- Pół roku od pierwszej tury wyborów, to nawet nie jest pół roku rządzenia miastem, ale już w tym czasie udało się zrobić i załatwić kilka spraw ważnych dla miasta i mieszkańców - podkreśla prezydent Aleksander Miszalski.
Do najistotniejszych osiągnięć wlicza m.in. wprowadzenie bezpłatnych żłobków, bezpłatną komunikację miejską dla dzieci szkół podstawowych, wprowadzenie bezpłatnego programu szczepień na meningokoki dla dzieci do 3 roku życia, pozyskanie 5 mln euro dofinansowania na rewitalizację dzielnicy Wesoła, przeprowadzenie audytu, czego skutkiem mają być zmiany w strukturze urzędu.
- Kraków będzie walczył z zadłużeniem i niepotrzebnymi wydatkami, w wyniku audytu zostanie przeprowadzona restrukturyzacja, a urząd zostanie otwarty na głos mieszkańców i zmodernizowany w duchu nowoczesnej europejskiej metropolii - podkreśla prezydent Aleksander Miszalski.
Opozycja oczekuje większej energii, zwolennicy chwalą za spokój
Politycy opozycyjni wobec prezydenta Aleksandra Miszalskiego uważają, że było dużo czasu, by bardziej zmienić Kraków po ponad 20 latach rządów poprzednika Jacka Majchrowskiego.
- Dotychczasowe rządy nowego prezydenta dobrze moim zdaniem podsumował jakiś czas temu były prezydent, który powiedział że w Krakowie tak naprawdę niewiele się zmieniło. Powiedziałbym, że są to zdecydowanie rządy kontynuacji. Ja bym działał na pewno bardziej energicznie. Podkreślałem, że Kraków wymaga bardzo szybkich posunięć zwłaszcza w zakresie naprawy finansów publicznych. Brakuje mi tutaj prawdziwego audytu, który wskazałby konkretne możliwości oszczędności. Znacznie szybciej wymieniłbym niektóre osoby, które zarządzają miejskimi instytucjami. Uważam, że poprzednia ekipa się po prostu nie sprawdziła. Miała swoje 20 lat. Teraz czas na zmiany – komentuje Łukasz Gibała, lider Stowarzyszenia „Kraków dla Mieszkańców”, szef klubu o tej samej nazwie w Radzie Miasta, główny kontrkandydat Aleksandra Miszalskiego w kwietniowych wyborach, które przegrał z nim w drugiej turze.
Włodzimierz Pietrus, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta, komentuje: - Zmiany były zapowiadane. Te które są przeprowadzane idą wolno. Prezydent się podpiera tym, że jeszcze nie dokończył audytu. Trochę długo to trwa, ale powiedzmy, że czekamy aż będą te zmiany, na dobre oczywiście.
Inaczej na sytuację patrzą w krakowskiej Platformie Obywatelskiej, czyli partii, którą reprezentuje Aleksander Miszalski.
- Uważam, że te pierwsze pięć miesięcy, to dość spokojny okres. Nic się w Krakowie takiego nie wydarzyło, o czym można powiedzieć, że dzieje się coś złego. Jestem dość pozytywnie nastawiony - mówi Szczęsny Filipiak, przewodniczący PO w Krakowie. - Wiadomo, że potocznie mówi się, iż należy zrobić porządek po poprzednim prezydencie Jacku Majchrowskim. Chodzi jednak o ostrożność, o to żeby nie skrzywdzić osób, które do tej pory bardzo dobrze wywiązywały się ze swoich zadań. Szkoda tracić ludzi, którzy się sprawdzali. Z tego co wiem, dopiero nadchodzi czas na wnioski i ewentualne poszukiwanie osób, które wzniosą na wyższy poziom zarządzanie poszczególnymi miejskimi jednostkami, wydziałami. To jest fajne, że nie było czegoś takiego, jak to w polityce zazwyczaj bywa, że zmiany robi się na hura - dodaje.
