Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się we wtorek proces dziesięciu mężczyzn i kobiety oskarżonych m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Grupa - według prokuratury - handlowała narkotykami, bronią i amunicją, wyłudzała kredyty i sprzęt RTV i AGD na raty, podrabiała dokumenty. Biznes gang robił też na jednorękich bandytach. Działali w Białymstoku i Zambrowie.
Szajkę rozpracowywali policjanci z wydziału do spraw przestępczości narkotykowej. Na celowniku od dawna mieli 33-letniego Marcina S. Wiedzieli, że handluje narkotykami. Postanowili to wykorzystać. Działali pod przykryciem. Kilkakrotnie spotykali się z Marcinem S. w hotelu w Białymstoku, udając potencjalnych klientów. Kupowali narkotyki i broń. Marcin S. został zatrzymany w maju ubiegłego roku, kiedy opuszczał hotel po jednej z takich transakcji.
Czytaj też: 9 mężczyzn i kobieta w areszcie. W gangu był strażnik z aresztu śledczego
Śledczy ustalili, że wiodącą rolę w grupie pełnił też Mariusz Sz., były już funkcjonariusz z białostockiego aresztu śledczego. On organizował wyłudzenia pożyczek i sprzętu RTV i AGD na raty w białostockich sklepach. W tej części planu ochoczo brała udział m.in. dziewczyna Marcina S. - oskarżona Marta F.
Więcej przeczytasz jutro w papierowym wydaniu "Kuriera Porannego".
Zobacz też:
Agencja towarzyska w Łomży zamknięta. Gang sutenerów czerpią...