- Jechałem wczoraj przez Stecówkę. Bez Henryka wydała mi się ona okrutnie pusta - mówi Zbigniew Wałach, muzyk i instrumentalista, przyjaciel zmarłego w nocy z poniedziałku na wtorek Henryka Kukuczki.
Baca ze Stecówki był niezwykle ważną postacią w życiu całych Beskidów. To on zapoczątkował odnowienie pasterstwa w Beskidzie Śląskim, kiedy to pod koniec lat 90. sprowadził do Istebnej owce i postanowił je wypasać w tradycyjny sposób. Henryk Kukuczka podchodził do tradycji pasterskich z wielkim pietyzmem - nigdy nie produkował oscypka, skupił się tylko na tradycyjnych dla tych terenów serach.
- Do Henryka przyjeżdżali Ci, którzy chcieli spróbować naprawdę najlepszych serów wołoskich. To on wprowadził owce na Stecówkę, był jej częścią, bez niego trudno wyobrazić sobie to miejsce. To był świetny gospodarz, który podtrzymywał te tradycje pasterskie. Dla mnie był znakomitym przyjacielem, który niedaleko mojego domu miał swój sałasz. Wszystkich nas zaskoczyło jego odejście - mówi Zbigniew Wałach.
Henryk Kukuczka prowadził popularne wśród turystów gospodarstwo agroturystyczne na Stecówce, był prezesem Stowarzyszenia Hodowców Owiec i Kóz, działał w Związku Podhalan Oddział Górali Śląskich. Co roku organizował cieszące się ogromną popularnością wiosenne mieszanie owiec i jesienne łosody, czyli spęd owiec z hali do sałaszu.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE: