Pokonać skały

Błażej Przygodzki
Gdy zaczniesz się wspinać, uprząż przestanie ci się kojarzyć z koniem, wędka z chodzeniem na ryby, a mydełko z wizytą w łazience.

Pasjonaci tej formy spędzania wolnego czasu stworzyli swój język, którym posługują się podczas wypraw, i kodeks, który ich obowiązuje na sztucznej ściance czy skale. W Polsce coraz więcej osób chce poznać zasady rządzące światem amatorów wspinaczki.

Ta robi się coraz bardziej popularna, ponieważ - jak mówi Błażej Pietrzak - jest to świetny sposób na spędzanie wolnego czasu. W zależności od przygotowania i ambicji wchodzić można zarówno na kilkumetrowej wysokości skałki, jak i kilkutysięczne szczyty. Do opanowania podstaw trzeba tylko mieć odrobinę samozaparcia, trochę wolnego czasu i szacunek do gór. Najważniejsze jest jednak, aby nie bać się wysokości.

- Moja przygoda ze wspinaczką zaczęła się 10 lat temu podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych - wspomina Błażej. - Zacząłem od sztucznej ściany w klubie. Tam nauczyłem się wszystkich zasad i technik. Nie są to rzeczy skomplikowane, ale bez wiedzy, na czym polega asekuracja, jak się obchodzić z liną i jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, nie polecam nikomu wchodzenia na ściankę. Kiedy czułem się już w miarę pewnie, pojechaliśmy z przyjaciółmi wspinać się na prawdziwe góry.

Była to niezapomniana wyprawa, która prowadziła praktycznie przez całą Amerykę Północną. Wyruszyli ze stanu Indiana, który znajduje się na środkowym wschodzie, aby w końcu dotrzeć do Parku Narodowego w Wielkim Kanionie. Przeżyli wtedy wiele przygód, które zostaną w ich pamięci do końca życia.

- Nigdy nie zapomnę, gdy wisiałem na wysokości 150 metrów na skale i złapała mnie burza gradowa - wspomina Błażej. - Pogoda zmieniła się dosłownie w kilka minut. Było ślisko i niebezpiecznie. Nie mogłem zacząć się nagle spieszyć, ani w żaden sposób ukryć przed walącym z nieba gradem.

Byłem przerażony i potwornie zmarznięty, ale kiedy w końcu znalazłem się w bezpiecznym miejscu, byłem szczęśliwy. Wspinaczka daje zastrzyk adrenaliny, który czujesz jeszcze długo po tym, gdy staniesz bezpiecznie na ziemi. Takie sytuacje uczą wspinaczy pokory. Wiedzą, że pogody i gór nie można oszukać. Deszcz trzeba przeczekać, a do każdej wyprawy należy się odpowiednio przygotować. Bez tego nie da się pokonać skały.
Po powrocie do Polski Błażej wiedział, że będzie wspinał się dalej. Choć nie ma tu takich warunków jak w USA, jest wiele punktów, gdzie można realizować tę pasję. W naszym kraju najpopularniejszymi miejscami do wspinaczki skałkowej są Jura Krakowsko-Częstochowska i rejon Sokolik niedaleko Jeleniej Góry. Kiedy jest ciepło i pogodnie, zjeżdżają tam miłośnicy wspinaczki z całego kraju. - Dużo trudniej jest utrzymać formę zimą - żałuje Pietrzak.

- Liczba sztucznych ścian, które są w pomieszczeniach, pozostawia wiele do życzenia. Czekanie w kolejkach zabija piękno tego sportu - podkreśla. - Rosnąca popularność łojenia sprawia, że coraz więcej osób chce spróbować swoich sił. Przychodzą na halę, bo namówili ich znajomi, albo zobaczyli program w telewizji.

