Spis treści
Jak się okazało, babska dyskoteka w sejmowych murach nie miała wiele wspólnego z wypadającymi dziś walentynkami, lecz okazała się być rodzajem happeningu, przegotowanego przez Fundację Feminoteka. Organizacja pochwaliła się swoją inicjatywą w portalu społecznościowym X:
- Dziś do Sejmu trafił projekt ustawy o zmianie definicji gwałtu - bo TYLKO TAK OZNACZA ZGODĘ! Dziś również posłanki i aktywistki wspólnie zatańczyły przeciwko przemocy w ramach akcji #1billionrising #OBR Tańczymy dziś również w Pasażu Wiecha w Warszawie o 17.30 - dołącz do nas!
Posłanki odpowiadają na zew wspólnych pląsów
Na odzew nie trzeba było długo czekać. Klaudia Jachira, Katarzyna Kotula, Wanda Nowicka oraz Anita Kucharska – Dziedzic ochoczo ruszyły w tany.
- Zrobiłyśmy to! Po raz pierwszy w historii w polskim Sejmie zatańczyłyśmy taniec przeciwko przemocy wobec kobiet "Nazywam się Miliard"! W tym roku tańczymy w intencji zmiany definicji gwałtu, bo tylko TAK oznacza zgodę. Jedna za miliard! Miliard za jedną!
– cieszyła się Klaudia Jachira z Zielonych.
- Co roku tańczymy w walentynki przeciwko przemocy - w akcji #NazywamSięMiliard, bo za naszego życia miliard kobiet doświadczy przemocy. Mówimy, krzyczymy, piszemy projekty ustaw, opracowujemy antyprzemocowe programy i dyrektywy, będziemy też tańczyć, czy się Wam to podoba, czy nie!
- oświadczyła nieco buńczucznie ministra ds. równości, Katarzyna Kotula.
- Zmiana definicji zgwałcenia wraca do Sejmu razem z cudownymi kobietami, które od 2013 r. zmieniają Polskę. #NazywamSięMiliard #OneBillionRising po 4 latach znów w parlamencie. Bo #TylkoTakOznaczaZgodę i najwyższy czas uznać podmiotowość każdej osoby, która potencjalnie może zostać pokrzywdzona przemocą seksualną
– emocjonowała się Anita Kucharska – Dziedzic.
Równie rozemocjonowani całą sytuacją okazali się być internauci. Tyle tylko, że nie do końca z tego samego powodu, co roztańczone polityczki…
Internauci bezlitośnie rozliczają tańce w Sejmie
Ktokolwiek spodziewał się wdzięczności ze strony samych zainteresowanych, w których interesie projekt trafił do laski marszałkowskiej, mógł poczuć się srodze rozczarowany komentarzami, których kobiety nie szczędziły kobietom:
- I znów prowokują. To celowe działanie, dziś jest Środa Popielcowa a lewactwo bawi się i to gdzie, w Sejmie. Trzeba być odmóżdżonym aby taki cyrk robić. Ludzie, tego już nie da się wyleczyć
– oburzyła się internautka o nicku Polka.
- Co to za cyrk? Na co my płacimy?
- zgorszyła się Izabela.
- Czy to się dzieje w Sejmie? W miejscu pracy posłanek? To za ten taniec ja im płacę? No to ja protestuję
– sprzeciwiła się Anna Maria.
- Na etacie za średnią krajową nikt by im na takie hece w czasie pracy nie pozwolił. Taki "szacunek" dla innych kobiet
– ironizowała użytkowniczka X o nicku Jedzna Wredzma.
- Proste pytanie: jak to pomoże bitym kobietom?
- chciała dowiedzieć się Firarafaa.
Wtórowała jej Kasia Drewniak, radna Osiedla Nowe Miasto w Szczecinie:
- No kompromitacja i istny cyrk. Co ten taniec ma pomóc kobietom narażonym na przemoc?
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Mężczyźni optują za tańcem dla zdrowia
Nie wszyscy byli jednak aż tak sceptyczni wobec tanecznej inicjatywy. Publicysta portalu i.pl dostrzegł pozytywny aspekt całego wydarzenia:
- Bardzo dobrze. Ruch to zdrowie. Jak widzę, jest sporo kilo do zrzucenia
– napisał Grzegorz Kuczyński.
Miłosz Lodowski nie podzielał jednak optymizmu kolegi po piórze:
- Zajmowanie głowy guanem, także od strony obrazka, by znikała przestrzeń informacyjna na rzeczy prawdziwie ważn
e – napisał komentator.
- Jak by zrobili pokaz tańca przeciwko otyłości to by miało jakiś sens. Jest tam trochę kobiet które mógłby coś zrzucić. A taniec przeciwko przemocy? Hymmm, tam gdzie zaczyna się lewica kończy się rozum
– rozważał z kolei użytkownik Maciej.
- Pochodzę z Buska-Zdroju, takie tańce są modne w naszych sanatoriach i myślę, że to odpowiedniejsze miejsca do tego
– skwitował Michał Cichy sugerując, iż Sejm być może nie jest najlepszym miejscem do przekształcania w tancbudę.
Zabrakło Grzegorza Brauna
Nie wszystkim jednak pokojowe sejmowe tany zgromadzonych kobiet były w smak:
- Gdzie jest poseł Grzegorz Braun z gaśnicą, gdy najbardziej go potrzeba?!
- dopytywał się niezadowolony użytkownik o nicku I komu to przeszkadzało?, nadaremno wzywając posła Konfederacji do odpowiedzi na pytanie o gorszące osamotnienie koleżanek z sejmowych ław podczas parlamentarnej potańcówki.
Redaakcja i.pl podtrzymuje to pytanie: gdzie on był, gdy trzeba było wesprzeć tańczące koleżanki dżentelmeńskim ramieniem i ekstraordynaryjnym doświadczeniem w dziedzinie happeningu?
