W piątek, 19 maja w Sądzie Okręgowym w Poznaniu ruszył proces Pauliny K. i Alana O., którzy w lipcu ubiegłego roku wzięli udział w porwaniu i zgwałceniu 14-letniej Kasi.
Czytaj też: Porwanie i gwałt 14-latki z Poznania. Oskarżeni staną przed sądem. Grozi im do 15 lat więzienia
Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, bez obecności publiczności, o co wnioskowali obrońcy oskarżonych oraz prokurator.
– Prywatność małoletniej Katarzyny Z., ofiary brutalnych przestępstw zarzucanym oskarżonym, wymaga szczególnej ochrony. Należy – zdaniem oskarżenia – podjąć wszelkie działania zmierzające do tego, aby uniknąć powtórnej tzw. wiktymizacji, a także stygmatyzacji pokrzywdzonej zwłaszcza w środowisku, w którym żyje. Zdaję sobie sprawę z tego, że czyny, które zarzucono oskarżonym wywołały poruszenie opinii publicznej, jednakże naczelną wartością jest dobro dziecka. Ponieważ czyny, które popełniono na szkodę pokrzywdzonej spowodowały u niej bardzo traumatyczne przeżycia, epatowanie wiadomościami z postępowania karnego może jedynie pogłębić tę traumę
– powiedział prokurator Magdalena Jarecka.
Adwokat Bartosz Torz, obrońca oskarżonego Alana O., domagając się utajnienia procesu wskazał, że oskarżeni przy obecności mediów "nie będą w stanie niczego z siebie wydusić".
Odmienne stanowisko zajęła adwokat Karolina Borowiecka, pełnomocnik pokrzywdzonej Kasi.
– Chciałabym, żeby ta rozprawa była jawna, właśnie po to, by pokazać opinii publicznej cały proceder, który miał miejsce. Czyny, których dopuścili się oskarżeni powinny być piętnowane. Domagałabym się wyłączenia jawności jedynie w zakresie opisu drastyczności czynów, jakich dopuścili się oskarżeni względem pokrzywdzonej
– powiedziała.
I dodała: – Teraz pan mecenas mówi, że oskarżeni nie będą w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Wysoki sądzie, dlaczego byli w stanie wydusić z siebie słowa i inne czyny w momencie, kiedy się ich dopuszczali. Nie rozumiem, dlaczego mamy teraz chronić oskarżonych. Właśnie teraz proszę, żeby opinia publiczna dowiedziała się, czego tak naprawdę dopuściły się osoby, które siedzą po drugiej stronie sali. Wnoszę o to, żeby ta rozprawa była mimo wszystko jawna, taka jest też po części decyzja pokrzywdzonej. Rozmawiała z nią mama i uważa, że na światło dzienne powinny wyjść te wszystkie okoliczności, żeby zapobiec kolejnym takim zdarzeniom.
Sędzia Andrzej Klimowicz zdecydował o wyłączeniu jawności procesu.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Śmierć 5-osobowej rodziny z Chodzieży:
