Czescy turyści mieli mnóstwo szczęścia. Po upadku, choć znajdowali się kilkadziesiąt metrów od siebie, nie mogli do siebie dojść, ale byli cali i utrzymywali kontakt krzycząc. Przetrwali zimną noc. Rano mężczyzna wszedł na szczyt wezwać pomoc. Tam trafił na Polaka.
Starszy posterunkowy Paweł Łabuda to funkcjonariusz Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu od wielu lat chodzi po górach. Akurat tego dnia miał wolne od służby i z samego rana wybrał się na szlak w rejon Śnieżki. W pewnym momencie zauważył zakrwawionego mężczyznę wzywającego pomocy. Poszkodowany w języku czeskim przekazał funkcjonariuszowi informację o wypadku, który miał miejsce dzień wcześniej, około godziny 21.00. Z jego relacji wynikało, iż będąc ze swoją partnerką, w wyniku silnego podmuchu wiatru, zsunęli się ze zbocza górskiego po czeskiej stronie. Mężczyzna na szczęście zatrzymał się na kosodrzewinie i dzięki temu udało mu się ostatecznie wspiąć z powrotem na górę. Kobieta niestety od dnia poprzedniego pozostawała w dole i nie było z nią kontaktu.
Okazało się, że obywatel Czech nie miał telefonu komórkowego, gdyż zgubił go w wyniku zsunięcia się ze zbocza. Był lekko ranny. Dzięki wałbrzyskiemu funkcjonariuszowi na miejscu szybko pojawili się czescy ratownicy. Użyli oni śmigłowca do zlokalizowania kobiety, która została na dole. Zabrali ją do szpitala.
Poszkodowanemu i wyziębionemu mężczyźnie st. post. Paweł Łabuda udzielił pierwszej pomocy, pomógł rozgrzać się ciepłą herbatą, a także dostać do najbliższego schroniska.
Oboje poszkodowani trafili ostatecznie do szpitala. To cud, że żyją, gdyż temperatura w nocy oscylowała w okolicy 0 stopni Celsjusza.
ZOBACZ TAKŻE:
Weekend za pół ceny 2019. Zobacz, co zwiedzić, co zobaczyć [...
Groźny wypadek. Tir przygniótł auto, w środku kobieta (ZDJĘCIA)
Tramwaj wykoleił się w centrum Wrocławia (ZDJĘCIA)
Samochód w rzece pod mostem. Jak się tam znalazł? [ZDJĘCIA]
ZOBACZ TEŻ:
Wrocław na bombach. Gdzie jest najwięcej niewybuchów?