Potrzeba profesjonalnego zarządzania i super dyrektorzy
Prezydent Aleksander Miszalski podczas kampanii wyborczej podkreślał, że w Krakowie potrzebne są zmiany, ale nie rewolucja, przekonując, że nie wszystko w mieście było złe. Po wygraniu wyborów zapowiedział audyt w urzędzie. W przypadku zmian na kluczowych stanowiskach dość szybko funkcję stracił dyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej Krzysztof Kowal.
Ostatnio prezydent ogłosił, że nie widzi dalszej współpracy z dyrektorką Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK Marią Anną Potocką i dyrektorem szpitala im. Żeromskiego Lechem Kucharskim. Poinformował o tym podczas konferencji zorganizowanej na początku października, na której przedstawił wyniki audytu i zapowiedział zmiany w strukturze urzędu, które mają obowiązywać od nowego roku. Zdecydował m.in. o scaleniu niektórych wydziałów, a także o powołaniu 8. departamentów, które będą pełnić funkcję koordynującą działania poszczególnych komórek.
Taka wizja nie jest przekonująca dla Łukasza Gibały. - Wydaje mi się, że to będzie tylko powodowało jeszcze większy problem z nakładaniem się kompetencji. To też są dodatkowe koszty i dodatkowe wysokopłatne stanowiska dla dyrektorów tych departamentów. Zobaczymy, jakie będą wydatki na administrację w projekcie przyszłorocznego budżetu. Obawiam się, że przy takiej reformie mogą być dużo większe, co może zaognić sytuację finansową zamiast ją poprawić. Ale poczekamy, zobaczymy - mówi lider Stowarzyszenia "Kraków dla Mieszkańców".
Włodzimierz Pietrus komentuje: - Będą departamenty i super dyrektorzy. Rozumiem, że to jest jakiś eksperyment pana prezydenta. Będziemy się temu przyglądać.
Inaczej na to patrzą w Platformie Obywatelskiej. - Bardzo mi się podoba ogłoszony przez prezydenta plan zmian w strukturze miasta. Widać, że następuje profesjonalizacja - ocenia Szczęsny Filipiak.
Nie widzi problemu w tym, jeżeli wśród dyrektorów departamentów pojawią się osoby będące członkami Platformy Obywatelskiej. - Przepraszam bardzo, ale przynależność do partii nie może być oceną tego, czy ktoś ma kompetencje czy nie. Wiemy dobrze, że na stanowiska w urzędzie będą konkursy. Liczę na to, że koleżanki i koledzy z Platformy, którzy mają stosowne kompetencje wystartują w tych konkursach, bo dlaczego mają tego nie zrobić - mówi Szczęsny Filipiak.
Duże zadłużenie Krakowa i szukanie oszczędności
W ostatnich miesiącach w urzędzie prowadzone były też analizy finansowe. We wrześniu, podczas sesji Rady Miasta Krakowa przedstawiony został wykonany na zamówienie miast raport, przygotowany przez ekspertów Związku Miast Polskich. Wynika z niego, że Kraków jest liderem polskich miast pod wieloma względami - przyciąga nowych mieszkańców (ponad 100 tys. w ciągu ostatnich 10 lat), jest mocnym ośrodkiem gospodarczym, kulturalnym, edukacyjnym. Największym problemem jest zadłużenie wynoszące ok. 6,5 mld zł.
Z przedstawionego niedawno przez prezydenta Aleksandra Miszalskiego raportu dotyczącego kontroli w urzędzie wynika, że obecnie miasto nie dysponuje nadwyżką operacyjną, a wydatki znacznie przekraczają budżet. Prezydent podkreślił, że dużym problemem jest to, iż samorząd jest zobowiązany dopłacać do oświaty znacznie więcej niż wynosi subwencja z budżetu państwa.
Jako drugi problem wskazał wydatki transportowe. – Wpływy z biletów rosną bardzo powoli, natomiast wydatki na usługi przewozowe rosną w szybkim tempie. W tym roku ta różnica wyniesie ponad miliard złotych – podkreśla prezydent.
W raporcie jednoznacznie wskazano, że niezbędne jest racjonalizowanie wydatków bieżących, szukanie dodatkowych źródeł dochodów, także poprzez postulowanie zmian w przepisach na poziomie centralnym oraz wykorzystanie środków zewnętrznych (Krajowy Plan Odbudowy).