Był kiedyś taki serial "Magda M", w którym bohaterowie postanowili nauczyć się wspinaczki. Po emisji tych odcinków liczba amatorów wzrosła w widoczny sposób. - Co jest najlepsze w tym sporcie? - zastanawia się Błażej.

- To zupełnie nietypowy rodzaj aktywności. W pracy męczę się psychicznie, na siłowni czy boisku sportowym głównie fizyczne. Wspinając się, muszę pokonać zarówno słabość swojego ciała, jak i umysłu. Bywają takie sytuacje, kiedy myślę sobie, że jeszcze dam radę, ale w pewnym momencie ręce i nogi odmawiają posłuszeństwa. Trzeba zrezygnować. Porażka męczy do czasu, kiedy wrócę w to miejsce i dojdę wreszcie tam, gdzie sobie zaplanowałem.

Na szczycie człowiek czuje się jak zwycięzca. Zmęczony, spocony, z nabrzmiałymi od wysiłku mięśniami, ale szczęśliwy i zrelaksowany. Można naładować baterie na cały tydzień pracy i nawet zakwasy w mięśniach nie przeszkadzają! Dodatkowo wspinaczka daje poczucie równowagi i pewności siebie. Samemu bardzo trudno się wspinać, pojawia się więc więź z partnerem. Gdy wchodzisz, a on cię asekuruje, powierzasz mu swoje zdrowie, a nawet życie. W ten sposób tworzą się trwałe, prawdziwe przyjaźnie. Gdy ty go trzymasz, odpowiadasz już nie tylko za siebie.

Nie jest trudno nauczyć się podstaw wspinaczki. Są dwie podstawowe techniki, które opanuje każdy w miarę sprawny fizycznie, średnio wysportowany człowiek. Pierwsza technika to wspinaczka na tak zwanym prowadzeniu lub inaczej z dolną asekuracją. Polega na tym, że wspinający przywiązany jest do jednego końca liny. Idzie po skale, poruszając się między punktami asekuracyjnymi. Do tych punktów mocuje ekspresy i na nich zawiesza linę. Partner stoi na ziemi i zaczepiony jest do drugiego końca liny, którą powoli luzuje, gdy wspinający jest coraz wyżej.

- To sposób trudniejszy, ale dający większą satysfakcję - ocenia metodę wspinaczki na prowadzeniu Błażej. - Trzeba też mieć duże zaufanie do partnera, który na bieżąco musi kontrolować długość liny. Jeśli się zagapi, nie będziesz mógł pójść do góry albo odpadniesz bardziej, niż byś tego chciał. Drugi sposób to wspinaczka na tak zwaną wędkę. W tej technice lina asekuracyjna przyczepiana jest na górze skałki. Jej dwa końce zwisają swobodnie do ziemi.

Wchodzący przywiązuje się do jednego z nich, a do drugiego osoba asekurująca. Sposób na wędkę poleca się osobom początkującym, gdyż mniejsze jest ryzyko dużego odpadnięcia. Taki rodzaj asekuracji stosowany jest zawsze podczas wspinania się na czas. Sprzęt nie jest bardzo drogi, dostępny nawet w supermarketach sportowych. Warto zadbać o to, aby mieć swój, ponieważ wspinacze niechętnie go sobie pożyczają.

- Jeśli oddajesz komuś linę, nawet na krótko, nie możesz na bieżąco kontrolować jej stanu technicznego - tłumaczy Pietrzak. - A od tego może zależeć twoje bezpieczeństwo, a nawet życie.

Są zapaleńcy, którzy wspinają się na budynki użyteczności publicznej - mosty, wiadukty. Robią to wbrew prawu, narażając się na mandaty i kontakt z policją. - Mnie to nie kręci -mówi Błażej. - Marzę o łojeniu bez asekuracji po drogach wspinaczkowych nad wodą (w zatoce morza lub nad jeziorem). Kiedy odpadasz, wpadasz prosto do wody. To musi być niesamowite. TEKST : Błażej Przygodzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl