swoimi dziećmi. Obecnie mieszka u rodziny, ale w przyszłym tygodniu będzie musiała znaleźć sobie coś innego. Najbardziej chciałaby znaleźć lokal w Podjuchach, Żydowcach czy Kluczu, bo właśnie tam dzieci za niewiele ponad tydzień pójdą do szkoły.
- Dziewczynki chodzą do szkoły w Kluczu, synek też miał iść od września do oddziału przedszkolnego, a ja miałam iść do pracy chociaż na pół etatu - mówi pani Marta. - Nie chcę przeprowadzać się z dziećmi do centrum i zmieniać szkoły, one już i tak wiele przeszły. Liczę na to, że przed rozpoczęciem roku coś uda nam się wynająć.
Pogorzelcy nie mają dużych wymagań. Poradzą sobie chociażby w kawalerce. Ważne żeby było miejsce na wstawienia łóżka piętrowego dziewczynek i łóżeczka dla chłopca. Do mieszkania, które spłonęło w pożarze będą mogli wrócić dopiero gdy właściciele je wyremontują.
Wyprawka, ubrania inne potrzebne rzeczy
Sytuacja, która spotkała panią Martę jest na tyle trudna, że kobieta nie ma teraz pieniędzy na zakup niezbędnych rzeczy do szkoły. Jak mówi, jeżeli kupi wyprawki do szkoły, to nie starczy jej pieniędzy na wynajem mieszkania. Nie wspominając już o innych wydatkach.
- W tej chwili każdy z nas ma swoją reklamówkę z ubraniami, bo reszta nie wiemy w jakim jest stanie - opowiada poszkodowana.
Sąsiedzi zorganizowali zbiórkę dla pogorzelców. Przybory szkolne, ubrania, pościele, długoterminową żywność można przynosić do Domu Zakonnego Sióstr Misjonarek w Podjuchach przy ul. Twardej - siedziba parafialnego Caritas.