- Problem z finansami, to na pewno największe zagrożenie dla miasta. Cały czas rolujemy długi, koszty tego zadłużenia są coraz większe - komentuje radny Włodzimierz Pietrus.
W krakowskiej Platformie przypominają, że prezydent na razie pracuje na budżecie uchwalonym za jego poprzednika. Liczą na to, że poradzi sobie i wyprowadzi miasto z finansowej zapaści. - Przyczynę obecnej sytuacji upatruję w tym, że prezydent Majchrowski troszkę się zagapił w momencie, w którym do Krakowa zaczęły spływać mniejsze środki zewnętrzne. Obecne problemy z zadłużeniem są więc wynikiem tego, że nie wziął pod uwagę, nie wkalkulował tego ubytku pieniędzy - ocenia Szczęsny Filipiak. - Nie wiemy jeszcze dokładnie, jakie będą efekty dla Krakowa po reformie finansowania samorządów, o której mówi rząd. Czytałem jednak, że do samorządów sporo więcej miliardów ma wpłynąć - dodaje.
Wbicie łopaty na budowie metra będzie sukcesem
Wielkim sprawdzianem dla nowego prezydenta będzie przedstawienie pod koniec roku pierwszego autorskiego projektu budżetu na 2025 rok. Wtedy okaże się, jak zamierza utrzymać wysoką jakość życia w Krakowie, a jednocześnie oszczędzać, redukować zadłużenie i prowadzić oczekiwane przez mieszkańców inwestycje.
- Jestem ciekaw tego, co w tym projekcie budżetu się znajdzie. Jak zostaną ujęte oszczędności, które pozwolą zmniejszyć deficyt miasta, czy znajdą się wyczekiwane przez mieszkańców inwestycje – mówi radny Łukasz Gibała.
Wiceprezydent Krakowa Stanisław Mazur informuje: - Zamiar jest taki, by na przyszły rok na inwestycje znaleźć około miliard złotych.
Na razie prezydent odkrył najważniejszą inwestycyjną kartę i podtrzymał deklarację dotyczącą budowy pierwszej linii metra z Nowej Huty do Bronowic. Na początek przygotowywany jest centralny odcinek podziemnej kolejki z Olszy przez rondo Mogilskie, Dworzec Główny, skrzyżowanie przy Teatrze Bagatela do ul. Piastowskiej.
W opozycyjnych ławach słychać jednak głosy dotyczące wątpliwości związanych z finansowaniem zadania. - Co do potrzeby budowy metra zgadzam się w 100 procentach. Martwi mnie to, że ciągle nie mamy na piśmie potwierdzonego tego, co premier Donald Tusk obiecał w kampanii wyborczej, czyli rządowego wsparcia finansowego dla tej inwestycji – zwraca uwagę radny Łukasz Gibała.
Radny Włodzimierz Pietrus komentuje: - Były zapowiedzi, że przy budowie metra będzie pomoc z centrali. Prezydent twierdzi, że jeździ i coś załatwia. Ale jeżeli czytam odpowiedź na interpelację jednego z posłów, to jest taka informacja, że nie ma wniosku o dofinansowanie dla podziemnego transportu w Krakowie. To oznacza albo nieudolność albo brak zgody na na to żeby w ogóle finansować metro krakowskie.
Szczęsny Filipiak uspokaja: - Z tego co pamiętam premier Donald Tusk jak był w Krakowie, to podtrzymał deklarację. Nie wydaje się jednak miliardów złotych na chybcika. Najpierw eksperci muszą się zastanowić na montażem finansowym dla budowy metra, ile pieniędzy ma przeznaczyć miasto, ile rząd, może się też włączyć województwo, można pozyskać fundusze europejskie. Przypomnę, że budowa metra jest dopiero w fazie przygotowań, nawet nie jest to jeszcze etap projektowania. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy chcieliby, żeby już w marcu wkopać pierwszą łopatę, ale to tak nie działa. Myślę, że sukcesem będzie to, co prezydent obiecał, czyli że w tej kadencji dojdzie do wkopania tej przysłowiowej łopaty.
Polacy nadal ufają politykom KO
