Według niepotwierdzonej legendy, kultowy dziś serial powstał na zamówienie władz Polski Ludowej, by obywatele polubili milicjantów. Wizerunek MO miał ocieplać Bronisław Cieślak, aktor niezawodowy, wcześniej dziennikarz radiowy i telewizyjny. Cieślak oskarowo wcielił się w postać Sławomira Borewicza, oficera, który odznaczał się nieprzeciętną inteligencją, sprytem, ciętą ripostą i czarem, któremu nie były w stanie oprzeć się kobiety. W każdym odcinku porucznik razem z zespołem funkcjonariuszy musiał rozwiązać inną zagadkę kryminalną. Radził sobie z kradzieżami, profanacjami cmentarzy, oszustwami i przede wszystkim z tajemniczymi morderstwami.
Intryga bywa kusząca, np. w odcinku "Morderca działa nocą" giną młode kobiety, a podejrzenia o zbrodnie padają na dyrektora zakładów odzieżowych. Dziś nastolatkowie podśmiechują się z Borewicza, ale gdy kilka lat temu TVP znów emitowała "07 zgłoś się", przed telewizorami znów zasiadły miliony Polaków.
- Gdy byłem nastolatkiem, w telewizji wyświetlano polskie filmy sprzed lat i też mnie śmieszyły. Przedwojenna Polska to była Polska moich rodziców. Ciekawiło mnie, jak się wtedy żyło - opowiada Bronisław Cieślak. - A teraz? Może część młodzieży myśli sobie: "W gazetach piszą, że ten PRL to był strasznie ponury kraj: zniewolony, z kibitkami wywożącymi ludzi. Czy nie było wtedy innego życia?".
Borewicz inne życie znał. Był światowcem - nie należał do PZPR, nosił zachodnie dżinsy, pachniał Old Spice'em, w wolnych chwilach sięgał po literaturę zagraniczną. W jednym z odcinków widać, jak porucznik zaczytuje się w "The taking of Pelham 123" Johna Godeya. W środowisku prostytutek pana oficera nazywano "polskim Columbo". Gdy koleżanka w pracy wyznaje: "Z tym radarem to dla mnie czarna magia", Borewicz recytował: "To z angielskiego, to się nazywa SIR, to jest skrót od Subsurface Interface Radar (…) - wysyła w głąb ziemi i rejestruje następnie odbite od warstw geologicznych i innych przedmiotów fale elektromagnetyczne i jak się coś odróżnia od otaczającego podłoża, możemy to zobaczyć. Kapujesz?". "Strasznie to mądre!" - zachwyca się koleżanka.
Porucznik zawsze miał gadane. Dialog z ekranu: "Ja pracuję w takim resorcie, w którym ludzie z pani środowiska lubią mieć znajomych, ale niechętnie się z nimi pokazują. Jestem gliniarz". "To mnie pan zaskoczył". "Bo nie sprawiam wrażenia faceta, który nie odróżnia kaloryfera od akordeonu?". Inny przykład: "No to zapraszam pana na wódkę. Idzie pan?". "Gdzie?! Funkcjonariusza milicji w biały dzień, na służbie, na wódkę? Z największą przyjemnością!". Choć zaznaczał, że "z obcymi kobietami nie pije", te szybko przestawały być obce. Trudno zliczyć czołowe polskie aktorki, które baraszkowały pod kołdrą Sławomira: Grażyna Szapołowska, Barbara Brylska, Grażyna Wolszczak, Ewa Szykulska, Izabella Trojanowska…
- Polubiłbym Borewicza, gdybym go poznał - mówi Bronisław Cieślak, gwiazda "07 zgłoś się". - Ale prywatnie nie byłem nigdy playboyem i dowcipasem, a do tego nie umiem strzelać i jestem pacyfistą. Jeśli Borewicza uznamy za faceta, który ma duży dystans do siebie, to i ja te cechy ceniłem właśnie u siebie.
Z dystansem czy bez, utarło się, że polski porucznik najbardziej zazdrości brytyjskiemu agentowi. Czego? Jednego zera. Porównania Borewicza do Jamesa Bonda solidnie podbudowały legendę "07 zgłoś się".
- Borewicz to nie jest żaden polski Bond. Numer 07 nie był aluzją do agenta Jej Królewskiej Mości. To telefoniczny numer pogotowia milicji we wszystkich miastach w Polsce - prostuje Cieślak. - Borewicz był wyjątkowy, bo wyrósł w polskich realiach tamtych czasów. Weźmy dialogi - Bond i jego kibice by tych dialogów nie zrozumieli. Sytuacje, w których znajdował się Borewicz, nie wydarzyłyby się w żadnym innym miejscu na ziemi. Podam przykład: w jednym z odcinków z baru wychodzi polska prostytutka nawalona jak stodoła. Podchodzi do niej koleżanka, na co ona otrzepuje się ze wzgardą mówiąc: "Zabierz te grabie, ja się dzisiaj kąpałam!". Żeby zrozumieć, trzeba było oddychać naszym powietrzem. Jak Borewicz. Gdzie nam do Bonda? Ale i gdzie Bondowi do nas?
Telewizyjna kariera Borewicza zakończyła się w 1987 roku. Ale 07 wciąż się zgłasza - dziś jest bohaterem internetu. A sceny takie jak ta, rodacy będą oglądać nawet i po końcu świata: Borewicz razem z Jaszczukiem znajdują na biurku sierżant Sikory książkę "Ciąża, poród, połóg". Zaskoczony Jaszczuk stwierdza: "Przecież koleżanka Sikora jest…". Borewicz: "Panną - chciał pan powiedzieć. Ale tego się nie robi obrączką".